Imprezki ciąg dalszy…


Młodzież Szkoły Średniej im. Szymona Konarskiego w Wilnie, fot. wilnoteka.lt
Niedawno chyba wszyscy słyszeliśmy o wielkiej gali w szkole Średniej im. Szymona Konarskiego celebrujący 50 – lecie placówki. Wtedy zaproszeni byli przyjaciele szkoły, jej sponsorzy, przedstawiciele okolicznych szkół, no, ogólnie wszyscy ludzie pozwalający jej się rozwijać i edukować nowe pokolenia uczniów. Jednak teraz, gdy ten spektakularny koncert ponownie się odbył, publicznością byli rodzice.
W porównaniu do poprzedniego przedstawienia, to wypadło nie najlepiej. Gdzieniegdzie były błędy opóźnienia, potknięcia, ale czego się można spodziewać po dzieciach, które po całym dniu pełnym ciężkiej nauki i napięcia musiały jak najlepiej zaprezentować się na scenie. A poza tym, przed samym koncertem dzieci miały również męczącą próbę, na której wyparowały ostatnie już resztki energii. To spowodowało całkowite przygnębienie i zniechęcenie, które miało swój odzew na scenie.

Dla nas, uczniów i uczestników koncertu, te nieścisłości były bardzo oczywiste i z każdą pomyłką coraz bardziej przerażające. Ciągły stres o to, co powiedzą rodzice, jeszcze bardziej wysysał z nas siły. Jednak ciepłe, pocieszające i podnoszące na duchu spojrzenia publiczności, uświadomiły nam, że właśnie rodzice potrafią wybaczyć wszystko, a tym bardziej jakieś nic nieznaczące, maciupeńkie błędy na scenie.

Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż łzy w oczach rodziców, dumnych ze swoich pociech. Pełni wiary w to, że ich dzieci to najcudowniejsze stworzenia na świecie, przyszli z radością na nasz koncert, uważnie słuchając i z zadowoleniem śledząc nasze dość marne poczynania na scenie. My wyszliśmy z sali jak skazańcy, spodziewając się narzekań i utyskiwań, lecz przyjemnie zaskoczyły nas serdeczne uściski i niekończące się podziękowania za wspaniały koncert. Wspaniała reżyser tego koncertu, pani Beata Kowalewska, również z całego serca była wdzięczna, że tak się staraliśmy, nawet po nużących, ponaddwugodzinnych próbach i męczących, długich lekcjach.

My, uczestnicy przedstawienia, mamy różne poglądy na to wydarzenie. Z jednej strony pozwoliło to nam się oderwać od szarej codzienności szkoły i uniknąć kilku lekcji, jednak z drugiej – to była katorżnicza praca. Nawet wakacje przed Wielkanocą , które dla innych trwały cały tydzień, dla nas – tylko dwa dni. Jednak prawie codzienne próby nie zabiły w nas entuzjazmu, wręcz przeciwnie – im bliżej było do prawdziwego koncertu przed publicznością, tym bardziej się staraliśmy i zapalała się w nas twórcza iskra, którą ukazaliśmy na pierwszym koncercie. Po tym, zadowoleni pochwałami, spoczęliśmy na laurach i ta iskra trochę przygasła. W dzień drugiego koncertu, została całkowicie zduszona lekcjami i przerażającą wiadomością, że w piątek, który miał być dla nas wolnym dniem, będziemy musieli iść do szkoły. Niektórzy nawet chcieli zbojkotować koncert i urządzić protest, lecz widząc przerażone twarze organizatorów, porzucili ten odważny, ale głupi pomysł.

Więc, jak wszyscy widzą, szkolne imprezy nie mają tylko jednej strony. Najczęściej to, co odbierają widzowie, to tylko mała część wszystkich wydarzeń, stresów i incydentów, mających miejsce w naszej trochę dziwnej, ale jak kochanej szkole! Mamy nadzieję, że ta rodzinna atmosfera nigdy się nie zmieni i Szkoła Średnia im. Szymona Konarskiego zawsze będzie synonimem przyjacielskości, serdeczności, ale też i prestiżu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Redakcja Wilnoteki nie ponosi odpowiedzialności za treści artykułów nadesłanych.