Fotokorespondencja z Rzymu, część 1


Bazylika Świętego Piotra, Watykan, fot. E. Rzeszódko
Kiedy w 1510 roku mnich Filoteusz z Pskowa pisał swój słynny list do księcia Wasyla III Rurykowicza, wykładając w nim swą życia koncepcję Trzech Rzymów, nie podejrzewał, że po pierwsze, przetrwa ona tak długo, po drugie, że zainspiruje do twórczej jej interpretacji i podróży śladami Trzech Rzymów. Koncepcja głosiła, że oto pierwszy Rzym upadł na skutek herezji, drugi Rzym, czyli Konstantynopol, na skutek zdrady prawdziwej wiary, trzecim Rzymem jest Moskwa, a czwartego już nie będzie. Dzisiaj "centrum świata" rozszczepiło się na wiele centrów. O ile obecnie Moskwa i Istambuł pędzą w niewyobrażalnej pogoni zmian i nowoczesności, o tyle Rzym jak gdyby nigdy nic... Jak gdyby nie ujrzał, że to już XXI wiek i wciąż pozostał kolebką tego, co najlepsze w kulturze europejskiej, i dostojnie opiera się totalnemu konsumpcjonizmowi i szkodliwej metropolizacji. Zwiedzam w tym roku Trzy Rzymy. Od końca. Najpierw Moskwę, potem Istambuł, a na deser ...Wieczne Miasto.

 

   
Niektórzy ruszają do Rzymu na beatyfikację z pobudek religijnych. Wbrew obiegowym opiniom o upadku wiary i katolicyzmu wciąż bardzo wiele jest takich osób. Ja ruszam do Rzymu z ciekawości. "Obyś żył w czasach ciekawych" - brzmi tu proroczo. Kieruję się w stronę źródeł wydarzeń. Jadę do Rzymu, bo beatyfikacja to wydarzenie historyczne. Bo warto to ujrzeć na własne oczy.
  



Rzym przełomu kwietnia i maja 2011 jest polskim miastem. Choć na ulicach widać, że Jan Paweł II był papieżem także Włochów. Przynajmniej sami mieszkańcy Wiecznego Miasta chcą, by tak uważano. Pełno "jano-pawło-drugich" gadżetów. Od wyboru do koloru: t-shirty, kalendarze, obrazki, plakaty, breloczki. O dziwo, nie ma w nich przesady i nadmiaru kiczu. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.  

 
 


 

Dwa znaki rozpoznawcze beatyfikacji na ulicach Rzymu: na każdym rogu człowiek z mapą i na każdym rogu człowiek sprzedający parasole lub kapelusze, w zależności od aktualnej pogody. I nie ma rady: przechodzień z mapą na pewno choćby raz zatarasuje Ci drogę, nieuważnie na Ciebie wpadnie, i pan od parasoli choć raz na dziesięć minut zaczepi, pytając: "Umbrella? 5 euro! Take it? Take it?". 

 
 


Na ulicach króluje język polski. Wszędzie. Polacy sami chcą się wyróżniać. Pewnie jest jakieś dobre socjologiczne wytłumaczenie faktu przechadzania się nocą po ulicach z potężną flagą z wypisaną na niej nazwą miejscowości. Takie pochody to najczęściej grupa dwudziestoosobowa dowodzona przez księdza, dalej w pochodzie uczestniczą starsze panie. Czasem śpiew. Sporadycznie spotyka się ostatnie, niepoinformowane o wszechobecności Polaków w Rzymie, osoby: "O! Hej!" - słyszymy pełną zdziwienia zaczepkę jednej z uczestniczek pochodu z flagą. Nie wie, że w ten weekend włoski Rzym jest polskim miastem.



W Rzymie natrafiamy na przedstawicieli różnych ruchów ultrakatolickich, na placu Świętego Piotra można spotkać "obrońców Chrystusa" czy "rycerzy Marii Panny". Doskonale zorganizowani, z własnym sprzętem nagłaśniającym, przewodnikiem-wodzirejem, w  czarodziejskich strojach, tylko zamiast różdżki - krzyż. Wszędzie tam, gdzie masowy kult, wszystko musi zostać zbanalizowane. Chociaż Papież i banał to dwie rzeczy, które nigdy nie będą do siebie pasowały. Jego prawdziwe i zdrowe podejście do religii powoduje, że nigdy nie otrze się o banał.   



Plac Świętego Piotra. Nie bez obawy o posądzenie o świętokradztwo powiem, że wrażenia podobne jak z placu Czerwonego. Słowa nigdy nie oddadzą widoku i magii miejsca. Ruszamy na obchód. Bez kamery, bez aparatu, bez zbędnych rzeczy, które rozpraszałyby i odbierały radość pierwszego wrażenia. Piątek, więc jak na razie, mało ludzi.

Wieczorem w przeddzień beatyfikacji opustoszał plac Świętego Piotra, po tym jak siły porządkowe poprosiły ludzi, by opuścili teren przed bazyliką i kolumnadą, przenieśli się na  modlitewne czuwanie na Circo Massimo. W czuwaniu uczestniczą głównie młodzi ludzie, niemal z całego świata. Trzymają flagi i transparenty, przynieśli instrumenty muzyczne, czuwanie rozpoczyna śpiew "Jesus Christ you are my life". Wciąż dziwi mnie ten fenomen, szukam fałszu, nie chcę się nabrać na nieautentyczną otoczkę i może to sprawia, że czuję się tam jak katolik wśród prawdziwych katolików, którzy bardziej niz ja, bez owej podejrzliwości, uczestniczą w czuwaniu. 
 


  
 
Włosi są doskonale zorganizowani. Widać, że przygotowywali się na większą liczbę pielgrzymów. Podczas czuwania na Circo Massimo rozdawane są paczki z jedzeniem (zestaw składa się z jabłka, ciasteczek, bułki, soczku, że użyję kolokwializmu: full wypas), prócz tego darmowe świece, woda mineralna. W dniu beatyfikacji przy głównych ulicach prowadzących na plac Świętego Piotra ciężarówki w wodą mineralną, pomarańczami, jabłkami. "Chodźcie, najedzcie się! Są darmowe owoce i nawet sok Wam wycisną!" - raduje się ksiądz, przewodnik jednej z grup. Na każdym rogu punkt informacyjny, ulotki w kilku językach. Przy wejściach do metra wolontariusze kierujący ruchem, pomagający pielgrzymom policjanci i służby porządkowe. Narzekania na organizację oczywiście są. "Beznadziejnie. Brak sektorów, brak wejściówek na plac. Bajzel!" - irytuje się pielgrzym. Nigdy nie dogodzi się wszystkim.  
 
   
Co zapamiętam z Rzymu 1 maja? Prócz wszystkich wzniosłych, ważnych przeżyć... Kilkucentymetrową warstwę śmieci. Władze Rzymu zaraz po uroczystościach ruszyły jednak pełną parą do porządków, i już wieczorem było czysto.
 
 
 
  

Po beatyfikacji wierni ustawiają się w liczącej kilkaset metrów długości kolejce, by oddać hołd relikwiom Jana Pawła II. Trumna z doczesnymi szczątkami papieża została wystawiona w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie. 

  
Wejście do bazyliki. Nam się udało po zaledwie godzinie oczekiwania. Wszystkie znane mi modlitwy okazują się nic nieznaczące. Są zbyt proste i niepasujące do chwili. W głowie pustka. Całodzienne zmęczenie znika. Człowiek nawet nie ma śmiałości sobie przypomnieć, że przyjechał do Rzymu, chyba jak każdy, ze specjalną intencją. Nie wypada wtrącać do poziomu metafizyki przyziemnych drobiazgów.  
 
 
  

 
Druga część korespondencji z Rzymu dostępna tutaj.  
 

Komentarze

#1 Dobrze się czyta i jeszcze

Dobrze się czyta i jeszcze lepiej ogląda. Brawo, Więcej!

#2 Piękne zdjęcia!

Piękne zdjęcia!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.