Marilyn Monroe nadal inspiruje


Na zdjęciu: Justyna Stankiewicz, fot. Waldemar Dowejko
Marzyła, by zagrać Marilyn Monroe. Zawsze ją fascynowała ta postać. Długo się też psychicznie przygotowywała, by się w nią wcielić. Pragnęła udowodnić, że MM nie była tylko „piękną okładką”, że miała w sobie głębię. 21-letnia Justyna Stankiewicz – pochodząca z Wilna studentka Akademii Muzycznej w Gdańsku – odważyła się ziścić swoje marzenie. W piątek, 22 listopada, w Wileńskim Teatrze Kameralnym odbyła się premiera monodramu Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie „(Nie)znana Marilyn Monroe” z Justyną w roli głównej.

„Zawsze mnie strasznie bolało, gdy słyszałam, jak ludzie mówili, że to jest postać powierzchowna, w której nie ma żadnej głębi. Myślałam sobie wtedy, że pokażę kiedyś ludziom, że miała jednak bogate wnętrze, którego nikt nie widział. Bardzo chciałam to zrobić. Ja Marilyn po prostu czuję” – mówi Justyna Stankiewicz.

Piękna dziewczyna z pięknym uśmiechem i pięknym głosem potrafiła być na scenie nie tylko powabna i uwodzicielska, zdołała też przekazać widzom bezbronność i samotność Marilyn, opowiedzieć o jej problemach psychicznych i niemożności wyzbycia się nałogów.   

Postać amerykańskiej gwiazdy filmowej jest nierozerwalnie związana z wykonywanymi przez nią piosenkami. Były również w monodramie, a Justyna wykonała je świetnie. Jej śpiew był bardzo naturalny, organiczny…   

„Piosenki to był pomysł scenarzysty Sławomira Gaudyna. Początkowo myślałam o roli stricte dramatycznej. Sławek powiedział mi wtedy: «Jakaż postać Marilyn bez jej piosenek? Ma ich całe mnóstwo. Dlaczegoż by nie wykorzystać ich w spektaklu?». Te wszystkie piosenki zawdzięczam Sławkowi. To on je znalazł i wymyślił, jak wykorzystać w fabule” – opowiada.    


Na zdjęciu: Justyna Stankiewicz, fot. Waldemar Dowejko

Chciała zagrać monodram o Marilyn Monroe. Jak urzeczywistnić swoje marzenie? Od czego zacząć?

„Miałam kilka pomysłów, bardzo jednak chciałam zrobić to w Wilnie, dla swojej publiczności. Napisałam mail do pani Lilii Kiejzik. Myślałam, że nikt mi nie odpowie” – o swojej niepewności mówi Justyna. „Pani Lilia jednak od razu ze mną się skontaktowała. Była bardzo otwarta i tak to się zaczęło” – dodaje.     

„Pracowałyśmy przez całe lato. Ta dziewczyna chciała to po prostu robić. To jej pierwsza tak duża rola. Wiem, że stać ją na wiele i mam nadzieję na jej wielką przyszłość na Pohulance” – mówi reżyser i kierownik Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie Lilia Kiejzik, która jest również reżyserem spektaklu „(Nie)znana Marilyn Monroe”.

Scenariusz do niego przygotował współpracujący od wielu lat z PST w Wilnie aktor, reżyser, autor scenariuszy Sławomir Gaudyn z Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Jak wyznaje, miał pewne wahania co do podjęcia się tego tematu. Z jednej strony znał filmy z Marilyn Monroe, ale z drugiej, jak mówi, bardzo mało jest materiałów o niej spoza prasy bulwarowej. „Aż wpadła mi w ręce… a dokładnie otrzymałem tu w Wilnie, w Polskim Studiu Teatralnym, książka z osobistymi zapiskami Marilyn, jej listami, wierszami, wspomnieniami… I to na ich podstawie napisałem scenariusz do tego spektaklu” – odsłania kulisy przygotowań wieloletni przyjaciel i współpracownik Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie.

Jak ocenia Justynę w monodramie?

„Początkowo patrzyłem na to subiektywnie, chociaż w pewnym momencie wyłączyłem myślenie, że to ja jestem autorem tego scenariusza. No i… Bardzo to było piękne, wzruszające i łapiące za gardło miejscami” – nie kryje.

Za gardło łapał również finał spektaklu. W niezwykle wzruszający sposób przeczytany przez współpracującego z PST w Wilnie jako fotograf, a tu – jako lektor, Bartosza Frątczaka pożegnalny list przyjaciela MM do niej: „…W naszej pamięci pozostaje żywa, a nie tylko jako cień na ekranie albo wspaniała gwiazda. (…) Nie mogę powiedzieć Żegnaj. Marylin nie lubiła pożegnań, więc tak jak ona powiemy: Au revoir”.  

Justyno, rola Marilyn jest Twoja. Czujesz ją. Nic dziwnego, że tak dążyłaś, by ją zagrać. Bez kurtuazji, gratuluję.


Na zdjęciu: Justyna Stankiewicz, fot. Waldemar Dowejko