Litwin jedną z ofiar ataku terrorystycznego pod Nanga Parbat w Pakistanie (uzupełnienia)


Kierunkowskaz na Nanga Parbat, fot. expeterra.com
Litwin Ernestas Markšaitis jest jedną z jedenastu ofiar niedzielnego ataku terrorystycznego pod szczytem Nanga Parbat w północnym Pakistanie. Informację, która w niedzielę pojawiła się na profilu portalu społecznościowego Facebook potwierdziło w poniedziałek litewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Jedna z uczestniczek wyprawy himalaistycznej Polka - Aleksandra Dzik - w niedzielę na swoim profilu zamieściła informację, że podczas ataku zginął m.in. Litwin - Ernestas Markšaitis. Śmierć ponieśli też dwaj alpiniści ze Słowacji, trzech z Ukrainy, dwóch Chińczyków, Amerykanin, Nepalczyk i Pakistańczyk - przewodnik grupy. Wszyscy zostali zastrzeleni w nocy z soboty na niedzielę. Jeden Chińczyk jest ciężko ranny.

Zgonu litewskiego himalaisty długo nie potwierdzała Ambasada Węgier w Pakistanie, która ma rozszerzone uprawnienia do reprezentowania Litwy w kwestiach konsularnych w tym kraju. Jak podawała węgierska ambasada, ciała zabitych zostały przetransportowane do Islamabadu, ale trudno było zidentyfikować ich tożsamość ze względu na brak dokumentów, wszystkie zostały skradzione przez zamachowców. W poniedziałek Ministerstwo Spraw Zagranicznych oficjalnie potwierdziło informację o śmierci Ernestasa Markšaitisa.

Wiadomo, że w wyprawie brał udział  jeszcze jeden Litwin - Saulius Damulevičius, prezydent zrzeszenia litewskich alpinistów, który w tym ataku nie ucierpiał. On właśnie ma dokonać ostatecznej identyfikacji zwłok kolegi.

Wśród ofiar nie ma alpinistów z Polski, którzy dzień wcześniej wyszli w góry. Koordynator ekspedycji z Polski Daniel Piskorz potwierdził Informacyjnej Agencji Radiowej, że w wyprawie uczestniczyło ośmiu Polaków. Przebywając w górze, zostali poinformowani o zajściu w bazie. Z miejsca pobytu zostaną przetrasportowani do Islamabadu, a stamtąd wrócą do kraju.

Do ataku terrorystycznego przyznała się grupa o nazwie Jundullah, wcześniej organizująca ataki na pakistańskich szyitów. Ubrani w mundury paramilitarnych służb policyjnych napastnicy wtargnęli nocą do bazy, pobili i skrępowali pakistański personel, otworzyli ogień do obcokrajowców. "Ci cudzoziemcy to nasi wrogowie (...), będziemy w przyszłości dokonywać dalszych takich ataków" - oświadczył rzecznik Jundullah, Ahmed Marwat, cytowany przez agencję Reuters. Akcja terrorystyczna miała być odwetem za naloty amerykańskich samolotów bezzałogowych w Pakistanie. Atak potępił premier Pakistanu Nawaz Sharif. "Takie czyny, okrutne i nieludzkie, nie będą tolerowane. Podejmiemy wszelkie wysiłki, by Pakistan był bezpiecznym miejscem dla turystów" - oświadczył premier. Ukraiński MSZ odnosząc się do ataku i tragicznej śmierci trzech swoich obywateli podkreślił, że ataku dokonano na bezbronnych obywateli, którzy swoimi działaniami popularyzowali potencjał turystyczny Pakistanu i nie stanowili dla nikogo żadnego zagrożenia.

Zabici cudzoziemcy znajdowali się w rejonie niedaleko bazy, z której korzystają wspinający się na Nanga Parbat, jeden z dziewięciu najwyższych i najtrudniejszych do zdobycia szczytów świata (8126 m n.p.m.), zwany także Szczytem - Zabójcą. Nanga Parbat do dziś zostaje jedynym ośmiotysięcznikiem niezdobytym zimą. W obecnej ekspedycji brało udział ogółem 19 alpinistów: z Polski, Litwy, Rosji, Słowacji, Azerbejdżanu, Kanady, Ameryki, Ukrainy, Bułgarii, Łotwy i Nepalu.

Według agencji Reutera jest to pierwszy przypadek ataku na zagranicznych turystów w malowniczym rejonie Gilgit-Baltistan, graniczącym z Chinami i Kaszmirem. Wcześniej w regionie tym dochodziło do aktów przemocy przeciwko mniejszości szyickiej.

Ernestas Markšaitis był bardzo doświadczonym alpinistą. 44-letni Markšaitis z wykształcenia był matematykiem, wykładał na Uniwersytecie Wileńskim, pracował też też jako analityk finasowy. Od kilku lat zawodowo zajął się alpinizmem. W 2011 roku przewodniczył grupie, która weszła na Denali (6 194 m) - najwyższy szczyt Ameryki Północnej, położony w górach Alaska. Alpiniści zdobyli wówczas szczyt w dziesiątym dniu wspinania się. Później okazało się, że uzyskali piąty wynik pod względem ilości uczestników wyprawy i szybkości zdobycia szczytu.

W ubiegłym roku Ernestas próbował zdobyć drugi w świecie pod względem wysokości i trudności zdobycia szczyt K2 na Karakorum - system górski na pograniczu Indii, Pakistanu i Chin, drugi po Himalajach pod względem wysokości na ziemi. Gdyby się wtedy udało, Ernest byłby pierwszym Litwinem, który wszedłby na K2. Tamta wyprawa się nie powiodła, wówczas jednak Litwin samodzielnie zdobył nieco niższy szczyt w tym regionie - ośmiotysięcznik, przez co został nazwany przez miejscowych mieszkańców "tygrysem".

E. Markšaitis był jednym z uczestników tragicznej w efekcie styczniowej wyprawy na Les Droites we francuskich Alpach, gdzie zginęło dwóch Litwinów. 31 stycznia tego roku w górach zaskoczyła himalaistów ogromna nieoczekiwana zamieć śnieżna. 6 uczestników zdołało się uratować, dwóch Litwinów wówczas nie przeżyło.

"Idę w góry, bo są" - lubiane powiedzenie E. Markšaitisa przywołują dzisiaj wszystkie media na Litwie, które opłakują tragiczny zgon w Pakistanie litewskiego alpinisty.

Na podstawie: BNS, IAR, 15min.lt, alpinizmo.vikis.lt

Komentarze

#1 . Polacy w Himalajach czują

. Polacy w Himalajach czują się jak u siebie w domu , jesteśmy tam stale obecni.
Żal pomordowanych.. niezależnie od narodowości. Ludzie gór są jednorodną , ponad narodowym środowiskiem.
Czas na pierwszych himalaistów z Wileńszczyzny.
ps.
Myślę ,że ci dwaj Litwini nie mieliby nic przeciwko prawom dla polskiej mniejszości.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.