Gdyby Dzień Dziecka trwał cały rok?


Fot. wilnoteka.lt
Podczas gdy w powietrzu pachnie bzem, półki sklepowe uginają się pod ciężarem zabawek, słodyczy i wszelkiej różności gadżetów, ty - zafrasowany rodzic - masz twardy orzech do zgryzienia: zastanawiasz się, jak sprawić dziecku radość w dniu jego święta. Może zamiast brać kredyt na smartfona, o którym twoja pociecha mówi już od roku, nabierz w płuca porcję świeżego powietrza i pomyśl, czego rzeczywiście potrzebuje twoje dziecko.
"Dlaczego to jest ulica Głowackiego?" - pyta dziewczynka. "Bo on miał głowę" - odpowiada chłopiec. "Nie da się ukryć, że kocham dzieciaki za ich świeże spojrzenie na świat. Albo otwartość w nawiązywaniu rozmowy. Właśnie tutaj, w wileńskim trolejbusie numer dwa, poznałam roześmianych pierwszoklasistów na czele z liderem grupy" - mówi Alex, studentka psychologii z wymiany zagranicznej. "Kiedy tylko dzieci weszły do pojazdu, dało się odczuć pozytywne wibracje: śmiechy, przyjazne poszturchiwania i przekomarzanki. Każde z nich trzymało w dłoni identyczną gazetę z doczepioną do niej upominkową kartą telefonii komórkowej, a że miejsca siedzące były zajęte, dzieciakom nie pozostało nic innego, jak tylko ulokować się gdzieś w tyle na stojąco. W pewnym momencie blondwłosemu chłopcu w dżinsowej kamizelce najwyraźniej znudziła się rozmowa z kolegami, bo zwrócił się do mnie, siedzącej na tylnym fotelu: "Dzień dobry. Jestem Antanas. A pani?" - i tak, od słowa do słowa, dowiedziałam się, co warto przeczytać w gazecie, kim jest Lady Gaga i kiedy przyjedzie na Litwę, a także jaki jest wiodący operator komórkowy.

Co Alex wyniosła z tej historii? Zobaczyła w praktyce to, o czym czytała w książkach psychologii rozwojowej. Dzieci rodzą się z różnymi temperamentami, jednak pod wpływem czynników zewnętrznych, na przestrzeni lat mogą się zmienić nie do poznania. Wobraźmy sobie, że taki wesoły, ekstrawertyczny Antanas spotyka w trolejbusie dorosłego malkontenta, który na jego przyjazne "Dzień dobry" odwraca głowę w stronę szyby. Im więcej takich sytuacji, tym większe prawdopodobieństwo, że entuzjazm dziecka przerodzi się w dorosłe ponuractwo.

Czym skorupka za młodu nasiąknie...

No właśnie, trudno się później dziwić, że w dorosłym życiu brakuje nam nieraz pozytywnych cech utożsamianych z dzieciństwem, jak choćby spontaniczności, uśmiechu czy radości z małych rzeczy. Szczególnie na Litwie, która plasuje się na drugiej pozycji w skali świata, jeśli chodzi o wskaźnik samobójstw. Smutne, ale jakże prawdziwe. Wsiadasz do trolejbusu - witają cię chłodne spojrzenia pasażerów. Chłopak w żółtym swetrze z wełny wtapia mętny wzrok w szybę, a wędkarz otoczony rybnym ekwipunkiem, wyjmuje zza pazuchy ćwiartkę wódki, by wypić łyka.

I jak dzieci mają pozostać pełne życia? Patrząc na nasze zmordowane miny, pewnie przybiorą w przyszłości takie same. Mechanizm działa na zasadzie warunkowania klasycznego lub sprawczego. Kto ciekawy, niech wspomni Pawłowa i jego eksperymenty z psami śliniącymi się na dźwięk dzwonka.

Rozwijać pasje dziecka

Jak pokazuje przykład Katarzyny Niemyćko, piosenkarki i pedagog, która na co dzień tryska energią, warto mieć swoje pasje i je rozwijać, mimo wzlotów i upadków. Potrzebna jest rodzicielska wrażliwość i refleks, by w porę zapisać dzieci na dodatkowe zajęcia, dając im szansę poznania swoich talentów. Może to być na przykład śpiew. "Dziecko musi się rozwijać i musi brać udział w różnorodnych konkursach, koncertach, występach"  - radzi artystka. Dodaje: "Przypominam sobie rok 98. Miałam wtedy 18 lat i to był konkurs organizowany przez Radio "Znad Willi". Zdobyłam pierwsze miejsce, co dało mi impuls do dalszej pracy, dodało siły i wiary w siebie. Po prostu chciałam działać, chciałam coś robić".

Dbać o bezpieczeństwo naszych pociech

Zdaniem Marcello, studenta z Włoch, to bardzo smutne, kiedy widzi się dzieci pozostające bez opieki dorosłych. "Coraz częściej łapię się za głowę, obserwując osoby, które mimo młodego wieku, wcale nie wyglądają ani nie zachowują się jak dzieci" - mówi student. "W czasie ostatniego majowego weekendu zrobiliśmy ze znajomymi piknik przed akademikiem. Niektórzy pili to i owo. Byliśmy w szoku, kiedy późnym wieczorem podeszła do nas dziewczynka z ogromnym workiem. Większość z nas nie mówi po litewsku, ale wspólnymi siłami zapytaliśmy, gdzie są jej rodzice i co robi z tym workiem. Okazało się, że jej ojciec zbierał butelki w innej części miasteczka studenckiego, a dziecko wysłał samo, żeby też zarobiło jakiś grosz" - mówi zatroskany Marcello.

Ewa, studentka pedagogiki na Uniwersytecie Wileńskim również widzi pewne zaniedbania dorosłych wobec dzieci. "Na jednej z patriotycznych imprez miałam okazję obserwować występ mażoretek. Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie tancerki miały bardzo krótkie spódniczki i wymalowane intensywną czerwienią usta. Zważywszy, że nie był to klip Madonny, a dziewczynki wyglądały na dziesięcioletnie, decyzja dorosłych o doborze tego typu kostiumów i makijażu, to według mnie nieporozumienie" - mówi dziewczyna.

Idealny prezent

Wydaje się, że popularny pisarz, Paulo Coelho, trafił w dziesiątkę z obserwacją: "Co jest najśmieszniejsze w ludziach: Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem". Idąc tym tropem pozwólmy naszym pociechom cieszyć się dzieciństwem tak długo, jak to możliwe. Nie muszą żyć ze smartfonem w kieszeni. Mają prawo ubierać się kolorowo, a nie na szaro, mimo propozycji wiodących marek odzieżowych. Mają też prawo rozwijać swoje talenty. Dobre wychowanie, które w nich zaszczepimy, będzie procentować na lata: pokażmy dzieciom, że sami ustępujemy miejsca osobie starszej w autobusie albo przepuszczamy w drzwiach kobietę - pamiętając, że nasze pociechy uczą się przez obserwację, a my jesteśmy ich pierwszymi nauczycielami w szkole życia.