Kartka na święta


Zbliżają się Święta Wielkiejnocy, nareszcie przypomina o nich pogoda za oknem. Z okazji świąt składamy sobie życzenia, wypowiadamy je lub wysyłamy kartki. Dziś coraz rzadziej jednak sięgamy po pióro, by własnoręcznie napisać życzenia.
Historia jednak zna chwile sprzyjające pisemnej formie życzeń. Szaleństwo wysyłania kart pocztowych opanowało Europę na przełomie XIX i XX stulecia. W Wielkiej Brytanii w latach 1894-1914 w obiegu było 20 mld (!) kart, w Niemczech w samym roku 1905 –
7 mld. W 1900 roku w miejscowościach turystycznych i na święta sprzedawano dziennie wieleset kart pocztowych, np. na Śnieżce w Karkonoszach ich dzienna sprzedaż dochodziła do 1500 sztuk. W dwustutysięcznym Lwowie w 1908 r. wysyłano miesięcznie 2 mln pocztówek, w Krakowie - 3,5 mln. To szaleństwo kart pocztowych przełomu stuleci uświadamia nam potrzebę kontaktowania się ludzi. Niekoniecznie po to, by przekazać pozdrowienia, informację, ale także po to, żeby być bliżej siebie, podzielić się wrażeniami. Wysłana kartka, ozdobna i wyszukana, zaczęła z czasem zastępować bezpośredni kontakt - spotkanie, wizytę, osobiście, bezpośrednio składane życzenia. Ludzie byli więc i bliżej siebie, i dalej.

W roku 1910 pisał profesor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Łada Cybulski:

„Zupełnie jak człowiek współczesny jest ilustrowana karta pocztowa. Krótko, pospiesznie, a z aplomanem mówi o wszystkim, jest tania i popularna. Niejako w skrócie wyraża ona sobą tysięczne możliwości kulturalnych podniet i rozwoju [...]”.

Dzisiaj klasyczne kartki odchodzą do lamusa. W erze komputerów i Internetu przedkładamy szybkość nad tradycję i wysyłamy pozdrowienia e-mailem, ba, żeby tylko e-mailem. Coraz bardziej popularny staje się zwyczaj esemesowania na święta. Gdy zasiadamy do świątecznego stołu, dają o sobie znać telefony, z ciekawości przerywamy świąteczne rytuały, by przeczytać czasem zupełnie niedorzeczne esemesowe dwówiersze.
Co wróżą kulturoznawcy sztuce słowa w oprawie eletronicznych e-maili, Internetu i komputerów?

Ważne, jak twierdzi Neil Postman w błyskotliwej pracy "Triumf techniki nad kulturą", byśmy sobie co jakiś czas przypominali, jak wiele rzeczy jest zupełnie możliwych bez użycia komputerów. Jeśli podporządkujemy ludzi technice, stracimy zdolności twórcze, warto więc posłużyć się "skromnością technologiczną". Chyba każdy z nas ma starszego wujka, znajomego "dziwaka" czy nawet któregoś z rodziców, kto w epoce triumfu komputera z upodobaniem nadal posługuje się wiecznym piórem. Bo podpis nim złożony ma bardziej osobisty charakter.

W naszej kulturze współistnieją obecnie elementy kultury pisma, kultury druku i kultury audiowizualnej czy też elektronicznej. W kształtującej się współcześnie kulturze informatycznej i multimedialnej czynne są mowa, pismo i druk, choć wyznaczenie ich miejsca zależy od naszej świadomości i od naszej praktyki. Nigdy zatem dość podkreślenia, że w kulturze, inaczej niż w technice, zachodzi kumulacja, a nie eliminacja systemów komunikacji. Dodają się one do siebie, a nie eliminują, uzupełniają się wzajemnie. Nie umarła więc książka, lecz się odradza, nadal mówimy do siebie twarzą w twarz i ciągle też, kiedy szczególnie chcemy uhonorować adresata, własną ręką piszemy do niego list.

Uhonorujmy więc swoich bliskich z okazji zbliżających się świąt - słowem mówionym bądź klasyczną kartką z życzeniami, nie skleconymi na poczekaniu czy smsowym okamgnieniu, ale życzeniami popartymi refleksją i osobistą pisemną ekspresją.
Data: 
02.04.2010 - 04:00