Handel głosami po wileńsku


Fot. wilnoteka.lt
We wczorajszym numerze litewskiego dziennika „Vilniaus Diena” ukazało się ogłoszenie Wilnianina, który zawczasu proponował sprzedanie głosów - swego i swoich przyjaciół - podczas jakichkolwiek najbliższych wyborów. Minimalna kwota, którą proponował, wynosiła 10 litów.
„W najbliższych wyborach legalnie (jak postanowił Sejm Litwy 13 października bieżącego roku) sprzedam swój głos partii, która zaproponuje mi chociaż 10 litów. Jeżeli pojawią się wyższe propozycje cenowe, do sprzedania zachęcę również co najmniej 10 przyjaciół” - stanowi treść ogłoszenia.

Ogłoszenie to było reakcją na wtorkowe głosowanie w sejmie w sprawie osób, o których Sąd Konstytucyjny orzekł, że podczas październikowych wyborów parlamentarnych na Litwie osiągnęli zwycięstwo drogą kupowania głosów. We wtorek sejm przegłosował, że osoby te nie stracą mandatów. Według litewskiego prawa to sejm podejmuje ostateczną decyzję w takich sprawach, odnosząc się do orzeczenia Sądu Konstytucyjnego.

Autor ogłoszenia, Karolis Žukauskas, żartował, że odnalazł kopalnię złota. „Skoro sejm zalegalizował kupowanie głosów, dlaczego z tego nie skorzystać?” - pytał. Jego „radość” nie trwała jednak długo. Już we środę, 14 października, sejm cofnął swą poprzednią decyzję, uznając, że osoby wymienione w orzeczeniu sądu utracą mandaty. Zamieszczenie ogłoszenia K. Žukauskas zamówił natychmiast po wtorkowym głosowaniu, nie mógł przewidzieć środowej decyzji sejmu.

Historia ta jest dość pouczająca. Oby była przestrogą na przyszłość. Dla wyborców, jak i wybieranych.

Na podstawie: diena.lt, inf.wł.

Komentarze

#1 Super demokracja !!! Cha ,cha

Super demokracja !!! Cha ,cha cha!!!!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.