Joanna Moro: "Nie sądzę, że będę narzekała na brak ról"


Joanna Moro, fot. tvp.info
"W Opolu zaśpiewam piosenkę Anny German, tytuł owiany jest tajemnicą. Chciałabym, aby to była dla widzów niespodzianka" - mówi Joanna Moro w wywiadzie dla portalu tvp.info. Aktorka zdradza, że wystąpi podczas koncertu SuperPremiery 2013 na 50. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu i niezwykle się tym stresuje. Opowiada o nowym rosyjskim serialu i przekonuje, że nie obawia się, aby film o Annie German był stygmatem czy piętnem na jej karierze. Odnosi się też do pytania o swój niecodzienny akcent, mówiąc: "W domu mówię po wileńsku. Mam swój rodzinny dialekt".
"Mogę zdradzić, że wystąpię w piątek (14 czerwca - przyp. red.) podczas opolskiego koncertu premier. Niezwykle się stresuję, bo to trudna piosenka, ale pocieszam się, że nie jestem piosenkarką tylko aktorką. Państwo mi wybaczą, jeśli będzie coś nie tak" - mówi Joanna Moro, ale nie chce zdradzić tytułu piosenki, którą przygotowuje. "Chciałabym, aby to była dla widzów niespodzianka" - wyjaśnia aktorka, która odpowiadała na pytania internautów tvp.info. Już za tydzień w Opolu Joanna Moro zawalczy o Nagrodę im. Karola Musioła, jedną z ważniejszych nagród Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Obok Joanny w koncercie SuperPremier wystąpią Anna Dereszowska i Maciej Zakościelny. Na Konkurs Premier nadesłano ponad 250 piosenek, z których wybrano 10. W niedzielę natomiast, czyli 16 czerwca, Joanna Moro poprowadzi galę jubileuszową opolskiego festiwalu. W koncercie "Opole! Kocham Cię - Gala Jubileuszowa" Joanna wystąpi w parze z Piotrem Polkiem (gra policjanta w serialu "Ojciec Mateusz") obok innej pary słynnych głosów radiowej Jedynki - Marii Szabłowskiej i Pawła Sztompke.

Joanna Moro, wilnianka, absolwentka polskiej szkoły w Wilnie, mianowicie Gimnazjum A. Mickiewicza w Wilnie, która robi zawrotną karierę w Polsce i na Litwie, już w lipcu zaczyna pracować na planie kolejnego filmu. I tym razem będzie to rosyjski projekt. "To będzie serial historyczny. Dotyczy lat powojennych. Ma pokazać, jak osoba z Zachodu odnajduje się w socjalistycznym państwie rosyjskim, z jakimi trudnościami się spotyka, o co musi walczyć, jak zmienia się pod wpływem tych doświadczeń. Będę grała włoską tancerkę, która została artystką rewii kabaretowej, ponieważ nie było dla niej innej pracy" - opowiada Joanna Moro. Nowa rola będzie wymagała od niej dodatkowej pracy.

Zanim zdecydowała się na kolejny rosyjski serial, miała propozycję z Polski, ale jej nie przyjęła. "Mam dosyć dużo zajęć w domu przy maleńkich dzieciach, a projekt rosyjski trochę później startuje, podczas gdy polski właściwie już jest w trakcie realizacji" - wyjaśnia swoje decyzje aktorka. Aktorka mieszka obecnie w Warszawie. Ma męża (również wilnianina) i dwóch małych synków.

Joanna Moro, zanim stworzyła swoją pierwszą dużą kreację Anny German, zagrała wiele mniejszych ról, ale dopiero serial o polskiej piosenkarce pozwolił jej wypłynąć na szerokie wody. Czy obawia się, że będzie utożsamiana z German? "Zupełnie nie czuję, żeby to był jakiś stygmat, piętno czy nieszczęście. Każdy aktor zaczyna od czegoś, tylko niektórzy zaczynają od tego, co nie wpada w oko czy w ucho, a niektórzy mają szansę zagrać w dobrym projekcie. Serial oglądało wiele osób, był bardzo popularny. Nie sądzę, że będę narzekała na brak ról. Na pewno widzowie będą mogli zobaczyć mnie także w innym wcieleniu" - przekonuje Moro.

Aktorka zdradza swoje marzenia zawodowe: "Bardzo chciałabym zagrać u jednego z topowych polskich reżyserów, który niebawem będzie robił piękny film, ale też bardzo trudny. Na razie projekt jest na etapie scenariusza, więc nie mogę nic więcej powiedzieć. To niewątpliwie jest moje wielkie marzenie - zagrać czarny charakter, mocną, zimnokrwistą kobietę, bez skrupułów". 

Poniżej prezentujemy zapis całej rozmowy Joanny Moro z internautami tvp.info:

Zanim zgodziła się Pani na zagranie głównej roli w serialu o Annie German, miała Pani jakieś obawy? 
To jest rola marzeń. Bardzo chciałam ją zagrać i nie miałam żadnych obaw. Mam nadzieję, że ta rola ze mną zostanie, bo dała mi szansę pokazać jaką jestem aktorką. Od początku bardzo zainteresowała mnie historia Anny German. Gdy dostałam scenariusz, nie mogłam się oprzeć, aby nie przeczytać od razu całego. Bardzo rzadko się zdarza, aby tak pochłaniały mnie scenariusze.

Jak to jest, kiedy jest się zwykłym człowiekiem i nagle los zsyła na nas paparazzi, dziennikarzy i media. Jak pogodzić swoje dawne życie z tym, co jest teraz? 
Na początku jest stres. Później człowiek się przyzwyczaja. Mam 28 lat, dwójkę dzieci i wiem co jest dla mnie dobre. Staram się utrzymywać równowagę. Cieszę się z tego jak jest teraz, nie narzekam.

Jak Pani odnajduje się w sytuacji totalnego rozgłosu, kiedy gazety codziennie piszą o Pani życiu?
Nie mam czasu przeglądać i czytać wszystkiego, co piszą w gazetach. Wiem, że czasami coś wymyślą, bo nie zdążę udzielić informacji osobiście. Piszą np, że koleżanki mi zazdroszczą. Ja nie znam koleżanek, które coś takiego mogłyby powiedzieć. Nie spotkałam się z takimi opiniami w swoim środowisku.

Co Pani zaśpiewa na festiwalu w Opolu? 
To będzie piosenka Anny German, tytuł owiany jest tajemnicą. Chciałabym, aby to była dla widzów niespodzianka. Mogę zdradzić, że wystąpię w piątek podczas koncertu premier. Niezwykle się stresuję, bo to trudna piosenka, ale pocieszam się, że nie jestem piosenkarką tylko aktorką. Państwo mi wybaczą, jeśli będzie coś nie tak.

Jak zamierza Pani poradzić sobie ze stygmatem Anny German? Czy jest jakiś wypróbowany sposób innych kolegów. np. Janusza Gajosa po "Czterech Pancernych".
Zupełnie nie czuję, żeby to był jakiś stygmat, piętno czy nieszczęście. Każdy aktor zaczyna od czegoś, tylko niektórzy zaczynają od tego, co nie wpada w oko czy w ucho, a niektórzy mają szansę zagrać w dobrym projekcie. Serial oglądało wiele osób, był bardzo popularny. Nie sądzę, że będę narzekała na brak ról. Na pewno widzowie będą mogli zobaczyć mnie także w innym wcieleniu. Już niebawem, w lipcu ruszam na plan.

Jak jest Pani przyjmowana i traktowana w Rosji?
Po premierze serialu w Rosji rzeczywiście byłam oszołomiona tym, jak Rosjanie mnie traktowali. Dostawałam długie, piękne listy z podziękowaniami. Żadnych oszczerstw, niechęci czy złych emocji. Zawsze kiedy przyjeżdżam, wita mnie ktoś z naręczem róż. Na urodziny dostałam grafikę - piękny portret - trochę w stylu Anny German, ale w Polsce również spotykam się z wieloma wyrazami aprobaty. To bardzo mnie cieszy. Okazuje się, że Anna German jest postacią, która bardzo dobrze kojarzy się w Polakom.

Proszę zdradzić jakieś szczegóły nowego rosyjskiego projektu.
To będzie serial historyczny. Dotyczy lat powojennych. Ma pokazać, jak osoba z Zachodu odnajduje się w socjalistycznym państwie rosyjskim. Z jakimi trudnościami się spotyka, o co musi walczyć. Jak zmienia się pod wpływem tych doświadczeń. Będę grała włoską tancerkę, która została artystką rewii kabaretowej, ponieważ nie było dla niej innej pracy. Będę musiała przygotować arię operową, a także podszkolić się w języku włoskim i oczywiście w tańcu.

Miała Pani też propozycję zagrania w polskim filmie. Co zdecydowało, że wybierając pomiędzy rolą w rosyjskim projekcie a polskim, wybrała Pani ten pierwszy?
Tak naprawdę proste rzeczy. Mam dosyć dużo zajęć w domu przy maleńkich dzieciach, a projekt rosyjski trochę później startuje, podczas gdy polski właściwie już jest w trakcie realizacji. Jakie są Pani marzenia artystyczne i prywatne?
W tej chwili marzę o wakacjach w śródziemnomorskiej scenerii. Uwielbiam naturę i teraz marzę po prostu o wakacyjnym lenistwie. Mam też marzenie artystyczne. Bardzo chciałabym zagrać u jednego z topowych polskich reżyserów, który niebawem będzie robił piękny film, ale też bardzo trudny. Na razie projekt jest na etapie scenariusza, więc nie mogę nic więcej powiedzieć. To niewątpliwie jest moje wielkie marzenie - zagrać czarny charakter. Mocną, zimnokrwistą kobietę, bez skrupułów.

Kiedy zostanie wydana Pani płyta i kogo na niej jeszcze usłyszymy? Jakie piosenki znajdą się na płycie?
Miejmy nadzieję, że płyta ukaże się w połowie czerwca. Piosenki Anny German zaśpiewają ze mną jeszcze Olga Szymańska, znana ze współpracy z Piotrem Rubikiem oraz Agnieszka Babicz, która od dawna ma w swoim repertuarze recital o Annie German.

Gdzie Pani widzi swoją przyszłość? W Polsce czy w Rosji?
Na świecie, wszędzie. W ogóle nie przywiązuję się ani do rzeczy, ani do miejsc. Zawsze czułam się Polką, dlatego bardzo dobrze mi jest w Warszawie, ale jestem aktorka, więc zawsze będę poszukiwać nowych doświadczeń. Mam nadzieję, że będę miała szansę podróżować.

Jak łączy Pani pracę i wychowaniem dwójki dzieci? Teraz jeszcze kolejny wyjazd... Czy pojedzie Pani z rodziną?
Z dziećmi trudno jest cokolwiek zaplanować i dlatego już nie planuję. Na pewno pojedzie ze mną młodszy synek. Będziemy podróżować pomiędzy Moskwą a Warszawą. Jakoś to będzie.

Co jest potrzebne, aby się wybić? Powiedziała pani, że talent nie wystarczy.
Dzisiaj niestety talent nie wystarczy, trzeba mieć szczęście, żeby móc ten talent gdzieś wykazać. Nie można mieć parcia na szkło, ale dążyć do celu, z konsekwencją i wytrwałością.

Niektórzy zarzucają pani manierę językową, uważają, że nie jest naturalna. Co pani na to odpowie?
Nie wiem, co mam odpowiedzieć. Może chodzi o to, że pochodzę z Wilna? Staram się być jak najbardziej naturalna. W domu mówię trochę inaczej niż w telewizji, bo w domu mówię po wileńsku. Mam swój rodzinny dialekt.

Na podstawie: tvp.info, inf.wł.

Komentarze

#1 Nie. Za szmaty sie nie

Nie. Za szmaty sie nie POdszywam.

#2 Czyżby prostaczyna- kundel

Czyżby prostaczyna- kundel ten poniżej podszywał się pod kogoś??

#3 Rżnąłbym jak Tusk polaków !

Rżnąłbym jak Tusk polaków !

#4 Fajnie, jak o tym Wilnie

Fajnie, jak o tym Wilnie mówi. Robi to radko, może się trochę boi albo wstydzi. Szkoda, bo nie ma czego się wstydzić.

#5 Asia, ladne imie dla ladnej

Asia, ladne imie dla ladnej dziewczyny.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.