Dzieci z Europy Wschodniej potrzebują tłumaczy


fot. bazgroszyt.pl
Nie wszyscy emigranci po przyjeździe do nowego kraju są w stanie od razu przystosować się do panujących w nim warunków. Proces adaptacji trwa niekiedy długie lata, dlatego bezpośrednio po osiedleniu w Wielkiej Brytanii wiele polskich i litewskich rodzin nie radzi sobie z językiem angielskim. Problem dotyczy szczególnie dzieci. Brytyjskie szkoły postanowiły wyjść naprzeciw problemowi nieznajomości języka i zaoferować zatrudnienie tłumaczom, którzy pomagają dzieciom z Litwy, Polski, Słowacji, czy Rumunii.
Według oficjalnych danych liczba dzieci pochodzących z krajów Europy Wschodniej, które przeprowadzają się do Wielkiej Brytanii wzrosła z 52 tysięcy w 2009 roku do aż 200 tysięcy obecnie. Wielu potomków imigrantów nie radzi sobie w szkole z językiem angielskim, co uniemożliwia uczniom z Litwy, Polski czy Słowacji przyswajanie podstawy programowej. Szkoły brytyjskie znalazły sposób na rozwiązanie problemu. Aby wyrównać szanse między rdzennymi mieszkańcami Wysp a imigrantami, szkoły w Anglii zatrudniają indywidualnych tłumaczy dla uczniów mniejszości narodowych.

Indywidualny tłumacz języków litewskiego, polskiego, słowackiego czy rumuńskiego może w Anglii liczyć na dzienne wynagrodzenie rzędu £65. Kandydat nie musi spełniać żadnych dodatkowych warunków, wystarczy, że zna biegle język angielski i jeden z języków wschodnioeuropejskich. Komfort pracy prywatnego tłumacza poprawia fakt, że ma on pod opieką wyłącznie jednego ucznia i pracuje tylko w godzinach nauki w szkole. Osoby zainteresowane posadą takiego asystenta mogą znaleźć zatrudnienie w szkole w Derbyshire i Leicestershire.

Do większości szkół angielskich uczęszczają dzieci z Europy Wschodniej, a są też takie miejsca, w których przedstawicieli mniejszości jest więcej niż potomków rdzennych mieszkańców Wysp. W Boston Park Academy aż 60% uczniów porozumiewa się w językach Europy Wschodniej.

Napływ imigrantów, którzy mają problem z szybką asymilacją martwi Brytyjczyków. Jak mówi Cherie Twitchen, Brytyjka, matka trójki dzieci: "Córki często wracają do domu i nie wiedzą o czym były zajęcia, ponieważ nauczyciel mówił po polsku, tak nie powinno być. Rozumiem, że wszyscy oczekują, aż nauczę się teraz polskiego lub litewskiego?" – komentuje z żalem Cherie Twitchen.

Niezadowolenie Brytyjczyków z masowych emigracji Polaków na Wyspy wynika m.in. z faktu, że przyjezdni tworzą zamknięte grupy i izolują się często od brytyjskiego społeczeństwa. Negatywne nastroje w stosunku do imigrantów nie pomagają w wygospodarowywaniu dodatkowych środków na pomoc dla mniejszości. Ministerstwo Edukacji uspokaja jednak, że finansowanie indywidualnych tłumaczy języków wschodnioeuropejskich to wydatek rzędu 1% całorocznego budżetu dla szkół.

Na podstawie: londynek.net/wiadomosci