LOT rozwija skrzydła na Litwie
Walenty Wojniłło, 2 maja 2019, 17:49
Adrian Kubicki, rzecznik PLL LOT, fot. Wilnoteka.lt
Nowym połączeniem Wilno-London City Polskie Linie Lotnicze LOT otworzyły też nowy rozdział współpracy z Litwą. Po mostach powietrznych z Warszawy do Wilna, Kowna i Połągi nadszedł czas na połączenie z Wilna, które nie prowadzi do macierzystego hub'u, czyli głównego portu, jakim dla LOT-u jest Warszawa, ani nawet do Polski. Jest to oczywiście wynik zwycięstwa w konkursie, ogłoszonym przez władze Litwy na połączenie, uznane za strategicznie ważne dla kraju, jednak sam fakt zaangażowania polskich linii w ten przetarg na tyle, by przedstawić najbardziej konkurencyjne warunki, świadczy o regionalnych ambicjach LOT-u. Polski narodowy przewoźnik nie kryje, że Litwa jest dla niego jednym z kierunków strategicznych.
Do ogłoszonego wreszcie przez władze Litwy konkursu na obsługę połączenia Wilna z London–City zgłosiło się kilku przewoźników, w tym PLL LOT i właśnie oferta polskich linii okazała się najlepsza. Lotnisko w centrum Londynu jest niezwykle wymagające technicznie, ale polski przewoźnik postanowił poważnie zainwestować w ten kierunek: Wilno jest już trzecią stolicą - po Warszawie i Budapeszcie - którą w ostatnim roku LOT połączył z centrum światowego biznesu.
Pierwsze połączenie LOT-u z Wilna nie do Polski otwiera też nowy rozdział współpracy polskich linii lotniczych z Litwą. Adrian Kubicki nie ukrywa, że sąsiedni kraj, niech nawet niezbyt duży, ale przeżywający rosnącą migrację i nie posiadający własnego przewoźnika narodowego, jest perspektywicznym kierunkiem inwestycyjnym. Szczególnie dla takiej spółki jak LOT, która ma ambicje umacniania swoich pozycji właśnie w Europie Środkowo-Wschodniej.
Litewscy ministrowie już zapowiedzieli, że gdyby połączenie z London–City okazało się samowystarczalne (czyli zapełnienie samolotów w dłuższej perspektywie przekraczało 90% miejsc) i nie trzeba by było do niego dokładać, to w planach są już kolejne strategicznie ważne dla Litwy kierunki – centrum Paryża oraz Monachium.
Zdjęcia: Edwin Wasiukiewicz