J. Mincewicz: Wybierałem ludzi krytycznych wobec rzeczywistości


Okładka książki "Pod prąd", fot. wilnoteka.lt
Jan Mincewicz znany jest przede wszystkim jako muzyk, polityk i działacz społeczny. O wiele mniej głośna jest jego 30- letnia, konspiracyjna działalność katechetyczna. W czasach sowieckich, gdy dla Boga nie było miejsca w szkołach, jako nauczyciel muzyki prowadził tajne lekcje religii. O to, by lata jego pracy nie zostały zapomniane zadbali wychowankowie. Wspomnienia uczestników tajnej katechizacji ukazały się w książce "Pod prąd". W Wilnotece Jan Mincewicz opowiada o książce a także swojej pracy konspiracyjnej.
Ilona Lewandowska (Wilnoteka.lt): Jak doszło do powstania książki "Pod prąd"? Kto był inicjatorem spisania wspomnień z 30-letniej, tajnej katechizacji, jaką prowadził Pan najpierw w Nowej Wilejce a potem w Niemenczynie?

Jan Mincewicz*: Książka nosi tytuł "Pod prąd". To bardzo dobre podsumowanie całej naszej 30-letniej działalności. Nie jestem autorem książki - napisali ją uczestnicy tajnej katechizacji. Najpierw była to przez 13 lat konspiracyjna grupa "Promień" w Nowej Wilejce a potem niemenczyńska grupa "Świt". Uczestnicy tajnej katechizacji opowiadają o wydarzeniach sprzed lat ze swojej dzisiejszej perspektywy. Po 40 czy 50 latach dokonują pewnego rodzaju podsumowania, mówią o tym, jak przeżywali nasze spotkania jako młodzi ludzie a także o tym, jaki wpływ miały one na ich dalsze wybory.

30 lat działalności to bardzo długo. Kogo udało się panu przez ten czas wychować? Jak potoczyły się losy pana uczniów?

To bardzo duża grupa ludzi. Tak się złożyło, że większość z nich to pedagodzy. Nie brakuje też księży. Cieszę się, że są wśród nich także katecheci. W naszych spotkaniach brał udział, jako młody student polonistyki Tadeusz Jasiński, który teraz jest księdzem proboszczem w kościele pw. Ducha Świętego. Przychodzili nie tylko uczniowie szkół, w których uczyłem. Regularnie w spotkaniach uczestniczył uczeń "Dziewiętnastki", czyli dzisiejszej "Syrokomlówki", Tadeusz Matulaniec - obecnie proboszcz w Ejszyszkach.

Wychowaliśmy wielu wspaniałych ludzi. Chciałbym jednak podkreślić, że jednym z najbardziej zaangażowanych był uczeń szkoły w Nowej Wilejce Adam Błaszkiewicz, który po latach został dyrektorem Gimnazjum Jana Pawła II w Wilnie.

Uczestnicy spotkań pracują w różnych zawodach, zajmują dziś ważne stanowiska, nie tylko w oświacie. Nie jest to przypadkowe. Proponując udział w spotkaniach, starałem się wybierać ludzi najzdolniejszych, którzy byli krytyczni wobec rzeczywistości i nie bali się myśleć. Z takimi można dyskutować, można rozmawiać. Osoby, które to, co się dzieje, przyjmują bezrefleksyjnie, mogą co prawda przyswoić wiadomości, ale ukształtować w nich świat wartości jest o wiele trudniej. 

W jaki sposób uczestnicy trafiali do "Promienia" a potem "Świtu"?

Zachowywaliśmy wszystkie zasady konspiracji. Oczywiście przy 30-letniej działalności, przy tak dużej grupie uczestników, nie było to łatwe. Zapraszaliśmy na spotkania osoby, które ktoś z grupy zaproponował. Wspólnie, po naradzie, decydowaliśmy, czy aprobujemy kandydaturę. 

Jak duże było grono uczestników? 

W czasach, gdy religia była zakazana, a o Bogu trzeba było milczeć, nie brakowało chętnych. Zdarzało się, że na spotkanie przychodziło ok. 100 osób. W jednej szkolnej ławce musiały siedzieć 4 osoby. 

Jednak pana działalność nie wszystkim się podobała...

Stało się to, co musiało się stać. Spodziewałem się, że będę musiał ponieść konsekwencje swojej działalności i byłem gotowy. Taką konspiracyjną katechezę można bezkarnie kontynuować przez rok, no może trzy - ale nie trzydzieści. Straciłem pracę w Nowej Wilejce.
Przez kilka miesięcy miałem przymusowy urlop. Wkrótce pojawiła się jednak nowa możliwość - praca w szkole w Niemenczynie. Zmiana miejsca przyczyniła się do rozszerzenia naszej działalności.   

Pracuje pan z młodzieżą już przeszło 50 lat. Czym dzisiejsza młodzież rożni się od tych ludzi, z którymi rozpoczynał pan pracę pedagogiczną?

Nie uważam, że nastąpiła jakaś gwałtowna zmiana. Młodzi ludzie są tacy, jak kiedyś. Może tylko z tą różnicą, że nie czytają już książek. A to, niestety, wielka strata.  

Jest pan muzykiem, prowadzi pan od lat "Wileńszczyznę" - zespół dobrze znany poza granicami Litwy. Jest pan także politykiem. Jakie miejsce zajmuje katecheza w tak bogatym życiorysie?

Nadal uczę religii i żałuję, że nie mogę poświęcić młodzieży więcej mojego czasu. 


Zdjęcie z książki "Pod prąd", fot. wilnoteka.lt
 
*Jan Gabriel Mincewicz (ur. 25 marca 1938 w Sużanach w województwie wileńskim) - polityk i muzykolog, działacz polskiej mniejszości narodowej na Litwie, poseł na Sejm w latach 1992-2004.

W 1968 ukończył wileńskie konserwatorium. Przez trzynaście lat pracował w wileńskiej szkole muzycznej jako nauczyciel. W 1975 został zatrudniony jako nauczyciel w szkole średniej w Niemenczynie. Objął także kierownictwo zespołu pieśni i tańca "Wileńszczyzna".
W 1992 uzyskał mandat posła na Sejm z ogólnokrajowej listy Związku Polaków na Litwie. W 1996 i 2000 ponownie był wybierany do parlamentu w jednomandatowym okręgu Wilno-Szyrwinty jako przedstawiciel Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. W 2007 został radnym samorządu rejonu wileńskiego, powołano go następnie na stanowisko zastępcy mera, które utrzymał do 2014. W 2015 wybrany do rady kolejnej kadencji.

Książkę "Pod prąd" można nabyć w samorządzie rejonu wileńskiego bezpośrednio u Jana Mincewicza a także w redakcji "Tygodnika Wileńszczyzny" oraz księgarniach. Cena wraz z płytą DVD i CD - 10 euro, bez płyt - 7 euro.

Na podstawie: inf. wł.