Fundusze przyznane, ale kiedy dotrą?


Tereny zalane falą powodziową, fot. rzeszow4u.pl
Komisja Europejska przyznała Polsce 105 milionów euro na odbudowę po tegorocznej powodzi. Decyzję o dotacji z Funduszu Solidarności musi jeszcze zatwierdzić Parlament Europejski, a następnie Rada Ministrów UE.
Na te pieniądze Polska czeka już od maja. Sprawa może posłużyć jako modelowa do omówienia strasznej biurokracji panującej w strukturach UE. A jak to było?

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek jeszcze w maju zapewniał, że nie będzie problemów z uzyskaniem pomocy z unijnego Funduszu Solidarności. I Buzek, i komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn tłumaczyli, że wystarczy tylko zwrócić się o pomoc. Najpierw do lipca trwało przygotowywanie wniosku po stronie polskiej. Trzeba było wykazać, że straty sięgają kilkunastu miliardów złotych i sporządzić kosztorys planowanych prac remontowych. Komisja Europejska również z wielką uwagą zajęła się sprawą i po kolejnych kilku miesiącach orzekła, że pomoc się należy. Teraz już tylko kilka miesięcy dla ministrów finansów wszystkich 27 państw UE oraz 736 europarlamentarzystów i voila, jak mawiają Francuzi. Taka to machina Funduszu Solidarności, nierychliwa, ale sprawiedliwa. Działa. Od momentu nadania jej biegu w 2002 roku przeanalizowała i pozytywnie rozpatrzyła już grubo ponad 30 wniosków z całej Europy.

Tak czy owak, pieniądze będą i zostaną przeznaczone na odbudowę części infrastruktury zniszczonej przez powódź, zgodnie z planem przedstawionym przez stronę polską.

Oddając sprawiedliwość strukturom unijnym, należy dodać, że to nie pierwsza pomoc. Dzięki unijnemu mechanizmowi obrony cywilnej Polska otrzymała pomoc między innymi w postaci dodatkowych pomp, jeszcze gdy powódź trwała.

Na podstawie: IAR, inf.wł.