Festiwal Filmowy EMIGRA w Wilnie


Fot. Wilnoteka.lt
W Wilnie trwa XXVI Międzynarodowy Festiwal Poezji „Maj nad Wilią”. W ramach festiwalu w Instytucie Polskim odbyła się wileńska edycja Festiwalu Filmowego EMIGRA.

Festiwal Filmowy EMIGRA w ramach „Maja nad Wilią” odbywa się już po raz siódmy. 

„Festiwal Filmów Emigracyjnych tak naprawdę jest festiwalem Polaków mieszkających poza granicami kraju. A idea powstała po 20 latach Forum Mediów Polonijnych, na którym my dziennikarze polscy z zagranicy spotykaliśmy się. I wszystko to zaczęło się od tu obecnego Piotra Latałły z Chicago i Romualda Mieczkowskiego z Wilna i mnie Agaty Lewandowskiej z Berlina, którzy postanowiliśmy kontynuować te dobre tradycje, bo to była potrzeba oddolna, żeby Polacy z zagranicy spotykali się w Polsce i za granicą i pokazywali wszystko to, co najlepszego zrobili medialnego” – powiedziała Wilnotece pomysłodawczyni i organizatorka EMIGRY Agata Lewandowski z Berlina.

Tegoroczna EMIGRA jest wyjątkowa. „Udało mi się zaprosić aż trzech gości – w tym Piotra Latałło, który przyjechał z Ameryki oraz Brygidę Helbig-Mischewski, która jest przykładem interdyscyplinarności „Maja nad Wilią” i EMIGRY. Opowie ona o Klubie Polskich Nieudaczników w Berlinie” – mówi organizatorka.

Wyjątkową perełką tegorocznej edycji jest film „Ostatni dzień lata”, który zrealizowały Polki z Londynu – Aleksandra Czenczek, Magda Kowalczyk i Adriana Kulig. „Mały wykonawca głównej roli został nagrodzony dziecięcym Oscarem, którego kiedyś otrzymały takie gwiazdy jak Leonardo DiCaprio, Natalie Portman czy Winona Ryder” – wyjaśnia Agata Lewandowska.

Wśród ważnych filmów tegorocznej wileńskiej edycji EMIGRY należy też wymienić „Ref Ren spod Monte Cassino” Piotra Latałły oraz „Nieudaczników” Jacka Papisa, a także krótkometrażowe filmy „Brothers” i „Refleksy” Aleksandry Czeczenek. 

Zebrani nie tylko oglądali filmy, ale też dyskutowali o nich – czasami bardzo burzliwie.

Po raz kolejny EMIGRA była prawdziwą ucztą duchową dla miłośników kina. „Kino to jest magia i ta magia jest zupełnie inna, niż kiedy siedzimy przed telewizorem, nawet żeby on był największy. W międzyczasie odbieramy telefony, coś jemy, robimy różne rzeczy. Kiedy idziemy nagle do kina, gaśnie światło, jest wileki ekran. Filmy należy oglądać na dużym ekranie. Bo chodzi o to, żeby było to marzenie, żeby była ta magia, żeby wejść w ten inny świat, a telewizja czy internet są tylko namiastką tego innego pięknego świata” – mówi pomysłodawczyni EMIGRY.




Zdjęcia: Edwin Wasiukiewicz
Montaż: Aleksandra Konina