Dzieci to lubią: "Kaktus na parapecie"
Monika Zaremba, 27 lutego 2013, 16:16
Okładka książki "Kaktus na parapecie", fot. skrzat.com.pl
Mikołaj, główny bohater książki Magdaleny Zarębskiej "Kaktus na parapecie”, chodzi do czwartej klasy i ma wszystko, a nawet - trochę za dużo. Jest rozkapryszonym, niesamodzielnym, skupionym na sobie dzieckiem, które ciągle jest z czegoś niezadowolone. Krótko mówiąc, trudno go lubić. Pewnego dnia, za sprawą gry komputerowej wymyślonej przez ojca, przenosi się w czasie do roku 1979. Ten, kto żył w tamtych czasach, w jednym z krajów tzw. bloku wschodniego, pamięta pewnie jeszcze co to znaczy...
Ilustracja z książki "Kaktus na parapecie", fot. skrzat.com.pl
Książka Magdaleny Zarębskiej to doskonały sposób, by przybliżyć dzieciom świat, w którym dorastali ich rodzice. Może szary i pozbawiony technicznych nowinek, za to bardziej nastawiony na to, by "być" - z ludźmi i dla ludzi - niż "mieć" coraz więcej i więcej. "Kaktus na parapecie" może się okazać lekarstwem dla współczesnych dzieci zarażonych wirusem "Ja chcę!". Może historia Mikołaja Szydełko uświadomi im, w jak dobrych czasach przyszło im dorastać i że należałoby to docenić.
Ilustracja z książki "Kaktus na parapecie", fot. skrzat.com.pl
Na zakończenie fragment książki przypominający jeden ze smaków dzieciństwa - woda sodowa z sokiem (lub bez) sprzedawana na ulicach (chyba wszystkich) miast w czasach "komuny".
"Znajdowaliśmy się na ulicy Świdnickiej, przy Fosie Miejskiej, wzdłuż której ciągnęła się promenada, obsadzona drzewami. Pomiędzy drzewami stały ławki, a przy pierwszej z nich postawiono niebieski wózek. Miał duże koła od roweru, a na nich zamontowano prostokątną, metalową skrzynię. O ławkę oparto długą rączkę do ciągnięcia. Na blacie wózka stały szklanki i butelka z czerwonym sokiem.
- Jedną wodę z sokiem, a drugą bez soku proszę - powiedziała mama Mikołaja do otyłej pani w białym fartuchu, stojącej za wózkiem.
Pani od niechcenia przepłukała szklanki wodą.
- Dlaczego nie ma jednorazowych kubków? Skąd mam wiedzieć, kto z tej szklanki pił? - szepnąłem, niemile zaskoczony.
- Nie marudź, Mikołaj - zignorowała mnie mama Mikołaja.
- Nie będę pił takiej wody - uparłem się. - Kup mi coca-colę.
- Pij!
Z obrzydzeniem przyglądałem się, jak sprzedawczyni przepłukuje szklanki zimną wodą. Nie miała nawet płynu do mycia naczyń. Nikomu, oprócz mnie, to nie przeszkadzało. Co chwila do wózka podchodzili spragnieni przechodnie i sięgali po napełnione szklanki.
Mama Mikołaja poganiała mnie, więc podniosłem szklankę do ust. Piłem ostrożnie, starając się nie dotykać ustami szkła, ale i tak większość wylałem na trawę.
- Żebyś tylko nie narzekał, że chce ci się pić! A teraz pędzimy, bo nam wszystko wykupią".
"Kaktus na parapecie"
Autor: Magdalena Zarębska
Ilustracje: Agnieszka Semaniszyn-Konat
Wiek: 8+
Wydawnictwo: Skrzat
Komentarze
#1 :)
:)