Kolarze - bibliotekarze pokazują kto tu rządzi!


"Cycling for libraries" przejeżdża przez Wilno, fot. Katrin Kropf
W sobotę z Wilna wyruszył międzynarodowy, rowerowy rajd bibliotekarzy i miłośników bibliotek "Cycling for libraries", co w wolnym tłumaczeniu oznacza - kolarstwo dla bibliotek. Trasa tegorocznego rajdu przebiega przez kraje nadbałtyckie: od Wilna, przez Rygę, aż po Tallin. Miłośnicy bibliotek będą w podróży między 28 lipca a 7 sierpnia. W trakcie wydarzenia odwiedzą małe i większe biblioteki znajdujące się na trasie (na przykład bibliotekę Uniwersytetu Wileńskiego), a także przedyskutują kwestie związane z czytelnictwem. Zwieńczeniem wydarzenia będzie międzynarodowa konferencja bibliotekarzy w Helsinkach. W tym roku w wydarzeniu bierze udział 110 osób.
Inicjatywa zwiedzania bibliotek Europy na rowerach w połączeniu z promocją czytelnictwa i wdrażaniem profesjonalnych rozwiązań w dziedzinie bibliotekarstwa to ewenement na skalę światową. Idea takiego mariażu zrodziła się dwa lata temu w głowach Finów: pracownika Miejskiej Biblioteki w Helsinkach Mace Ojali oraz bibliotekarza z Narodowej Biblioteki w Finlandii Jukki Pennanena. Jak przeczytamy na oficjalnej stronie internetowej wydarzenia, "Cycling for libraries" to inicjatywa niezależna politycznie i ekonomicznie. Jej celem jest troska o kondycję psychiczną i fizyczną pracowników bibliotek, a także dyskusja nad kluczową rolą, jaką pełnią biblioteki dla społeczeństwa. Jednak ten, kto myśli, że impreza jest zarezerwowana wyłącznie dla profesjonalistów - jest w błędzie. Może w niej wziąć udział każdy miłośnik bibliotek i rowerów, który dokona wcześniejszej rejestracji i opłaty.

"Tegoroczna - druga już edycja kolarstwa dla bibliotek cieszy się większym zainteresowaniem niż poprzednia. Włącznie z ekipą organizacyjną w rajdzie bierze udział 110 uczestników. Trasa ubiegłorocznego rajdu wiodła z Kopenhagi po Berlin. Wzięło w nim udział około 60-80 osób. Liczba ulegała wahaniom w zależności od odcinka trasy. Niektórzy woleli przejechać z nami kawałek, żeby zbytnio nie forsować organizmu. Wśród uczestników tegorocznego rajdu Wilno - Ryga - Tallin jest 20 Litwinów. Trudno powiedzieć, jakich narodowości jest najwięcej, ale chyba Rosjan i Niemców. Dlatego mamy tak liczną grupę z Niemiec, bo w zeszłym roku jechaliśmy m.in. przez Berlin. Rosjanie zaś lubią spędzać czas na rowerach. Jest też dużo Finów z racji, że projekt powstał w Finlandii" - powiedział organizator "Cycling for libraries" Mace Ojala. "Nie mamy nikogo z Polski. Też się zastanawiam - dlaczego? Promujemy się w czasopismach branżowych dla bibliotekarzy - tych narodowych i międzynarodowych. Mamy też oficjalną stronę internetową oraz jesteśmy aktywni na portalach społecznościowych - facebooku i twiterze. Otrzymaliśmy odpowiedź na portalu społecznościwym od miłośniczki bibliotek z Gdańska. Kasia wyraziła ciepłe słowa o naszym pomyśle, jednak w tym roku mogła do nas dołączyć. Liczymy na Polaków w przyszłym roku. W naszym evencie weźmie na przykład udział minister kultury Republiki Łotewskiej Sarmīte Ēlert, więc mogę być dumny" - dodaje M. Ojala.

Jak można było się przekonać w Wilnie - mieście, w którym  uczestnicy "Cycling for libraries" zwiedzali biblioteki i zatrzymali się na nocleg, biblioteka nie musi pachnieć starociami. Nowinki technologiczne, to coś, co powinno się kojarzyć ze skandynawskimi bibliotekami.

Czy możecie sobie wyobrazić rower z zamontowanym z przodu bagażnikiem i kolektorem słonecznym napędzającym gniazdo na urządzenia typu iPhone? To nie futuryzm, a najprawdziwsza mobilna biblioteka, która z powodzeniem sprawdza się w małych duńskich wioskach, gdzie utrzymanie stacjonarnych placówek po prostu się nie opłaca. Jak powiedział dla Wilnoteki pracownik duńskiej biblioteki Københavns Biblioteker Rasmus Fangel Vestergaard, który zamierza pokonać całą trasę rajdu na bibliotecznym wehikule, zwanym "Bullit cargobike", idea mobilnej biblioteki jest idealna w swojej prostocie. "Wymyśliliśmy w Danii takie rowero-biblioteki, ponieważ zauważyliśmy, że utrzymanie stacjonarnych placówek w małych wioskach było bardzo kosztowne. Dzięki  "Bullit cargobike" czytelnik może skontaktować się z centralą. Po zgłoszeniu zamówienia, pracownik mobilnej biblioteki przyjeżdża w wyznaczone miejsce, pakując do bagażnika zamówine wcześniej książki. Czytelnik może też skorzystać z wielu nowoczesnych usług jakie świadczymy. Może np. podpiąć swojego iPhone'a do gniazda zasilanego za pomocą baterii słonecznej, która znajduje się na przodzie rowera, a następnie ściągnąć z naszej bazy bibliotecznej to, na co akurat ma ochotę. Dysponujemy ogromną bazą e-booków (książek w wersji elektronicznej), gier edukacyjnych, filmów i muzyki. Oczywiście, cały ten proces odbywa się legalnie, w ramach usług bibliotecznych. Działa to bardzo sprawnie - czytelnik posiada swoją kartę w wersji elektronicznej, loguje się do systemu... To w zupełności wystarczy, by otrzymać dostęp do naszych materiałów na 7 dni!. "Bullit cargobike" to także narzędzie promocyjne. Mówisz, że organizujesz wydarzenie na temat piłki nożnej? Nie ma problemu - dostarczymy ci potrzebne materiały na czas. Chcemy upowszechniać nowoczesne rozwiązania. Wiem, że takich mobilnych bibliotek jest np. w Finlandii ponad 100. Finowie nie żałują!" - opowiada o "Bullit cargobike" Rasmus Fangel Vestergaard. 

"To, co mi się podoba w całym rajdzie "Cycling for libraries", to innowacyjność. Choć jestem ze Stanów Zjednoczonych, niegdy nie spotkałem tylu uśmiechniętych i wysportowanych bibliotekarzy, co tu - śmieje się pracownik Bostońskiej Bibiloteki Narodowej Patric. W społeczeństwie pokutuje stereotyp nudnego i gburowatego pracownika biblioteki. Czasem tak jest, no ale patrząc na nas, myślę, że chyba nie jest tak źle - dodaje. Wsiadamy na rower, przemierzamy te 90 km dziennie, ale absolutnie to jest coś fantastycznego. Jesteśmy z całego świata, mamy więc okazję podyskutować o problemach, a także dobrych rozwiązaniach wdrażanych na polu bibliotecznym w krajach, z których pochodzimy" - dodał Patric, który o inicjatywie kolarstwa dla bibliotek dowiedział się od kolegi z Finlandii.

Wśród uczestników rajdu "Cycling for libraries" znalazł się pochodzący z Indii Palash Sarkar, który bierze udział w wydarzeniu, aby obserwować sieci baz danych w bibliotekach krajów nadbałtyckich. W trakcie zwiedzania wileńskich bibliotek studentowi szczególnie spodobała się biblioteka Uniwersytetu Wileńskiego. "Ta biblioteka to bardziej galeria obrazów czy muzeum. Panuje tam niezwykły klimat. Chciałbym zaczytać się w takim miejscu. Myślę, że mógłbym tam przesiadywać całymi godzinami" - dodał Palash, który z racji studiów mieszka aktualnie w Finlandii. "Byłem też zaskoczony biblioteką Uniwersytetu Technicznego im. Gedymina. W jednej z czytelni można siedzieć bardzo długo, gdyż jest otwarta do późna. To na pewno ułatwia studentom naukę w trudnym okresie sesji" - dodał z uśmiechem P. Sarkar.

"Bibliotekarze spotykają się na konferencjach, ale nie takich zwyczajnych, tylko rajdowych. Mamy swoje kamizelki, uśmiechy na twarzach. Atmosfera jest bardzo rodzinna, czasem dyskutujemy o ważnych kwestiach w trakcie kolacji, czyli pikniku na trawie. Takie wydarzenie jak "Cycling for libraries" to dzielenie się wiedzą. Jeśli chodzi o Estonię, z bibliotekami nie jest źle. Jak pokazują statystyki, nasza Główna Biblioteka w Tallinie (Tallin Central Library) z roku na rok ma wciąż więcej i więcej czytelników. Liczby mówią same za siebie. Oczywiście, wiele informacji można znaleźć obecnie w internecie, jednak biblioteki to konkurencyjne miejsca. Służymy profesjonalną informacją, organizujemy różnego rodzaju wydarzenia dla dzieci i dla dorosłych, uczymy ludzi jak pisać profesjonalne CV, które ułatwi naszym czytelnikom znalezienie dobrej pracy. Nasza biblioteka przypomina bardziej centrum kultury, niż klasyczną bibliotekę. Kiedy dzieje się jakieś wydarzenie, my automatycznie reagujemy" - mówi uczestniczka rajdu, dyrektorka Głównej Biblioteki w Tallinie (Tallin Central Library Triinu Seppam).

Rowerowa inicjatywa przyciągnęła także miłośniczki bibliotek z Tajlandii. "Podróżujemy przez różne kraje, zwiedzamy biblioteki w krajach bałtyckich. W tej części Europy jestem po raz pierwszy, ale bardzo mi się podoba. Szczególnie ciekawe jest obcowanie z ludzmi z różnych części świata. Temat bibliotek jest dla mnie ważny, bo każdy - częściej lub rzadziej - z nich korzysta. Na razie skończyłam szkołę średnią. Chciałabym zostać dziennikarką, ale jak będzie - czas pokaże. To, co mi sie tu podoba, jest związane z dzieleniem się doświadczeniami, wypracowywaniem kompromisów" - mówi posiadaczka najmniejszego na rajdzie, różowego roweru Yi Lu, której towarzyszy w rajdzie "Cycling for libraries" mama. 

Poza Wilnem, uczestnicy "Cycling for  libraries" zwiedzili na Litwie zamek w Trokach oraz biblitekę w Trokach. Następnym punktem wycieczki jest Ryga, potem Tallin, aż w końcu Helsinki, gdzie do rajdowiczów dołączą inni profesjonaliści związani z branżą nformacji naukowej i bibliotekoznawstwa w ramach międzynarodowej konferencji naukowej zorganizowanej pod patronatem IFLA (World Library and Information Congress).

Koszt uczestnictwa w tegorocznym wydarzeniu "Cycling for libraries" wynosi 250 euro. W ramach ceny organizatorzy zapewniają wyżywienie, nocleg oraz opiekę medyczną. Więcej informacji o imprezie znajduje się na oficjalnej stronie internetowej "Cycling for libraries" www.cyclingforlibraries.org/about-the-concept/, na facebooku:  http://www.facebook.com/cyc4lib oraz na twitterze. 

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w przyszłym roku miłośnicy rowerów i bibliotek będą stanowić jeszcze liczniejszą grupę podczas "Cycling for libraries", bo jak zapewnił jeden z organizatorów Mace Ojala - ilość miejsc nie jest nieograniczona. "Obecnie mamy proporcje 90 do 10 z przewagą dla bibliotekarzy. Jadą z nami obecnie 4 rodziny. Naturalnie - liczymy głównie na profesjonalistów, którzy w trakcie rajdu przygotowują się do światowej konferencji bibliotecznej, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by te proporcje odwrócić. Fajnie by było za rok spotkać bibiotekarzy z Polski! - dodał Mace Ojala.

Na podst. inf. wł.

Komentarze

#1 Ale jazda, no takie rowerki

Ale jazda, no takie rowerki to ja lubię i też ludzi takich pozytywnych. Ja chcę tam być za rok!

#2 Dziękuję za ciepłe słowa

Dziękuję za ciepłe słowa Aniu:) Rozmawiałam z organizatorami - oni czekają na ludzi z Polski, którzy przyłączą się do projektu. Jedyne, co trzeba zrobić, to zorganizować rowerki, 250 euro i w drogę! Także wszystko w rękach takich zapaleńców jak Ty !!! Bo biblioteki to nasze dziedzictwo - nie można ich spisywać na straty nawet w dobie internetu:)

#3 Niestety nie tylko w Polsce

Niestety nie tylko w Polsce brakuje inicjatyw tego typu. Niekorzystne stereotypy dotyczące całej branży bibliotekarskiej pokutują w bardzo wielu krajach. Z tego też powodu tak ważna jest zarówno sama inicjatywa Cyc4lib, jak i jej odpowiednia promocja. Serdeczne podziękowania dla autorki artykułu! To cudownie, że napisała o kolarzach-bibliotekarzach :) A Polaków zabrakło po części dlatego, że nic o takiej wyprawie nie wiedzieli. Jestem po 4 roku studiów na kierunku informacja naukowa i bibliotekoznawstwo, a nie miałam pojęcia, że coś takiego się dzieje.

#4 Nie mowi sie juz "murzynami".

Nie mowi sie juz "murzynami". Teraz w Polsce jest narzucona tzw. NOWOMOWA, a oto przyklady:
KIEDYS (po prostu normalnie, po polsku) a teraz NOWOMOWA (na rozkaz brukselskiej Eurokomuny)
Murzyn ----------------Czarno lub ciemnoskory
Cyganie---------------- Romowie
Zwiazek Radziecki--- Sowieci
Olimpiada------------- Igrzyska
Bandy UPA----------- Nacjonalisci ukrainscy
Oboz w Oswiecimiu-Brzezince -----------Auschwitz/Birkenau
Polscy patrioci---------Oszolomy
Konto bankowe ------ Rachunek
Nadawanie TVR ------ Emisja
Pokazany -------------- Wyemitowany....
I Liga ------------------- Orange T-Mobile extraklasa
Helikopter----------------smiglowiec
Katolik ------------------ moherowy beret
Bandy NSZ i WiN ------ zolnierze wykleci
Niewypal………………niewybuch
e.t.c.... smieszne a zarazem durnowate to, nie?

#5 Świetna inicjatywa. Czegoś

Świetna inicjatywa. Czegoś takiego nam brakuje w Polsce, żeby zobaczyć bibliotekarzy i biblioteki w innym świetle, tak je odbrązowić. Brawo dla tych zapaleńców, brawo dla autorki, że tam była i o tym napisała. Szkoda tylko, że Polacy nie jechali, szkoda... No, ale widać, my zawsze jakoś w tyle za murzynami...

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.