Gwiazdka po polsku: "Wszystkie moje mamy"


Okładka książki "Wszystkie moje mamy", fot. wyd-literatura.com.pl
Wraz z początkiem grudnia w EDUKOTECE wznawiamy "Gwiazdkę po polsku", czyli przegląd polskich nowości książkowych dla najmłodszych i trochę starszych czytelników, audiobooków dla tych, którzy raczej wolą słuchać niż czytać, gier planszowych na rodzinne wieczory i ciekawych pomocy edukacyjnych, dzięki którym nauka staje się jednocześnie dobrą zabawą. W sam raz na listę wymarzonych gwiazdkowych prezentów. Numerem jeden na tej liście powinna być książka Renaty Piątkowskiej pt. "Wszystkie moje mamy". Szymek boi się mieszkać w otoczonym murem getcie. I nie chce nosić gwiazdy Dawida na ręce. Tęskni za swoją kamienicą, za radiem z zielonym oczkiem, za tatą… Pewnego dnia do ich drzwi puka siostra Jolanta i namawia mamę, żeby oddała Szymka, że tam, za murem, będzie bezpieczny. Szymon Bauman dopiero po latach dowiaduje się, że siostra Jolanta tak naprawdę nazywa się Irena Sendler. I że - poza nim - uratowała od zagłady jeszcze dwa i pół tysiąca innych żydowskich dzieci. Czy można piękniej przeciwstawić się złu?

"Wszystkie moje mamy" to książka wpisująca się w serię Wydawnictwa Literatura dotyczącą II wojny światowej. Należą do niej pozycje takie jak "Asiunia" prof. Joanny Papuzińskiej, "Zaklęcie na W" Michała Rusinka oraz "Czy wojna jest dla dziewczyn?" Pawła Beręsewicza. Książka Renaty Piątkowskiej to opowieść o chłopcu, którego uratowała Irena Sendlerowa - szefowa wydziału dziecięcego Rady Pomocy Żydom "Żegota". Przemyciła go z warszawskiego getta i znalazła mu niejeden dom i niejedną matkę po aryjskiej stronie -stąd tytuł książki. Bez odwagi i determinacji, którą miała w sobie Irena Sendlerowa, opowieść o Szymku miałaby prawdopodobnie inne zakończenie. Podobnie pomogła ponad dwóm tysiącom innych dzieci. "Sendlerowa zakopała w słoiku pod jabłonką karteczki z danymi dzieci, które udało się wyprowadzić z getta. I choć one wielokrotnie zmieniały adresy i nazwiska, dzięki tym zapiskom, po wojnie, rodziny mogły je odnaleźć" - opowiada zafascynowana nią autorka. Od tego słoika wzięła się nazwa amerykańskiej fundacji "Life in a Jar", która wraz z polskim Stowarzyszeniem "Dzieci Holocaustu" przyznaje Nagrody im. Ireny Sendlerowej "Za naprawianie świata".

"Pana Szymona Baumana codziennie można spotkać w parku. W długim płaszczu i czarnym kapeluszu spaceruje asfaltowymi alejkami, a potem zmęczony siada na ławce. Może tak siedzieć godzinami. Ma przymknięte oczy i wygląda, jakby drzemał. Ale on nie śpi i chyba nikt z was nie zgadłby, o czym wtedy myśli".


Przykładowe strony książki "Wszystkie moje mamy", fot. wyd-literatura.com.pl

Zanim Szymek został staruszkiem, był małym chłopcem. Dawno temu, zanim wybuchła wojna, bawił się i wspinał na drzewa. Jego sznurówki plątały się, kiedy gonił z Dawidem po podwórku. Ale kto by się nimi przejmował, kiedy pod śmietnikiem trwał w najlepsze ostrzał i można było zostać rannym. Na szczęście za dzielność zawsze przysługiwały medale, zrobione z pazłotek po chanukowych pieniążkach z czekolady. Z gałęzi drzewa rozpościerał się doskonały widok na okolicę i można było stamtąd obserwować, czy wojna, o której rozmawiali dorośli, już nadeszła. "Ale kiedy wybuchła, na nic zdały się nasze drewniane karabiny, ogryzki i punkt obserwacyjny na drzewie…".

Najbardziej zaskakujące w wojnie jest to, jak bardzo potrafi zmienić codzienne życie i perspektywę patrzenia na różne sprawy. Ciemna piwnica staje się bezpieczną kryjówką przed bombardowaniami, garstka ryżu otrzymuje status sycącego posiłku, często jedynego w ciągu dnia… Szymek szybko się przekonuje, że życie w getcie to nie zabawa. Mama chłopca nie ma wątpliwości, że zostało niewiele czasu. Gdy pojawia się "wielka jak chodząca szafa" siostra Jolanta, matka pozwala mu odejść. By dać mu szansę. By mógł żyć. Szymek dostaje nowe nazwisko i nową rodzinę. Potem kolejne i kolejne…


Przykładowe strony książki "Wszystkie moje mamy", fot. wyd-literatura.com.pl

Ile matek będzie miał Szymon? Ile imion będzie musiał zapamiętać, zanim dane mu będzie powiedzieć, jak naprawdę się nazywa? Książka Renaty Piątkowskiej, pięknie zilustrowana przez Macieja Szymanowicza, uczy wrażliwości i pokory. Ukazuje mechanizm zagłady z perspektywy dziecka. Jest także hołdem dla Ireny Sendlerowej i ogromnej rzeszy jej bezimiennych pomocników, którzy z narażeniem własnego życia walczyli o życie tych najbardziej bezbronnych.

Ku pamięci. Na święta. Nie można tego przegapić.

"Wszystkie moje mamy"
Autor: Renata Piątkowska
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Wiek: 7+
Wydawnictwo: Literatura
 

Komentarze

#1 Bardzo piękna , mądra i

Bardzo piękna , mądra i potrzebna inicjatywa .

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.