Leonardo wybrał pana Zubrzyckiego


Sławomir Zubrzycki, fot. wilnoteka.lt
Dlaczego taki właśnie tytuł? Można pokusić się o stwierdzenie, że znany polski pianista, kompozytor, budowniczy instrumentów Sławomir Zubrzycki został poniekąd wybrany przez geniusza Renesansu Leonarda da Vinci do realizacji zrodzonego przed ponad 500 laty pomysłu zbudowania instrumentu doskonałego. Zbyt wiele jest bowiem szczęśliwych zbiegów okoliczności na drodze budowy tego wyjątkowego na skalę światową instrumentu. W piątek, 19 sierpnia, w kościele pw. św. Katarzyny w Wilnie po raz pierwszy na Litwie zabrzmiała viola organista - wymyślona przez Leonarda da Vinci, a skonstruowana w 2012 r. przez Sławomira Zubrzyckiego. Koncert odbył się w ramach Letniego Festiwalu Muzycznego św. Krzysztofa, a jego współorganizatorem był Instytut Polski w Wilnie.
Jak powstał pomysł budowy instrumentu? Kto nazwał go viola organista? Co wspólnego ma ojciec Galileusza i ów fortepian smyczkowy? Skąd na violi organista wzięło się zdanie św. Hildegardy z Bingen? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań dotyczących niezwykłego instrumentu – w wywiadzie Sławomira Zubrzyckiego dla Wilnoteki.

Impuls do zbudowania instrumentu zaprojektowanego przez Leonarda da Vinci dała luźna rozmowa z przyjacielem, po której Sławomir Zubrzycki zaczął poszukiwać informacji o tym, kto tak naprawdę był pierwszym autorem fortepianu smyczkowego. Po nitce do kłębka dociekł, że pierwszym i najważniejszym wynalazcą był Leonardo da Vinci. Natrafił też na informację, że klawiolin, jako nazywano też ów fortepian smyczkowy, przypominał brzmieniem consort, czyli zespół, viol da gamba. Zapragnął wtedy, jak mówi, zbudować instrument, który pozwoliłby mu zagrać na klawiszach brzmieniem smyczkowym.

 

Na przestrzeni wieków podejmowano próby skonstruowania instrumentu zaprojektowanego przez Leonarda da Vinci. Zachowały się notatki na ten temat. Autorem pierwszej z nich jest ojciec Galileusza - teoretyk muzyki, kompozytor i lutnista Vincenzo Galilei, który pierwszy taki instrument - zbudowany w Norymberdze - zobaczył na dworze książąt Wittelsbachów w Monachium. Były też inne wzmianki - w tym Carla Philippa Emanuela Bacha. Syn genialnego Johanna Sebastiana Bacha napisał nawet "Sonatę G-dur" na fortepian smyczkowy, czyli violę organista. Jest to jedyny oryginalny utwór na ten instrument.

À propos, w owym czasie budowniczy instrumentów według projektu Leonarda da Vinci nie zawracali sobie głowy przestrzeganiem "praw autorskich" i to - jak można przypuszczać - zemściło się na nich.

 

Skąd się wzięła nazwa "viola organista"? Jej autorstwo należy do samego Leonarda. Otóż, viole były bardzo popularne w Renesansie (znano je również wcześniej), były różnych rozmiarów, występowały w różnych rejestrach. Nic więc dziwnego, że dały również część nazwy nowemu instrumentowi zaprojektowanemu przez wielkiego mistrza. Zresztą, Leonardo da Vinci sam grał na violi da braccio. A organista? Wyraz ten pochodzi od greckiego "organoedos" i oznacza osobę, która gra na instrumencie. Tak więc "viola organista" - to "grający na violi".

 

Ażeby zbudować instrument muzyczny, potrzebny jest nie tylko absolutny słuch muzyczny, ale również znajomość matematyki, zasad fizyki, mechaniki. Jak poradził sobie z tym Sławomir Zubrzycki? Jak mówi, w czasach starożytnych muzyka była częścią matematyki i tak naprawdę każdy muzyk ma wyobraźnię matematyczną, a jemu samemu zbudować unikalny instrument pomogła również jego wyobraźnia muzyczna, która była i jest pomocna także przy doborze repertuaru.

 

Zgromadzeni podczas koncertu w kościele pw. św. Katarzyny w Wilnie, a i wszyscy, którzy widzieli instrument na zdjęciach, zwrócili zapewne uwagę na nietypową dla naszych czasów kolorystykę instrumentu. Nie jest to dziełem przypadku.

 

Cóż ma wspólnego skonstruowana przez Sławomira Zubrzyckiego viola organista i św. Hildegarda z Bingen? Otóż, na wewnętrznej stronie klapy instrumentu widnieje cytat po łacinie autorstwa tej średniowiecznej mistyczki, uzdrowicielki, kompozytorki, doktora Kościoła. W tłumaczeniu na polski brzmi następująco: "Naśladując świętych proroków, ludzie pilni i mądrzy ludzką sztuką wynaleźli instrumenty muzyczne, aby grać ku zadowoleniu duszy ludzkiej". Urywek ten pokazała panu Sławomirowi małżonka, Magdalena Zubrzycka, która akurat czytała książkę o św. Hildegardzie i zasugerowała, że byłby to świetny cytat na unikalny instrument. Towarzysząca mężowi w podróży do Wilna pani Magdalena podzieliła się spostrzeżeniem, że oto przygotowując się do koncertu w kościele pw. św. Katarzyny, zauważyli z mężem, że postać, która stoi na konsoli po lewej stronie prezbiterium, tuż za plecami muzyka, gdy gra, to… św. Hildegarda z Bingen. Tak jakby go tu sprowadziła i nad nim czuwała!


Na wydanej w ubiegłym roku płycie "The da Vinci sound. Viola organista by Sławomir Zubrzycki" budowniczy niezwykłego instrumentu wśród wielu utworów nagrał jeden, który jest swoistym eksperymentem. Zainspirował go do tego obraz Leonarda da Vinci "Portret muzyka". Przedstawia on mężczyznę trzymającego w ręce kartkę z nutami. Jak pisze w komentarzu do płyty, nieraz zadawał sobie pytanie, co dokładnie zawiera ten zapis muzyczny i czy jest to muzyka skomponowana przez samego Leonarda? Wiadomo przecież, że Leonardo grał na violi da braccio, mógł więc być autorem utworu. Niestety, tekst na obrazie jest niekompletny, część jest zamazana, pewnych fragmentów brakuje. Pan Sławomir poprosił więc, jak pisze, o pomoc kompozytora, teoretyka muzyki, a zarazem znakomitego gambistę Kazimierza Pyzika. Dokonał on próby rekonstrukcji utworu na podstawie tego, co na obrazie jest dobrze zachowane. W taki oto sposób utwór znalazł się na płycie. 

Jest to oczywiście przypuszczenie, niemniej... mogła to być muzyka samego Leonarda. 

Na podstawie: inf. wł.

Zdjęcia: Edwin Wasiukiewicz
Montaż: Bartosz Frątczak