Jak podwyżki cen doprowadziły do powstania robotniczego


Pomnik ofiar Grudnia '70 w Gdyni, fot. zgapa.pl
14 grudnia 1970 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk wywołany ogłoszonymi dwa dni wcześniej podwyżkami cen artykułów pierwszej potrzeby, zwłaszcza żywności. Rozpoczął on falę strajków i manifestacji ulicznych, które objęły większość Wybrzeża. Krwawa pacyfikacja protestów sprzed 40 lat znana jest dziś pod nazwą Grudnia '70. Najtragiczniejsze zdarzenia zaszły w Gdyni, gdzie 17 grudnia wojsko bez ostrzeżenia otworzyło ogień do robotników idących do pracy. Pacyfikacja robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku spowodowała według oficjalnych danych śmierć 45 osób. 1165 osób odniosło rany, około 3 tysięcy zostało najpierw bestialsko pobitych, a następnie aresztowanych. W przededniu 40. rocznicy przypomnijmy przebieg tamtych krwawych wydarzeń.
12 grudnia 1970 roku Władysław Gomułka w przemówieniu radiowo-telewizyjnym poinformował Polaków o wprowadzanych zmianach cen towarów. Podwyżki objąć miały 45 grup artykułów, głównie spożywczych: mięsa - średnio o 18 proc., mąki - o 17 proc., makaronu - o 15 proc., ryb - o 12 proc. Wzrosły również ceny węgla - o 10 proc., koksu - o 12 proc., materiałów budowlanych - o 20-37 proc. oraz wyrobów włókienniczych, obuwia skórzanego, mebli, motorowerów i motocykli.

Drożały więc głównie artykuły codziennej konsumpcji, pogarszając przede wszystkim sytuację najuboższych. Jednocześnie obniżono cenę m.in. mydła, radioodbiorników, pralek i lodówek.

Władze komunistyczne liczyły na to, że niezadowolone z podwyżek społeczeństwo pogodzi się wkrótce z nowymi cenami. Stało się jednak inaczej. 14 grudnia 1970 roku zastrajkowali robotnicy gdańskiej Stoczni im. Lenina. Około godziny 10.00 rano przed budynkiem dyrekcji rozpoczął się wiec, w którym wzięło udział 3 tys. robotników domagających się zniesienia podwyżek i zmian personalnych w kierownictwie partii. W związku z tym, że nikt z władz nie podjął rozmów ze strajkującymi, uformowali oni pochód i udali się pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Około godziny 16.00 doszło do pierwszych starć z milicją. Rozpoczął się szturm gmachu KW, w którym wybito szyby i spalono drukarnię.

Po południu w centrum Gdańska w manifestacjach wzięło udział kilkanaście tysięcy osób. Do akcji ruszyły większe oddziały MO i wojska, używając petard i gazów łzawiących. Siły porządkowe do późnych godzin nocnych brutalnie rozpraszały tłum. Do starć dochodziło głównie pod budynkiem KW, Dworcem Głównym i na Wałach Piastowskich. W niektórych miejscach podpalano samochody, kioski z gazetami, wybijano szyby wystawowe. Padły pierwsze strzały. Setki osób zostało pobitych i zatrzymanych. W rejon Trójmiasta ściągano jednostki milicyjne, zarządzono podwyższony stan gotowości bojowej lokalnych jednostek wojskowych, a oddziały wojsk wewnętrznych wprowadzono już do akcji.

15 grudnia strajki wybuchły w Gdyni, Elblągu, Słupsku i Szczecinie. Od rana w Warszawie obradował najwyższy sztab kryzysowy pod przewodnictwem Władysława Gomułki. W jego skład oprócz I sekretarza wchodzili: przewodniczący Rady Państwa Marian Spychalski, premier Józef Cyrankiewicz, minister spraw wewnętrznych Kazimierz Świtała, minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski, komendant główny MO gen. Tadeusz Pietrzak, kierownik Wydziału Administracyjnego KC Stanisław Kania oraz trzech sekretarzy KC, wśród nich Mieczysław Moczar. Po krótkiej dyskusji Władysław Gomułka podjął decyzję o zezwoleniu na użycie broni.

W rejon Gdańska, gdzie nasilały się walki uliczne, zaczęto ściągać jednostki pancerne i zmotoryzowane. Tego dnia w starciach z siłami porządkowymi według oficjalnego komunikatu zginęło 6 osób, a 300 zostało rannych. Spalono budynki KW PZPR, Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych, Naczelnej Organizacji Technicznej i Dworca Głównego. O godzinie 15.00 w stoczni zaczął się strajk okupacyjny. Władze wprowadziły godzinę milicyjną od 18.00 do 6.00 rano.

W nocy z 15 na 16 grudnia wojsko obsadziło ważniejsze punkty w Gdańsku oraz zablokowało stocznię i port. Tego dnia w Gdyni aresztowano komitet strajkowy, z którym porozumienie zawarły wcześniej władze miejskie. Władze zdecydowały się zaprowadzić porządek siłą, bez względu na cenę. Zenon Kliszko na posiedzeniu Egzekutywy KW powiedział: ”Mamy do czynienia z kontrrewolucją, a z kontrrewolucją trzeba walczyć przy pomocy siły. Jeżeli zginie nawet 300 robotników, to bunt zostanie zdławiony”.

Również Władysław Gomułka oceniał strajki i manifestacje jako kontrrewolucję. I sekretarz KC miał w tych dniach wyrazić opinię, że tak jak szlachta polska swoim egoizmem prywatą i tendencjami anarchistycznymi zgubiła Rzeczpospolitą, tak samo polska klasa robotnicza, wyposażona w te same cechy zgubi Polskę Ludową.

Przez cały dzień 16 grudnia trwały demonstracje w Gdańsku. Na polecenie Zenona Kliszki zablokowano Stocznię im. Lenina, a do próbujących z niej wyjść na ulicę robotników wojsko otworzyło ogień.

Tymczasem fala strajków rozlewała się na całe Wybrzeże, przybierając charakter powstania robotniczego.

17 grudnia doszło do masakry w Gdyni. Dzień wcześniej w wystąpieniu telewizyjnym wicepremier Kociołek nawoływał stoczniowców do powrotu do pracy. Około godziny 6.00 wojsko otworzyło ogień w stronę robotników idących z dworca do zablokowanej stoczni. Padli zabici i ranni. Starcia w Gdyni trwały do wieczora. Do demonstrantów strzelano z ziemi i z powietrza. Milicja i służby więzienne z niezwykłą brutalnością traktowały zatrzymanych. Tego dnia strajki i demonstracje rozpoczęły się w Szczecinie.

Po dwudniowych walkach w kilkudziesięciu przedsiębiorstwach kontynuowano strajk generalny, kierowany przez ogólnomiejski komitet strajkowy.

Do starć demonstrantów z siłami porządkowymi dochodziło również w Elblągu i Słupsku.

Wieczorem w telewizji wystąpił premier Józef Cyrankiewicz, który w pierwszej oficjalnej wypowiedzi na temat strajków na Wybrzeżu, podobnie jak w 1956 r. w Poznaniu, zwracając się do społeczeństwa jednocześnie uspokajał i groził. Według informacji napływających do KC przerwy w pracy i wiece miały miejsce w około 100 zakładach na terenie siedmiu województw.

18 grudnia większość osób z Biura Politycznego opowiedziała się za politycznym rozwiązaniem konfliktu. Decyzja ta była zgodna z sugestią przekazaną premierowi Cyrankiewiczowi przez Leonida Breżniewa i oznaczała klęskę Władysława Gomułki. W tym czasie w Trójmieście w zasadzie panował już spokój. Protesty trwały jeszcze w Elblągu oraz w Szczecinie, gdzie ostatecznie 22 grudnia przerwano strajk.

Krwawa pacyfikacja robotniczego protestu na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. spowodowała - według oficjalnych danych - śmierć 45 osób. 1165 osób odniosło rany, około 3 tysięcy zostało najpierw bestialsko pobitych, a następnie aresztowanych. Nigdy dotąd, nawet w czerwcu 1956 r. w Poznaniu, władze komunistyczne nie użyły na taką skalę wojska przeciwko ludności. Na samym tylko Wybrzeżu do akcji wprowadzono około 27 tysięcy żołnierzy, 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych i około 100 śmigłowców i samolotów.

W kierownictwie PZPR zdano sobie sprawę, że Władysław Gomułka i jego najbliżsi współpracownicy w zaistniałej sytuacji powinni odejść, ażeby można było ich obarczyć winą za ”błędy i wypaczenia władzy”, uspokajając w ten sposób nastroje społeczne. Stanowisko to było zgodne z opinią Moskwy, która zachęcała polskich towarzyszy do szybkich zmian personalnych na najwyższych szczeblach władzy.

20 grudnia 1970 roku na VII plenum KC PZPR przyjęto rezygnację Władysława Gomułki z funkcji I sekretarza i członka Biura Politycznego KC. Nowym I sekretarzem, mającym poparcie Moskwy, został Edward Gierek, dotychczasowy I sekretarz KW PZPR w Katowicach i członek Biura Politycznego KC. Z Biura usunięto: Bolesława Jaszczuka, Zenona Kliszkę, Mariana Spychalskiego i Ryszarda Strzeleckiego. Na ich miejsce powołano: Edwarda Babiucha, Piotra Jaroszewicza, Mieczysława Moczara, Stefana Olszowskiego i Jana Szydlaka. Tego dnia Edward Gierek wygłosił przemówienie nadane przez radio i telewizję, w którym proponował powrót do pracy i wspólne wyciągnięcie wniosków z ”bolesnych wydarzeń ostatnich tygodni”. Dzień później ukazał się komunikat o stanie zdrowia Gomułki, informujący, że leczenie ”zaburzeń w układzie krążenia” wymaga długiego czasu. 23 grudnia sejm dokonał zmian na najwyższych stanowiskach państwowych. Dotychczasowy premier Józef Cyrankiewicz został powołany na zwolnione przez Mariana Spychalskiego stanowisko przewodniczącego Rady Państwa. Nowym szefem rządu został Piotr Jaroszewicz.

W 40 lat po masakrze na Wybrzeżu winni zbrodni nie zostali osądzeni. Oskarżeni w procesie przed Sądem Okręgowym w Warszawie: gen. Jaruzelski były szef MON, Stanisław Kociołek ówczesny wicepremier i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących robotnicze protesty nie przyznają sie do winy.

Na podstawie: PAP

Komentarze

#1 A wiecie dlaczego za komuny

A wiecie dlaczego za komuny brakowało w Polsce mięsa ? Bo żywy inwentarz musieliśmy wysyłać do ZSRR. Nasi polscy rolnicy indywidualni hodowali więcej krów i świń niż radzieckie kołchozy. Jaruzelski powinien dostać karę śmierci i to kilkakrotną tak jak się ją wymierza w USA. Wiecie za co ? W 1968 r. dowodził wojskami polskimi w inwazji na Czechosłowację, w 1970 r. - za Wybrzeże, w 1981 r. za stan wojenny. Kiedy wzywamy go przed sąd udaje, że jest ciężko chory. Polsce nie groziła żadna interwencja ze strony ZSRR, to alibi, które wymyślił sobie Jaruzelski żeby nie ponosić odpowiedzialności za stan wojenny w 1981 r. Napisał nawet taką książkę ,,Stan wojenny, dlaczego ?". Nakłamał w niej, że musiał to zrobić bo nam groziła inwazja. Istne bzdury. Tak się składa, że żyją jeszcze radzieccy generałowie z czasów Układu Warszawskiego i oni w jednym z programów tv potwierdzili, że to Jaruzelski bał się utraty władzy jak Łukaszenko i sam się prosił żeby ZSRR mu pomógł. Rosjanie wiedzieli, że Polacy będą walczyć i bali się do nas wkroczyć. Zresztą od 1979 r. trwała już wojna w Afganistanie i mieli tam duże straty. Poza tym doradcą ówczesnego prezydenta USA Jimmyego Cartera był Polak, Zbigniew Brzeziński i bacznie obserwował sytuację. Mieliśmy za sobą Waszyngton i Watykan (Jan Paweł II). Co roku w rocznicę stanu wojennego pod domem Jaruzelskiego protestują ludzie. Jaruzelski to zdrajca pospolity. Polska miała za komuny większą armię niż dziś (paradoks !) - 300 tys. żolnierzy ponad 300 samolotów i kilka tys. różnych pojazdów wojskowych (czołgi, transportery). ZSRR wiedział z kim ma do czynienia. To nie były Węgry czy Czechosłowacja.

#2 Piszesz, a nie wiesz, o

Piszesz, a nie wiesz, o czym.
Długów narobił Gierek. Gomułka jaki był, taki był, jaką Polskę zostawił, to zostawił, ale zostawil ją bez długów, bo długów bał się panicznie.

#3 Ja Wam to wytlumacze. Wiec

Ja Wam to wytlumacze.
Wiec PRL, socjalistyczna Polska zadluzyla sie na Zachodzie. Po jakims czasie nie mogli splacac dlugow (nierentowne inwestycje), a Zachod sie wkurzyl i przestal pozyczac. To samo jest teraz w Polsce, rezim w Warszawie narobil juz dlugu wewnetrznego na 824 miliardy zlotych!!!
Wracajac do socjalizmu, a wiec jak Zachod powiedzial dosc, basta, enough, rzad w Wawie zaczal podnosci ceny. A Polacy sa miesozerni i jak podniesli ceny miecha, robotnicy zaczeli strajkowac.,wyszli na ulice, a wladza ludowa zaczela do nich walic jak do kaczek. To tylko skrot wydarzen z lat 70 tych.
Pozdrowienia z okazji rocznicy wprowadzenia SW przez generala, ktory ocalil w ten sposob Polske przed masakra - inwazja Ukl. Warszawskiego na nasz kraj. General to bohater narodowy.
Kowboj.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.