Jadwiga Pietkiewicz: Pamięć o zmarłych nie może zaginąć
Z cmentarzem Bernardyńskim Jadwiga Pietkiewicz jest związana od lat. Wuj, który ją wychowywał po śmierci rodziców, w latach 40. XX wieku był kierownikiem tego cmentarza. Jej dzieciństwo minęło więc w domu przylegającym do zabytkowej nekropolii. Jak wspomina, przed II wojną światową cmentarz był zadbany, ogrodzony murem, w nocy oświetlony latarniami, miał wygracowane alejki. Tuż przy wejściu na cmentarz, w miejscu, gdzie obecnie są puste nisze, wisiały trzy dzwony, które dzwoniły podczas pogrzebów. Wieczorem brama była zamykana.
Wszystko się zmieniło z nastaniem władzy sowieckiej. Jadwiga Pietkiewicz była świadkiem, jak dewastowano kolumbaria, niszczono krzyże na nagrobkach, przewracano pomniki. Działo się to za aprobatą władz.
W latach 70. ustanowiono plan na skup metali, zaczęły się wówczas masowe kradzieże metalowych ogrodzeń na wszystkich starych cmentarzach wileńskich. Pani Jadwiga jako administrator cmentarza Bernardyńskiego zamykała bramę na kłódkę, nie wpuszczała samochodów, które przyjeżdżały po metal. Nie poddawała się, choć jej grożono, nazywano ją wariatką.
Już po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, Bernardyński został objęty patronatem prezydentów Litwy i Polski Valdasa Adamkusa i Aleksandra Kwaśniewskiego. Niestety skończyło się na dobrych intencjach, a przyznane na renowację fundusze zostały wydane nieracjonalnie.
Zabytkowy cmentarz nadal niszczeje. Jadwiga Pietkiewicz jest obecnie na emeryturze, ale nadal tu przychodzi i gdzie tylko może alarmuje o katastrofalnym jego stanie. „Pamięć o zmarłych nie może zaginąć” – mówi.
Zdjęcia: Jan Wierbiel, Paweł Dąbrowski
Montaż: Paweł Dąbrowski, Aleksandra Konina