„Maj nad Wilią”: poprzez poezję promować Wilno


Fot. wilnoteka.lt
„Festiwal jest potrzebny również po to, żeby nasi goście inspirowali się Wilnem i Litwą, żeby w swojej twórczości i pracy nawiązywali do tego” – mówi Romuald Mieczkowski, organizator Międzynarodowego Festiwalu Poezji „Maj nad Wilią”. W Wilnie właśnie rozpoczęła się 26. edycja tego wydarzenia, które na trwałe wpisało się już w rozkład polskich wiosennych imprez na Wileńszczyźnie.


26. Międzynarodowy Festiwal Poezji „Maj nad Wilią” odbywa się pod hasłem stulecia odrodzenia Uniwersytetu Wileńskiego oraz 440. rocznicy założenia uczelni. „W tym roku mamy wiele ważnych okazji i rocznic: 450-lecie unii lubelskiej, 220. rocznicę urodzin Stanisłąwa Moniuszki… Nas interesuje przede wszystkim sztuka, dlatego wybraliśmy taką trochę zapomnianą datę, ale związaną z odzyskaniem niepodległości – stulecie odnowienia Uniwersytetu Wileńskiego, który w 1919 roku został otwarty jako Uniwersytet Stefana Batorego, a także 440-lecie założenia uczelni” – mówi organizator festiwalu Romuald Mieczkowski.

Jak dodaje, w tym roku mija również 30 lat od założenia kwartalnika literacko-kulturalnego „Znad Wilii”, który jest mu – jako redaktorowi naczelnemu i wydawcy – szczególnie bliski.

„Maj nad Wilią” ma charakter interdyscyplinarny. „Ten festiwal nie ogranicza się tylko do literatury czy badań literaturoznawczych albo historycznych, ale ma w sobie również elementy muzyki, filmu” – mówi R. Mieczkowski. W programie znalazły się w tym roku nie tylko spotkania i wieczory poetyckie, lecz także konferencja poświęcona uniwersytetowi i związanym z nim postaciom, wycieczki literackie po Wilnie i Wileńszczyźnie, dwa koncerty: Tadeusza Woźniaka, który odbył się w niedzielę, 26 maja, oraz wychowanków Szkoły Sztuk Pięknych im. Stanisława Moniuszki w Solecznikach (dziś, 28 maja o godz. 17.30), festiwal filmów emigracyjncych EMiGRA, a także wizyta w archiwum.

„Jest też chwila zadumy w tym wszystkim, ponieważ poeci wspierają hospicjum wileńskie i budowę działu dziecięcego, więc odwiedzimy to miejsce. Nie ukrywam, że wśród uczestników festiwalu jest sporo dziennikarzy, ludzi piszących – chodzi o to, żeby te wydarzenia były znane w innych krajach” – dodaje R. Mieczkowski. Z dokładnym programem wydarzeń festiwalu można zapoznać się tutaj.

R. Mieczkowski podkreśla, że gośćmi festiwalu są nie tylko poeci i pisarze, lecz także dziennikarze oraz naukowcy. Z myślą o nich zorganizowano w tym roku konferencję w Wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych, podczas której goście podzielili się swoimi wiadomościami na temat m.in. postaci związanych z Uniwersytetem Stefana Batorego oraz życiem kulturalnym i naukowym w przedwojennym Wilnie.

„Gościem jest dr Bogumiła Żongołłowicz, której krewnym po linii męża był profesor Bronisław Żongołłowicz, ksiądz, który prowadził katedrę teologii na uniwersytecie, był posłem na sejm, wiceministrem wyznań i na wszystko znajdował czas. Do tematu uniwersytetu, a jednocześnie literatury nawiązuje w swoim wystąpieniu Tomasz Kuba Kozłowski z Domu Spotkań z Historią w Warszawie, który ma wspaniałe opowieści o międzywojennych wydawnictwach – jak pięknie były ilustrowane, jak znakomici wileńscy malarze, graficy to robili. Temat (uniwersytetu – przyp. red.) pogłębiać będą przedstawiciele uniwersytetów Jagiellońskiego, Gdańskiego, w Toruniu, dokąd przyjeżdżała profesura Uniwersytetu Stefana Batorego, jak też uniwersytetów w Berlinie i innych miastach” – wymienia R. Mieczkowski.

Dr Bogumiła Żongołłowicz przyjechała do Wilna z Melbourne. Jak przyznała w rozmowie z Wilnoteką, jest tu po raz drugi. „Z moim pobytem wiąże się też chęć odnowienia grobu księdza Bronisława Żongołłowicza, bo w tym roku przypada 150. rocznica jego urodzin. A właściwie być może w przyszłym, ale o tym się przekonam podczas wizyty w archiwum” – mówi dziennikarka i poetka dr B. Żongołłowicz. Badaczka chciałaby, aby znajdujący się na wileńskiej nekropolii grób księdza wykonany z czarnego granitu i z błędną datą śmierci (31 listopada 1944 roku) został odnowiony. Rozmawiała już na ten temat ze Stołecznym Komitetem Opieki nad Starą Rossą, więc ma nadzieję, że uda się to wykonać. „Na cmentarzu Bernardyńskim pochowani są jeszcze dziadkowie i pradziadkowie mojego męża, w ogóle 14 członków rodziny Żongołłowiczów, więc jak tu nie przyjechać do Wilna” – dodaje z uśmiechem.

Organizator festiwalu „maj nad Wilią” nie ukrywa, że chce, aby poprzez to wydarzenie promować miasto na całym świecie, ale również jego młodych i zdolnych poetów. „My jako wilnianie znajdowalibyśmy partnerów, którzy z kolei naszych przedstawicieli zaproszą na swoje festiwale. Nie ukrywam, że chodzi tutaj też o taką rzecz edukacyjną, żeby szczególnie nasi młodzi, zaczynający twórcy mieli fachową poradę od bardziej doświadczonych kolegów, głównie z Polski (…) Inna sprawa, którą może jako wilnianie musimy bardziej wykorzystać – żeby to, co robimy dobrego, a wiele przecież mamy zdolnych ludzi – było bardziej znane w Polsce i na świecie” – podsumowuje R. Mieczkowski.



Zdjęcia: Edwin Wasiukiewicz
Montaż: Aleksandra Konina