Hanuszyszki: tu Marynia Szetkiewiczówna tupała nóżką na rosyjskiego „uriadnika” (2)
Anna Pieszko, 24 maja 2016, 09:20
Kościół w Hanuszyszkach wzniesiony przez Kazimierza Szetkiewicza kryje w sobie niejedną tajemnicę, fot. kurierwilenski.lt/M. Paluszkiewicz
"Kurier Wileński", 13 maja 2016
Kontynuujemy cykl „Śladami prototypu Zagłoby”, czyli śledzimy koleje losu Kazimierza Szetkiewicza, niepospolitego, dowcipnego gawędziarza, ukochanego teścia Henryka Sienkiewicza. Zwiedzamy Hanuszyszki, posiadłość Szetkiewicza w powiecie trockim, dzisiaj jest to po prostu Onuškis, leżący w 60 kilometrach od Wilna.
Kościół robi imponujące wrażenie. Klasycystyczna świątynia na pierwszy rzut oka przypomina wileńską katedrę w miniaturze — brak jedynie posągów świętych nad tympanonem, a boczne ściany wymurowano z użyciem dużych polnych kamieni. Murowana świątynia stanęła w miejscu poprzedniej, drewnianej, która zmurszała i mogła się zawalić w dowolnej chwili. Kazimierz Szetkiewicz stał się właścicielem Hanuszyszek w 1821 r., które nabył od S. Szabuniewicza. Już w 1823 r. ruszyła budowa nowego kościoła. Zezwolenie na jego budowę dał biskup wileński Andrzej Kłągiewicz. Prace nad wznoszeniem świątyni szły sprawnie — aż do ukończenia jej budowy w 1829 r. Trzynawowy kościół wzniesiono w stylu późnego klasycyzmu na planie prostokąta, z portykiem z 6 doryckimi kolumnami. Świątynię otoczono płotem z wmurowanymi kamieniami.
Na zewnętrznej ścianie kościoła pw. św. św. Filipa i Jakuba w Hanuszyszkach zauważam charakterystyczny znaczek w postaci muszli i żółtych strzałek. Świadczy on o tym, że świątynia leży przy szlaku pielgrzymkowym do katedry w Santiago de Compostela w północno-zachodniej Hiszpanii. W katedrze tej, według przekonań pielgrzymów, znajduje się ciało św. Jakuba Większego Apostoła. Pielgrzymi przejeżdżają często na rowerach przez Hanuszyszki, idą z pieszą pielgrzymką, zatrzymują się na nocleg w szkole, odprawiają piękne msze.
Na frontonie kościoła widoczny z daleka wyraźny napis po łacinie: „De tuis donis tibi domine ofero” („Z twoich darów ci, Panie, ofiaruję”). Jeszcze niedawno napis ten był zamalowany, podobnie jak Oko Opatrzności w trójkątnym obramowaniu z promieniami, które teraz jest widoczne po uważniejszym wpatrywaniu się.
Wyglądam niecierpliwie tablicy upamiętniającej fundatora. Jest. Umieszczona dość wysoko i — ledwo czytelna.
— Tacy to, pożal się Boże, miejscowi restauratorzy. Ktoś to wziął i poczyścił, oto co najgorsze. Zepsuli. Nie doceniają tego, co mają — utyskuje nasza z kolegą Marianem przewodniczka Stasė Masilionienė. Z trudem odczytuję na tablicy wyrazy „Budowany”, „roku 1829” (może jednak 1823?) , „Szetkiewicz”. Reszty trzeba się domyślać. Z litewskiej broszurki o Hanuszyszkach autorstwa Jonasa Laurinavičiusa wydanej w 1999 r. dowiaduję się, że napis głosił „Roku 1823 ten kościół zbudowali Kazimierz y Tereza z Szabuniewiczów Szetkiewiczowie”, czyli przodkowie przyszłego teścia Sienkiewicza. Z „Genealogii potomków Sejmu Wielkiego” Minakowskiego dowiaduję się, że nasz przyszły prototyp Zagłoby urodził się dopiero w trakcie budowy kościoła w… 1827 r., jako syn Józefa Szetkiewicza i Dominiki Szabuniewicz…
W 1854 r. ze związku Kazimierza Szetkiewicza i Wandy Mineykówny urodzi się córeczka — Maria. Ukochana przez Kazimierza Szetkiewicza nade wszystko „Maryszon”, Mańcia, „Krzywołapek”. Dorastała w Hanuszyszkach razem ze swą młodszą siostrą Jadwinią. Matka Marii Wanda Szetkiewiczowa było kobietą niezwykle surową, wymagającą względem siebie i swoich bliskich. Wpływ na to miał niewątpliwie reżim, w jakim sama została wychowana przez matkę Emilię zamieszkałą po ślubie z marszałkiem Tomaszem Mineyko w Dubnikach. O spartańskim wychowaniu, jakie stało się udziałem jej córek, wnuczka pisarza Maria Korniłowicz po latach w książce „Onegdaj. Opowieść o Henryku Sienkiewiczu i ludziach mu bliskich” napisze: „Dziewczęta są zawsze w zimie zmarznięte (panny nie mogą chodzić opatulone jak babuleńki), są zawsze trochę głodne, a w poście nawet bardzo (obżarstwo to jeden z siedmiu grzechów głównych), zawsze niewyspane (nie można pannom folgować, niech codziennie wstają o szóstej)”. Wnuczka pisarza dodaje jeszcze, że jej matka Maria, czyli córka Henryka Sienkiewicza, ostatni raz rozpłakała się przy ludziach mając pięć lat. Babka Wanda Szetkiewicz zwróciła jej uwagę takim tonem, że dziewczynka z dojmującym poczuciem winy natychmiast się uspokoiła. Surowe wychowanie stało się oczywiście udziałem przyszłej żony pisarza i jej młodszej siostry Jadwigi. Obie wstawały bardzo wcześnie, wiele godzin poświęcały na naukę pod kierunkiem profesorów różnych specjalności, później pomagały w domu.
Hanuszyszki należały do Szetkiewiczów do 1863 r. Po tym, jak Kazimierz Szetkiewicz został zesłany do Ufy, majątek za bezcen został sprzedany generałowi Ołsufiewowi. Dziewczynki z matką mieszkały w domu w Hanuszyszkach jeszcze przez jakiś czas, ale już z Rosjaninem rządcą. Razu pewnego Marynię zaczepił jakiś „uriadnik”. „Spojrzała spod złotej grzywki i oświadczyła sucho, że z takimi, co więżą jej ojca, rozmawiać nie będzie.
— Waszym ojcem jest car — krzyknął Rosjanin. Tupnęła nogą: „Nigdy. My jesteśmy Polki!”. „Uriadnik spłodził artykuł do prasy o tym przeraźliwym zdarzeniu, sugerując umieszczenie obu pannic z majątku „H” w specjalnym instytucie, czyli krótko mówiąc w ówczesnym poprawczaku” — pisze Barbara Wachowicz w książce „Marie jego życia”. Kazimierz Szetkiewicz, przebywając na zesłaniu, miał przeczytać w gazecie artykuł o wywrotowym wychowaniu dzieci na Litwie. Autor artykułu ewidentnie wskazywał na zarekwirowany majątek Hanuszyszki, gdzie od córki właściciela usłyszał, „że jest Polką, uznaje tylko władzę Rządu Narodowego w Warszawie, a cara to on sam jako Rosjanin może sobie kochać, jeżeli ma ochotę”. Marynia miała wtedy niewiele ponad dziesięć lat. Dziennikarz sugerował odebranie dzieci rodzicom i umieszczenie ich w zakładzie opiekuńczym, co na szczęście do skutku nie doszło.
Pod koniec lat 60. XIX wieku po powrocie ojca z zesłania Szetkiewiczowie osiedlili się w Warszawie, w Alejach Jerozolimskich. Tymczasem w Hanuszyszkach jeszcze przed I wojną światową msze w kościele były odprawiane po polsku. Mieszkańcy prosili o msze po litewsku, ale przysłana w 1832 r. przez biskupa komisja ustaliła, że parafianie w domu rozmawiają po litewsku, ale modlą się po polsku, dlatego litewskie nabożeństwa są niepotrzebne. Dziś przy kościele zachowały się pomniki niektórych księży, którzy sprawowali tu posługę kapłańską. Polski napis na jednym z pomników mówi, że jest tu pochowany „Ks. Piotr Bałkowski, proboszcz hanuszyskiego kościoła. Zm. 8 sierpnia 1911 r. w wieku lat 53 kapłaństwa 18. Pokój Jego duszy”. Obok spoczął „Ksiądz Stanisław Wysocki, proboszcz parafii hanuszyskiej. Zm. 23 stycznia 1901 r. wieku lat 48 i kapłaństwa 22”. Polski napis na innym pomniku: „D.O.M. S.P. Ignacego RUDOMINY zmarłego roku 1852 Grudnia 4. dnia w Wieku lat 58”.
Szetkiewicz nabył Hanuszyszki, ale nigdzie nie jest napisane, gdzie mieszkał w okresie przed swym zesłaniem. Trudno o informacje, gdzie jest pochowany. Tymczasem miejscowy kościół kryje w sobie wielką niewiadomą. Uchylić rąbka tajemnicy zgadza się obecny ks. proboszcz Algimantas Gaidukevičius, który jest w posiadaniu kluczy do podziemi kościoła.
Ksiądz odsuwa wysoki świecznik, odgarnia czerwony dywanik przy ołtarzu, dużym kluczem otwiera niewielką klapę, zamykającą wejście do piwnicy. Schyleni schodzimy w głąb piwnicy po wąskich stromych schodach. Pod ścianą stoją dwie trumny w dość dobrym stanie. Jak mówi Stasė Masilionienė, dekoracje na trumnach świadczą o tym, że są tu pochowane wysoko urodzone osoby. Zachowały się nawet złote niteczki w czerwonych taśmach okalających wieka trumien.
Na ścianie krypty zatarty napis „annos 1823 july”. Bawimy się w domysły — przypuszczalnie jest to kamień węgielny założony pod budowę kościoła. — Przypuszczam, że w podziemiach jest pochowany fundator kościoła Kazimierz Szetkiewicz i jego młoda córka. Ocalał jeszcze wianuszek, świadczący o tym, że była to młoda niezamężna panna w białej sukience. Brak informacji potwierdzających ich tożsamość — mówi Stasė.