Estonia: w poniedziałek wybory prezydenckie z jednym kandydatem


Na zdjęciu: budynek parlamentu Estonii, fot. Dennis Jarvis, euractiv.pl
W pierwszej fazie wyborów prezydenckich w Estonii, która odbędzie się w poniedziałek, 30 sierpnia, wystartuje tylko jeden kandydat – obecny dyrektor estońskiego Muzeum Narodowego Alar Karis. Media wskazują na trudności ze znalezieniem kandydatów zdolnych uzyskać wystarczające poparcie oraz na utratę prestiżu najwyższego urzędu w państwie. Początek posiedzenia nadzwyczajnego parlamentu Estonii – o godz. 13 (czasu litewskiego).



W Estonii prezydent nie jest wybierany w wyborach bezpośrednich, ale przez liczący 101 członków parlament. Kluczowe jest przedstawienie przez deputowanych „kandydata kompromisowego” – konieczność uzyskania większości dwóch trzecich głosów wymaga poparcia zarówno w kręgach rządowych, jak i opozycyjnych.

„Znaleźć odpowiedniego kandydata, to łatwiej powiedzieć niż zrobić” – wskazał komentator polityczny estońskiego radia publicznego Toomas Sildam.

W tegorocznych wyborach tylko jeden kandydat uzyskał wymaganą liczbę (tj. przynajmniej 21) podpisów deputowanych. Jest nim obecny szef Muzeum Narodowego 63-letni Alar Karis, genetyk molekularny, pełniący wcześniej funkcję rektora Uniwersytetu w Tartu oraz audytora generalnego. Dopiero w ostatnich dniach uzyskał on poparcie dwóch największych ugrupowań tworzących koalicję rządową (59 głosów) – liberalnej Estońskiej Partii Reform (RE) premier Kai Kallas oraz Partii Centrum (EKK) byłego premiera Juriego Ratasa.

„To pokazuje, że demokracja funkcjonuje” – mówił Karis w jednym z wywiadów telewizyjnych. Zaznaczał jednak, że nie zamierza zabiegać o głosy żadnej innej partii.

Wcześniej z ubiegania się o fotel prezydenta zrezygnował Ratas, kierujący rządem w latach 2016-2021.

Obecna prezydent kraju Kersti Kaljulaid wyraziła gotowość do objęcia urzędu po raz drugi, ale nie uzyskała oficjalnie poparcia żadnego ugrupowania parlamentarnego.

„Jest zbyt upolityczniona i dzieli społeczeństwo” – komentowali niektórzy politycy, zarzucając jej m.in., że przez lata krytykowała na arenie międzynarodowej centroprawicowy rząd swego kraju.

Jednak Kaljulaid może stanąć do wyborów na ich kolejnym etapie jako kandydatka Kolegium Elektorskiego, jeśli deputowani nie wybiorą prezydenta w parlamencie (do czego potrzeba co najmniej 68 głosów). Kolegium, organ złożony z członków parlamentu oraz przedstawicieli samorządów lokalnych, także może proponować kandydatów.

W poprzednich wyborach w 2016 r. Kaljulaid, startująca jako kandydatka niezależna, została wybrana na prezydenta – jak się określa – niespodziewanie, po wieloetapowych próbach i głosowaniach nad kandydatami.

Według sondaży ta pierwsza kobieta na stanowisku prezydenta Estonii, prezentująca liberalno-konserwatywne poglądy, cieszy się dużą popularnością w społeczeństwie; 35 proc. badanych chciałoby jej reelekcji.

Część lokalnych komentatorów krytykuje sposób wyboru prezydenta w Estonii. Już w wyborach sprzed pięciu lat Kaljulaid wybrano po impasie i chaosie wyborczym – analizował politolog Tonis Saarts z Uniwersytetu w Tallinie.

Jego zdaniem partie nie traktują wystarczająco poważnie urzędu prezydenta, który przecież musi być aktywnym graczem na arenie międzynarodowej, a bardziej przygotowują się do jesiennych wyborów lokalnych. „Estonia wybiera prezydenta, ale nie ma kandydatów” –  komentował Saarts, wskazując na utratę prestiżu tej instytucji.

Na podstawie: PAP