Mieszkańcy Rudnik boją się i nie chcą sąsiedztwa migrantów


Fot. pl.wikipedia.org
Spokojne do niedawna życie wsi Rudniki nieopodal Wilna na skraju Puszczy Rudnickiej zostało zakłócone. Tuż obok wsi powstał największy na Litwie obóz dla nielegalnych migrantów z Białorusi, mogący pomieścić ok. 800 osób. Rudniczanie stworzyli grupę bezpiecznego sąsiedztwa.





„Nie chcieliśmy, żeby powstał tu obóz. Protestowaliśmy i nadal protestujemy, ale jesteśmy świadomi, że on już tu pozostanie i robimy wszystko, by przynajmniej było w nim jak najmniej osób i żeby teren był należycie zabezpieczony” – mówi Henryk Baranowicz, starosta gminy Biała Waka, do której należy wieś Rudniki w rejonie solecznickim.

Pod koniec lipca mieszkańcy wsi dowiedzieli się, że na poligonie wojskowym znajdującym się w puszczy, w odległości około pół kilometra od ich domostw, zostanie rozlokowany obóz. „Ta wiadomość była jak grom z jasnego nieba. Szok, niedowierzanie. Nikt z nami tego nie uzgadniał” – mówi Krystyna Sławińska, mieszkanka Rudnik, radna samorządu rejonu solecznickiego.

Przerażeni mieszkańcy wsi i okolicznych miejscowości spontanicznie zablokowali drogę, by samochody przewożące na poligon namioty nie mogły wjechać. Policja zażądała zejścia z drogi. Ostatecznie protestujący siłą zostali zepchnięci.

„Minister spraw wewnętrznych (Litwy Agnė Bilotaitė) nazwała nasz protest działaniem antypaństwowym, a to była po prostu naturalna reakcja, obrona przez zbliżającym się niebezpieczeństwie” – twierdzi Sławińska. Mieszkańcy wsi wystosowali list do szefowej MSW z żądaniem odwołania wypowiedzianych słów pod ich adresem, ale na razie nie mają odpowiedzi.

Obecnie w obozie przebywa ok. 750 nielegalnych migrantów, są to mężczyźni z Iraku, Syrii i krajów Afryki. „Dokładnej liczby chyba nikt nie potrafi wskazać, bo prawie każdego dnia ktoś stąd próbuje uciec” – mówi Baranowicz. – Oni mają telefony, ktoś im przygotowuje dokumenty. Podjeżdżają samochody z niemiecką, francuską rejestracją i odjeżdżają”. Ci, którzy nie potrafią zorganizować ucieczki, czasami po prostu na kilka godzin opuszczają teren „dla rozrywki”.

Według Baranowicza, „sytuacja uchodźców w tym obozie nie jest dobra”. Mówi, że „tam gorzej niż w więzieniu, powstają klany, konflikty”.

Słowa starosty potwierdzają doniesienia litewskich mediów. W piątek, 3 września, portal 15min.lt w oparciu o informacje Czerwonego Krzyża napisał, że w obozie w Rudnikach kształtuje się system kastowy, dochodzi do wykorzystywania seksualnego, a niezamożni migranci są zmuszani do uprawiania prostytucji wśród mężczyzn.

Przed kilkoma tygodniami w obozie doszło do zamieszek. Niezadowoleni z warunków życia migranci szturmowali ogrodzenie. Do stłumienia buntu skierowano funkcjonariuszy policji i straży granicznej.

„Policyjne i wojskowe samochody na syrenach pędziły przez wieś. Helikopter wisiał w powietrzu. Stamtąd dochodziły jakieś wrzaski, krzyki. Nie wiedzieliśmy, co robić” – wspomina Sławińska późny wieczór, kiedy doszło do zamieszek.

W trosce o własne bezpieczeństwo z inicjatywy starosty gminy Biała Waka została powołana grupa bezpiecznego sąsiedztwa. Około 40 osób rotacyjnie każdego wieczoru dyżuruje od godz. 19 do godz. 1 w nocy. Dotychczas ochotnicy pełniący dyżury nie odnotowali większych incydentów, ale – jak wskazuje Sawińska – „od razu poczuliśmy się bezpieczniej”.

Staraniem lokalnych władz osobom starszym, które mieszkają w okolicy obozu, rozdane zostały baloniki z gazem, telefony z wprowadzonym numerem alarmowym 112, rozdano im też gwizdki. Wszystkie okoliczne ulice są oświetlone przez całą noc, zainstalowano kamery.

„Czujemy się już trochę lepiej. Zrozumieliśmy, że migranci uciekają z obozu, ale nie idą przez wieś, tylko polami, lasami i jest to naturalne, bo nie po to tutaj przybyli, by siedzieć za płotem w takich warunkach” – mówi Sławińska. Dodaje jednak, że „nasze życie się zmieniło i już nigdy nie będzie tak jak dawnej”.

W Rudnikach mieszka około 600 osób, w zdecydowanej większości to Polacy. Wieś leży na dawnym Szlaku Jagiellońskim, Kraków-Lublin-Wilno, łączącym stolice dawnej Rzeczypospolitej. Rudniki były ostatnią miejscowością przed Wilnem, w której zatrzymywali się podróżujący władcy. W XV-XVII wieku Puszcza Rudnicka była też ulubionym terenem polowań królewskich.

Na podstawie: inf.wł., PAP