Ewa Wołkanowska-Kołodziej: Napisałam książkę dla mojej mamy i dla mojej córki
Barbara Sosno, 8 listopada 2016, 13:19
Ewa Wołkanowska-Kołodziej, fot. Waldemar Dowejko
"Tęsknię do potraw najprostszych, takich jak zupa poziomkowa. To był smak dzieciństwa. Latem mama mówiła: Idziemy na poziomki. Nanizywałyśmy poziomki na źdźbło trawy, a w domu nalewałyśmy do glinianej miseczki zimne mleko, dodawałyśmy do niego owoce i siedząc pod jabłonką w Gudelach jadłyśmy zupę poziomkową. Tak naprawdę tęskno mi jednak nie do samych potraw, lecz do celebrowania jedzenia z mamą, która potrafiła cieszyć się z najprostszych rzeczy, takich jak pierwsze poziomki" - mówi Ewa Wołkanowska-Kołodziej, autorka książki "Wilno. Rodzinna historia smaków". Wileńska prezentacja wydania odbyła się w Instytucie Polskim w Wilnie, instytucji, z którą przez wiele lat była związana mama Ewy, Genowefa Wołkanowska.
"Książka powstała ze względu na moją mamę, która kochała gotować, umiała gotować i uwielbiała jeść - każda okazja była dobra, żeby się spotkać przy stole. Nauczyłam się gotować dopiero, kiedy wyjechałam na studia do Polski, bo w takim domu, gdzie jest mama i babcia, które świetnie gotują, tata, który potrafi gotować i wszyscy prześcigają się, kto i co dziś gotuje, a lodówka zawsze jest pełna, nie ma potrzeby zaganiać dziecko do roboty. Jako studentka dzwoniłam nieraz z akademika do mamy z pytaniem o przepis na jakieś proste danie. Mama była jednak gospodynią, która na pytanie, ile cukru dodać, mówiła: na oko, a na pytanie o konsystencję ciasta odpowiadała: przecież widać. Uznałyśmy z mamą, że trzeba wszystkie jej przepisy zebrać, wszystko wymierzyć, zważyć" - jak powiedziała autorka, pomysł na wydanie przepisów sprawdzonych przez Genowefę Wołkanowską powstał dawno.
W czerwcu 2015 r. Genowefa Wołkanowska zmarła. Córka uznała, że najlepszym pomnikiem, jaki mogłaby wznieść swojej mamie byłoby wydanie książki z jej przepisami. Ewa nie spodziewała się, że pomysł ten może zainteresować tak duże wydawnictwo jak Agora. "Pisałam z pobudek egoistycznych: dla mojej córki, żeby poznała swoją babcię. Pisałam dla mojej babci, bo w książce znalazły się również przepisy z jej rodzinnego domu. Nie sądziłam, że w czasach, kiedy wszyscy fascynują się kuchnią wegańską, wegetariańską, tajską czy japońską, taka tradycyjna, prosta, tłusta kuchnia, w większych ilościach - niezdrowa, może okazać się odtrutką na współczesne trendy, kult młodości i szczupłości".
Podczas prezentacji w Instytucie Polskim w Wilnie Ewa Wołkanowska-Kołodziej opowiadała, że Wydawnictwo Agora zachwyciło się tym, że na Wileńszczyźnie nie liczy się kalorii, a wspólne posiłki - to czas na bycie ze sobą, w gronie rodzinnym.
Wileńska prezentacja "Rodzinnej historii smaków" cieszyła się dużym zainteresowaniem publiczności - w sali Instytutu Polskiego w Wilnie zabrakło miejsc siedzących dla przybyłych na spotkanie. Po zakończeniu rozmowy jeszcze przez godzinę autorka podpisywała książki.
17 listopada wieczór autorski z okazji premiery książki Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej "Wilno. Rodzinna historia smaków" odbędzie się w Warszawie, w Faktycznym Domu Kultury (ul. Gałczyńskiego 12).
"Jagna będzie kochała poziomki i będzie je jadła pod tą samą jabłonką w Gudelach, co my z mamą kiedyś..." - Ewa nie ma co do tego wątpliwości.
Zdjęcia: Paweł Dąbrowski
Montaż: Edwin Wasiukiewicz
Komentarze
#1 Czytając tę książkę
Czytając tę książkę odnalazłam smaki mojego dzieciństwa. Kuchnia opisana w książce to kuchnia moich kochanych Babć, a urodziłam się i mieszkam na Suwalszczyźnie. Nie jest prawdą, że gościom serwuje się u nas rozgotowane kartacze (tak nazywamy cepeliny). Żadna szanująca się gospodyni nie przyznałaby się do takiej porażki :) Oprócz smaków wróciły we wspomnieniach rodzinne biesiady z namawianiem do jedzenia, z aż "bolącą" gościnnością Babć, Cioć i Wujenek. Jednym słowem - suwalskie, swojskie klimaty. Pragnę zaznaczyć, że moją ulubioną zupą nadal pozostaje poziomkowa ;) Pozdrawiam serdecznie.
#2 dla mnie to również smaki
dla mnie to również smaki dzieciństwa ale też wspomnienie nie żyjąch już babci i mamy.józek