Grażyna Szapołowska: przyjadę do Święcian tego lata


Grażyna Szapołowska, fot. wilnoteka.lt
Pokaz „Pana Tadeusza” w reżyserii Andrzeja Wajdy w ramach prezentowanej w Pałacu Władców wystawy poświęconej epopei narodowej zgromadził we czwartek, 10 stycznia, komplet widzów na sali. Udział w dyskusji przed projekcją filmu wzięła wybitna polska aktorka Grażyna Szapołowska – błyskotliwa Telimena w ekranizacji poematu Adama Mickiewicza. Aktorka jest związana z Litwą – stąd pochodzi jej rodzina. Ona sama jako małe dziecko została ochrzczona w kościele w Święcianach.

Premiera filmu „Pan Tadeusz” odbyła się 22 października 1999 roku. Po prawie dwudziestu latach od udziału w produkcji – zdjęcia kręcono od 3 lipca do 25 września tegoż roku – Grażyna Szapołowska wspomina, że musiała bardzo intensywnie zabiegać o rolę Telimeny. Andrzej Wajda początkowo nie chciał przystać na zdjęcia próbne z jej udziałem. „Tak długo go nagabywałam, aż się zgodził” – mówi. Długo też przyszło jej przekonywać reżysera do monologu Telimeny. Mówił, że za długi, że za wiele w nim rusycyzmów…. Przekonała. Zagrała błyskotliwie. „Ten monolog robi Telimenę całą. Jej charakter, jej lekkość bycia nieznośną...” – zauważa.



Udział w „Panu Tadeuszu” to nie jedyna świetna rola Grażyny Szapołowskiej w ekranizacji dzieł Wieszcza. Zagrała też Białego Anioła w filmie „Lawa. Opowieść o «Dziadach» Adama Mickiewicza” w reżyserii Tadeusza Konwickiego. W odpowiedzi na wątpliwości aktorki co do obsadzenia jej w tej akurat roli powiedział: „Jesteś naszym Aniołem”. „No i zagrałam tego Anioła” – mówi.

  

Również imię Grażyny Szapołowskiej ma związek z Adamem Mickiewiczem. Poeta wymyślił je i nadał tytułowej bohaterce jednego ze swoich poematów. Pochodzi od litewskiego przymiotnika „graži”, czyli piękna. „Z cór nadniemeńskich pierwsza krasawica, zwana Grażyną, czyli piękną księżną” – pisał w poemacie „Grażyna”.

Kto nadał aktorce to imię? „Mama. Moja mama” – mówi. „Gražuolė, graži – tak mawiała” – wspomina artystka.

Aktorka urodziła się już w Bydgoszczy, ale związana jest z Litwą. Stąd pochodzi jej rodzina. Ojciec miał pochodzenie łotewsko-polskie, matka – litewsko-polskie.



Przypomina też, że w dzieciństwie lubiła jadać świeże ogórki z miodem. „Drążyłam łyżeczką, wlewałam miód i jadłam. Te ogórki były takim deserem… Chyba najzdrowszym deserem do dzisiaj” – mówi. W jej domu jadało się ten smakołyk albo krojąc ogórki wzdłuż i polewając je miodem, albo po ścięciu czubka, drążąc miąższ łyżeczką i wlewając miód do środka. À propos, ten drugi sposób spożywania świeżych ogórków do tej pory przetrwał na północnych krańcach Wileńszczyzny.

Na spostrzeżenie, że świeże ogórki z miodem to litewska tradycja i że były ulubionym deserem króla Polski i wielkiego księcia litewskiego Władysława Jagiełły, odpowiada żartobliwe: „O, nie wiedziałam… Chyba mam coś z krwi książęcej”.

Mama Grażyny Szapołowskiej – śp. Wanda – po wojnie przywiozła ze sobą z Litwy do Polski modlitewnik. Litewski... „U mojej mamy zawsze był. Zawsze, bo mama zawsze tęskniła za Wilnem, za Litwą. Zawsze, zawsze... I zawsze opowiadała mi dużo... Czasami mówiła po litewsku, czasem się modliła – Viešpatie Dieve...” – wspomina aktorka. Mama przywiozła ją jako małe dziecko z Polski do Święcian, by tu została ochrzczona.

Od momentu chrztu w Święcianach Szapołowska nie była w tym miasteczku. „Dlatego chcę przyjechać tutaj latem. Zobaczyć całą Litwę dokładnie, pojadę do Święcian… Nawet jak chodzę uliczkami Wilna, zaczynam bardziej rozumieć moją mamę, której już nie ma. Zaczynam rozumieć jej tęsknotę niesamowitą” – mówi.

Co słychać w sferze zawodowej jednej z najwybitniejszych polskich aktorek? „Pod koniec minionego roku jako reżyser wystawiłam «Halkę» Moniuszki w Operze Wrocławskiej, w kwietniu zacznę reżyserować «Traviatę» Verdiego. Zaczęłam też pisać swoją czwartą książkę – być może w tym roku skończę. I to wszystko. Nic się nie dzieje” – żartuje.



Na podstawie: inf. wł.
Zdjęcia: Mateusz Mozyro
Montaż: Edwin Wasiukiewicz