Klasztory rzymskokatolickie na wschodzie Rzeczypospolitej. Kapucyni. Cz. 1


Klasztor pokapucyński na Zamarstynowie, fot. Dmytro Antoniuk
Opowiadając o zakonach katolickich warto wspomnieć o jednym z najskromniejszych zgromadzeń rodziny franciszkańskiej – o kapucynach. Pełna nazwa tej wspólnoty – Zakon Braci Mniejszych Kapucynów (Ordo Fratrum Minorum Capucinorum). Zakon jest trzecią gałęzią franciszkanów – po konwentualnych i obserwantach (bernardynach). Wspólnota założona została w 1525 roku przez Włochów, braci Matteo Serafini da Bascio, Ludwika i Rafaela Tenalia z Fossombron


Pierwotnie nie mieli oni zamiaru zakładania odrębnego zakonu, pragnąc jedynie gorliwszego przestrzegania reguły św. Franciszka z Asyżu. Tym nie mniej papież Klemens VII w 1528 roku zatwierdził nową wspólnotę zakonną bullą Religionis zelus, która między innymi określała strój zakonników – habit brunatnego koloru ze szpiczastym kapturem. Po włosku nazwa kaptura brzmi capiccio – stąd wzięła się początkowo nieoficjalna a później zatwierdzona nazwa zakonu: kapucyni. Strój zakonnika dopełniały biały sznur z węzłem jako pas – symbol trwałości ślubów zakonnych oraz sandały. Oprócz tego bracia kapucyni mogli nosić brody jako oznakę ubóstwa, prostoty i surowego życia. Wspólnota żyje według reguły św. Franciszka, zatwierdzonej w 1223 roku. Braciom nie wolno mieć niczego na własność, powinni wykonywać pracę fizyczną i apostolską (duszpasterską). Utrzymywać się mają jedynie z jałmużny (dlatego zakon nazywany jest żebraczym). Na czele zakonu stoi generał. Herbem kapucynów jest krzyż o specyficznym kształcie, przypominającym literę „T”.

Kapucyni na dzisiejszej Ukrainie mieli dwie prowincje: polską (Galicja) i ruską (Wołyń, Podole, Bracławszczyzna). Pierwszy klasztor kapucynów powstał we Lwowie w 1709 roku. W okresie swego szczytowego rozwoju w XVIII wieku na tych terenach było 20 klasztorów. Dziś mamy sześć.


Pokapucyński klasztor we Lwowie, fot. Dmytro Antoniuk

Ośrodki kapucynów są bardzo podobne architektonicznie. Charakteryzuje je maksymalna skromność i prostota form. Kościół kapucynów jest zazwyczaj trójdzielny – ma trzy nawy. Wieńczy go ostry namiotowy dach z sygnaturką. Wewnętrznych malowideł czy wspaniałych ołtarzy kapucyni nie mieli. Do kościoła przylegało kwadratowe piętrowe zabudowanie klasztorne z bezpośrednim wejściem do świątyni. Bracia zamieszkują zazwyczaj piętro. Na parterze mieści się refektarz i inne pomieszczenia, które mogą odwiedzać ludzie świeccy. Za ołtarzem kościoła była oddzielna kaplica, w której modlili się zakonnicy. Ozdobą klasztorów kapucynów był wewnętrzny dziedziniec – wirydarz, gdzie przeważnie znajdowała się studnia. Analizując ten opis można stwierdzić, że architektura ośrodków kapucyńskich była najskromniejsza spośród wszystkich zakonów katolickich.

Najbardziej znany pośród świętych jest św. ojciec Pio z Pietrelciny (Francesco Forgione). Wstąpił do klasztoru w wieku 15 lat. Prawie całe swe życie spędził w klasztorze San Giovanni Rotondo, gdzie podczas modlitwy otrzymał stygmaty (rany, podobne do ran Chrystusa). Krwawiąc pozostawały one na ciele Ojca Pio przez 50 lat. Został kanonizowany w 2002 roku przez papieża Jana Pawła II.

Lwów
Przy dzisiejszej ul. Korolenki 1 mieszczą się zabudowania, które kolejno należały do dwóch pokrewnych zakonów – kapucynów i franciszkanów konwentualnych. Pierwszych zaprosił do Lwowa pułkownik Andrzej Dubrawski, który w 1707 roku przekazał im teren z dużym sadem pod budowę klasztoru. Dzięki fundacji Elżbiety Sieniawskiej kapucyni zbudowali tam kościół Niepokalanego Poczęcia NMP i piętrowy klasztor. Konsekracja całości odbyła się w 1715 roku. Sieniawska do końca życia opiekowała się kapucynami i przekazała im trzy obrazy pędzla Marcina Altamontego. Jeden z nich – „św. Roch” – znajduje się dziś w krakowskim klasztorze franciszkanów.

Kronika klasztorna donosi o zabawnym wypadku. Gwardian o. Franciszek pisał do Sieniawskiej, że na obrazach przez nią zakupionych dla klasztoru „postacie tam przedstawione mają tak długie nosy, że nie przystoi wieszać je w kościele”. Po śmierci fundatorki w skarbcu konwentu przechowywano złotą szkatułę z jej sercem, a na chórze zachował się jej portret.


Wnętrze świątyni pokapucyńskiej we Lwowie, fot. Dmytro Antoniuk

W 1785 roku Austriacy nakazali kapucynom wynieść się, a ich klasztor przekazali franciszkanom, których średniowieczny klasztor został zlikwidowany. Nowi właściciele przenieśli tu rzeczy osobiste św. Jana z Dukli, który był ich zakonnikiem, olbrzymią bibliotekę, mnóstwo obrazów religijnych i naczynia liturgiczne, które zakon gromadził przez wieki.

Prawdopodobnie w okresie franciszkańskim powstały wewnętrzne malowidła w kościele, który wcześniej – zgodnie z tradycją kapucyńską – był niezwykle skromnie udekorowany. W klasztorze urządzono nowicjat, dla którego w okresie międzywojennym dobudowano drugie piętro. Obok w 1934 roku wystawiono konstruktywistyczne kino „PAX” (z łaciny – „pokój”), gdzie franciszkanie demonstrowali filmy o tematyce religijnej. Po wojnie mieściło się tam nadal kino, potem obiekt przekazano pod Rosyjskie Centrum Kulturalne im. Puszkina, a obecnie mieści się tu Dom Żołnierza.

W 1911 roku we lwowskim konwencie złożył śluby zakonne Maksymilian Maria Kolbe, który wówczas miał zaledwie 16 lat. Później w Warszawie podczas okupacji niemieckiej przechowywał on Żydów i prowadził podziemną radiostację. Został schwytany przez gestapo i skierowany do Oświęcimia. Tam o. Maksymilian kontynuował działalność duszpasterską, a w lipcu 1941 roku zgłosił się dobrowolnie, by zastąpić sierżanta Franciszka Gajowniczka, którego Niemcy skazali na śmierć głodową jako jednego z 200 zakładników za ucieczkę z obozu jednego z więźniów. Kapłan wraz z trzema skazanymi przeżyli w bunkrze głodowym trzy tygodnie modląc się i śpiewając pieśni kościelne. Naziści wreszcie nie wytrzymali i wydali rozkaz zabicia ich zastrzykiem fenolu. W 1982 roku o. Maksymilian został kanonizowany przez papieża Jana Pawła II.

Gdy Niemcy napadły na ZSRR, żołnierze Armii Czerwonej włamali się do klasztoru i przeprowadzili tam swego rodzaju „rewizję”, strzelając do starych szaf i obrazów. Podczas nalotu Luftwaffe spłonął budynek klasztorny. Przed nadejściem sowietów w 1944 roku Niemcy w ogrodach klasztoru zaczęli budować schrony, niszcząc przy tym wiele z dawnych murów obronnych klasztoru.

Ostatni franciszkanie opuścili klasztor w 1946 roku, zabierając ze sobą najcenniejsze rzeczy: bibliotekę, portrety papieży-franciszkanów i osobiste rzeczy św. Jakuba Strepy. Wszystko to przeniesiono do krakowskiego konwentu franciszkanów.

Nowe władze umieściły w klasztorze struktury NKWD i wojska. Dziś w klasztorze mieści się szkoła-internat dla dzieci z wadami wymowy. Niestety nie ma już fresków w refektarzu, które były tu przed wojną. Częściowo zachował się ogród z czasów kapucyńskich, z aleją (niektórzy twierdzą, że uzdrawiającą) i fragmenty dawnych murów obronnych. Samą świątynię przekazano po 1990 roku Adwentystom Dnia Siódmego, którzy wyremontowali całość. Z okresu zakonnego zachowała się jedynie płaskorzeźba z 1932 roku z postacią NMP.

Idąc dalej ulicą Łysenki pod nr 17 można zobaczyć dwa stare portale, które prawdopodobnie zostały przeniesione tu ze średniowiecznego kościoła franciszkanów pw. Św. Krzyża. Są one za płotem, na terenie jednostki wojskowej. Gdy chciałem je sfotografować zza płotu, żołnierze usiłowali je zasłonić, aby mi przeszkodzić. Śmieszni ludzie.


Wnętrze świątyni pokapucyńskiej we Lwowie, fot. Dmytro Antoniuk

Lwowskie przedmieścia 
Przy drodze do podlwowskich Brzuchowic, przy ul. Zamarstynowskiej 134 stoi olbrzymi kościół św. Franciszka z Asyżu i klasztor oo. kapucynów. Pod koniec XIX wieku arcybiskup lwowski Józef Weber i przeorysza klasztoru franciszkanek od wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu matka Maria od Krzyża Morawska wystąpili z propozycją ponownego zaproszenia do Lwowa kapucynów, których skasowali Austriacy. Zdecydowano ulokować ich na Zamarstynowie, który wówczas był osadą podmiejską.

Matka Maria przeznaczyła na ten cel fundację 50 tys. koron i w 1904 roku pierwsi kapucyni osiedlili się w glinianych celach, a obok wystawiono drewnianą kaplicę. Błotnista okolica i brak funduszy zmusiły braci po I wojnie światowej do decyzji przeniesienia się na teren Królestwa, jednak w końcu pozostali. Sprzyjały temu plany budowy murowanego klasztoru. Fundusze na ten cel zbierano na ulicach miasta, wydawano bale dobroczynne, a eks-prowincjał o. Czesław Szuber jeździł nawet do USA, gdzie również otrzymywał ofiary. Wybrano projekt wybitnego architekta Jana Sas-Zubrzyckiego, który opracował projekt kościoła w charakterystycznym „zygmuntowskim” stylu, łącząc cechy manieryzmu, renesansu i gotyku. Projekt zupełnie nie odpowiadał regule zakonu, co doprowadziło do konfliktu zakonników z projektantem, bowiem nie chciano wypłacić mu honorarium i nie przyjęto projektu ołtarza głównego.

Świątynię pw. św. Franciszka z Asyżu konsekrowano w 1930 roku. Równolegle budowane były nowe pomieszczenia klasztorne. Niestety nie ukończono ich, stawiając jedynie dwa skrzydła. Wewnątrz kościół zdobiło pięć ołtarzy, freski (nietypowe dla kapucynów), ambona, organy, ławki i inne wyposażenie.

W pierwszych dniach II wojny światowej od niemieckiej kuli zginął o. Aleksander Chmura, otwierając listę martyrologii kapucyńskiej. Pierwsi sowieci wywieźli w głąb Rosji braci Łukasza Szypułę, Fabiana Regułę i o. Albina Janocha. Ojcu Kosmie Lenczkowskiemu udało się uciec do Krakowa. Klasztor został przekształcony na noclegownię dla uchodźców i internat dla uczniów szkoły agronomów. Podczas okupacji niemieckiej urządzono tu kuchnię dla ubogich.

Kapucyni opuścili Lwów razem z innymi zakonami katolickimi w 1946 roku, zabierając ze sobą wiele obrazów i wyposażenie kościelne. Klasztor przekształcono na dom mieszkalny, a kościół – na magazyn filmowy.

W 1990 roku świątynię przejęli grekokatoliccy redemptoryści. Wyremontowali całość, dostosowując wnętrze na potrzeby własnej liturgii. W kościele oprócz jonicznych kolumn i sklepień w zakrystii ze starej architektury nie pozostało nic. Na zewnątrz świątynia zachowała się całkowicie w stanie oryginalnym. Ocalała nawet figura św. Franciszka na fasadzie. Herb kapucynów zachował się nad zamurowanym dawnym wejściem do klasztoru, gdzie nadal są mieszkania prywatne.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 19 (311) 16-29 października 2018