Czy Polska jest przygotowana do dialogu?


Litewski filozof Kęstutis Girnius, fot. www.psvb.lt
"Podstawowe prawo mniejszości narodowych do zachowania własnej tożsamości, kultury i nauki w ojczystym języku jest na Litwie całkowicie zagwarantowane" - stwierdził znany litewski obserwator polityczny, filozof, Kęstutis Girnius. W felietonie zamieszczonym w dzienniku "Lietuvos žinios" Girnius podkreślił, że "twierdzenie o przymusowej asymilacji litewskich Polaków, rzekomo prowadzonej przez Litwę, jest absurdalne i niesprawiedliwe".
"Można mieć pretensje do litewskiej polityki oświatowej prowadzonej wobec mniejszości narodowych. Jednak nie dlatego, że jej celem było wynarodowienie Polaków, ale dlatego, że przy jej pomocy nie stworzono odpowiednich warunków do uczestniczenia uczniów szkół polskich w życiu politycznym i gospodarczym Litwy" - napisał Girnius w swym felietonie zamieszczonym we wczorajszym wydaniu "Lietuvos žinios".

Girnius w felietonie - będącym obszernym komentarzem do niedzielnej wizyty premiera polskiego rządu Donalda Tuska w Wilnie - szukał odpowiedzi na pytanie, czy Polska rzeczywiście chce dialogu z Litwą.

Zdaniem litewskiego filozofa nie ma jasności, "czy Polska jest przygotowana na taki dialog i czy zdaje sobie sprawę, że zachęcając litewskich Polaków do postrzegania siebie jako pokrzywdzonych, przyczynia się do szerzenia niezgody na tle narodowościowym".

Jednocześnie Girnius zaznaczył, że nie widzi przeszkód, by w miejscowościach zamieszkanych przez mniejszość polską umieszczano dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic. To samo, według niego, dotyczy kwestii pisowni nazwisk litewskich Polaków.

"Dlaczego na siłę lituanizuje się nazwiska ludzi, którzy tego nie chcą. Przynajmniej politycy nie musieliby mieć Polaków za wrogów, przybyszy lub wynarodowionych Litwinów, których należy zlituanizować. Dlatego też uważam, że winą za pogorszenie się stosunków nie należy obarczać wyłącznie strony polskiej" - podkreślił litewski filozof.

Na podstawie: lzinios.lt

Komentarze

#1 Hmm... tak jakby trochę tu

Hmm... tak jakby trochę tu okrojono tekst oryginalny http://www.lzinios.lt/lt/2011-09-05/komentarai_ir_debatai/lenku_geto_men.....
Tytuł tego artykułu mógłby również brzmieć: "co ten pan chciał powiedzieć? - lub litewska retoryka dialogu"
Elementy ominięte powyżej:
- nosi on tytuł "Polska mentalność getta"
- zaczyna się od stwierdzenia, że polskie naciski na Litwę i wtrącanie się w jej sprawy wewnętrzne przekraczają granice dyplomacji i przyzwoitości
- opisując wypowiedzi R. Sikorskiego: Polska przez ostatnie 20 PODOBNO oferował a przyjaźń"
- Polska wznieca nienawiść etniczną zachęcając lokalnych Polaków do wiary w to, że są źle traktowani
- jest absurdem i niesprawiedliwością twierdzić, że Litwa stara się na siłę zasymilować Polaków i że nowa Ustawa o Edukacji jest pierwszym krokiem zmierzającym do tego celu
- więcej lekcji po litewsku będzie miało miejsce w celu zbliżenia się do europejskiego standardu (60-40)
- można wyrażać krytycyzm polityki oświatowej Litwy w stosunku do mniejszości, ale nie dlatego, że próbuje ona asymilować Polaków, ani dlatego, że dostarcza uczniom okazji do zaangażowania w litweskie życie polityczne i gospodarcze.
- interesy dzieci są poświęcane przez rodziców, którzy chcą je utrzymać w granicach polskiego getta
- państwo musi zapewnić, aby dzieci były pełnoprawnymi członkami litewskiego życia politycznego i gospodarczego.
- jeśli polskie szkoły nie potrafiły tego zrobić do tej pory, to trzeba naprawić ten błąd
- jeśli polskie szkoły wywiązały się ze swego zadania w sposób nie budzący zastrzeżeń lub potrzeby zmian, to trzeba odłożyć wdrożenie w celu położenia podeń podstaw i nie wprowadzać nowych obciążeń.

Zastanawiem się, po co powstał ten artykuł. Autor (filozof! wychowany w USA, były pracownik Wolnej Europy!) nie wydaje się być zorientowany w temacie (vide niektóre jego opinie powyżej) - o co tu chodzi?

#2 Hmmmmmmmmmmm- wszelkie

Hmmmmmmmmmmm- wszelkie bredzenia o braku chęci lituanizacji Polaków na Litwie - to bzdura do kwadratu -od 1918 roku konsekwentnie to czynią - JUZ NIE MÓWIĘ O NIECHLUBNEJ ROLI LITWINÓW W STOSUNKU DO POLAKÓW W CZASIE II WOJNY- przypomnieć im o tym - zaprzeczają oszuściki

#3 może nie przesadzil, niech

może nie przesadzil, niech wezmie sobie Litwinke, to bedzie mogl walczycz nie wychodzac z domu!!!

Litwini zas wprowadzili prywatnego szpiega tzw "rożyczkę" do domu dyrektora domu polskiego w wilnie.

#4 Klonowski przesadzil , ze

Klonowski przesadzil , ze walka o tozsamosc polska na Litwie przeszkadza mu w zakladaniu rodziny

#5 TYLKO PRAWDA JEST CIEKAWA - A

TYLKO PRAWDA JEST CIEKAWA - A NIE SŁOWA KRĘTACZY LITEWSKICH ( NASZYCH TEŻ NP. WIDACKIEGO )

#6 To rowniez sposoby: 1 -

To rowniez sposoby: 1 - podwojne obywatelstwo; 2 - polskie obywatelstwo= litewska rezydencja. Jasne drugi sposob gdy juz mamy poslow na sejm wyglada jako krok kapitulancki. Lecz te rozwiazania i tak zostaly by wdrozone moze za kilka lat. Wiele Litwinow na swiecie walczy o podwojne obywatelstwo. olacy mogli by do tej walki dolaczyc.

#7 "Polsko Ojczyzno

"Polsko Ojczyzno moja"
http://polonianova.wordpress.com/2011/07/30/polsko-ojczyzno-moja/

Polsko, Ojczyzno moja!
Posted by piotrapollo ⋅ Lipiec 30, 2011 ⋅ 1 komentarz
Filed Under dziennikarskie, dziennikarz, klonowski, kresy, litwa, rajmund, warsztaty, wywiady
i1 Vote

Z Rajmundem Klonowskim, Polakiem z Litwy, redaktorem Kuriera Wileńskiego, działaczem na rzecz mniejszości polskiej oraz badaczem historii Polaków na kresach rozmawia Piotr Apolinarski.

PA: Czy jako urodzony na Litwie miewałeś problemy z określeniem swojej tożsamości narodowej?
RK: Zawsze uważałem się tylko i wyłącznie za Polaka, czasami jednak manifestowanie swojej polskości, choćby poprzez mówienie po polsku w środkach transportu publicznego, sprowadza problemy. Nie jest to zjawisko odosobnione i wielu moich znajomych jest szykanowanych choćby za publiczne używanie języka polskiego.

Rajmund Klonowski fot. Piotr Apolinarski
PA: Jak widzisz Polaków na obczyźnie? Czy, Twoim zdaniem, są bardziej „polscy” niż rodacy mieszkający w Polsce?
RK: Z pewnością polskość Polaków na obczyźnie jest inna, niż rodaków w Polsce — chociaż trudno mi „ilościowo” oceniać czyjąś polskość. Poza granicami kraju tożsamość Polaków staje w obliczu wyzwań, które nie występują w Ojczyźnie. Jesteśmy narażeni na, między innymi, asymilację w imię „wygodniejszego życia”, więc działania na rzecz utrzymania polskiej kultury są ważne i pochłaniają nas o wiele bardziej, niż rodaków w Polsce.

PA: Czy jako redaktor polskiej gazety wspierasz w jakikolwiek sposób te działania?
RK: Oczywiście. Dostarczanie Polakom na Litwie codziennych wiadomości w języku ojczystym jest jednym z takich działań wspierających. Prowadzę też pewien projekt, nastawiony na zachowanie pamięci historycznej Polaków na Litwie, którego celem jest upowszechnienie wiedzy o Zbrodni Ponarskiej. Staram się też informować o naszej sytuacji rodaków w Polsce za pośrednictwem internetu.

PA: Czy mająca ostatnio miejsce eskalacja antypolskich nastrojów na Litwie odbiła się również na twojej pracy?
RK: Niektóre osoby zaczęły unikać z nami kontaktu, na przykład właściciele spółek, biorących udział w przetargach publicznych, gdyż uważają, że może im to zaszkodzić. Część firm zrezygnowała z tego powodu z reklamowania się na naszych łamach. Czasem też trafiają się sytuacje, w których w rozmowie prywatnej rozmówcy mówią nam coś zupełnie innego, niż podczas wywiadów, bo się boją. Ze względu na zainteresowanie bezpieki, część osób przestała pisać komentarze na naszej stronie internetowej chociaż byli oni wieloletnimi komentatorami.

PA: Jak reaguje na te litewskie działania polska społeczność?
RK: Zawsze był pewien opór wobec litewskiej polityki, nastawionej na asymilację Polaków, ale wcześnie bardziej wpływowa była grupa uważająca, że z Litwinami trzeba się dogadać. Pomimo jednak naszej gotowości do dialogu, strona litewska nie chce słyszeć naszych postulatów. Mało kto już wierzy w mityczną dobrą wolę Litwinów, i coraz więcej osób uważa, że o swoje prawa musimy walczyć, choćby przy pomocy instytucji międzynarodowych i międzynarodowej opinii publicznej, za co zresztą już zostaliśmy okrzyknięci przez władze zdrajcami, nielojalnymi obywatelami.

PA: Czy widzisz światełko w tunelu?
RK: Każdy konflikt można rozwiązać wyłącznie wtedy, kiedy po obu stronach jest dobra wola i szczerość. Ze strony litewskiej brakuje obydwu tych cech. Byłoby przykro, gdyby nasze problemy musiały zostać rozwiązane z pomocą, na przykład, sankcji Komisji Europejskiej, bo tak naprawdę odbyłoby się to kosztem pogłębienia nieufności. Ale nie możemy się też jednostronnie poświęcać w imię powierzchownie poprawnych relacji. Jak pokazuje historia, im bardziej ktoś próbuje nas odpolszczyć, tym silniej w naszej polskości trwamy. Dzięki temu Polska może istnieć jako kraj, który znamy dzisiaj.

Piotr Apolinarski

#8 http://polonianova.wordpress.

http://polonianova.wordpress.com/2011/07/29/mlody-polak-na-litwi-%e2%80%...

//
you're reading...
wywiady
Młody Polak na Litwie: „Jestem nielojalnym obywatelem"

Wywiad z Rajmundem Klonowskim, dziennikarzem polskiego dziennika na Litwie Kurier Wileński, przedstawicielem polskiej mniejszości na Litwie.

- Jesteś młodym Polakiem na Litwie. Z powodu dyskryminacji polskiej mniejszości na Litwie jesteś wyjątkowo krytycznie nastawiony wobec Litwinów. Bycie Polakiem na Litwie oznacza dla Ciebie…

R. K.: Codzienną walkę, czasem zawieranie zgniłych kompromisów, spory wysiłek i wyzwanie.

- Dlaczego zgniłych kompromisów?

R. K.: To jest np. godzenie się na zapis naszych imion i nazwisk w wersji zlituanizowanej, czyli wymyślonej przez litewskich urzędników, bo inaczej nie załatwimy sprawy, np. w banku.

- Jest jakeiś wyjście z tej sytuacji?

R. K.: Dalej być nielojalnym obywatelem. Przecież z powodu walki o nasze prawa Litwini nazywają nas nielojalnymi obywatelami.

- I mają rację?

R. K.: W odniesieniu do mnie — tak. Jestem nielojalnym obywatelem. Nie poczuwam się do lojalności wobec państwa, które mnie szykanuje, ale ma np. ma czelność pobierania ode mnie podatków. Lojalność, podobnie jak integracja, działa w obie strony. Nie mogę być lojalny wobec państwa, które zachowuje się nielojalnie wobec mnie, poprzez między innymi zakazywanie mi publicznego używania mojego języka czy zakaz nazywania się Rajmundem (w dokumentach jestem Raimund), że nie wspomne już o wspieraniu przez władzę jednoznacznie antypolskich instytucji i organizacji. Dlatego zamierzam nadal „nielojalnie” sprzeciwiać się takim działaniom.

- Jak się ta nielojalność przejawia?

R. K.: Kiedy Polak skarży państwo litewskie do sądu lub skarży je do instytucji międzynarodowych — albo przynajmniej głośno o tym mówi na arenie międzynarodowej przez przedstawicieli władz, zostaje okrzyknięty mianem zdrajcy czy nielojalnego obywatela. Z drugiej strony, kiedy w taki sposób o swoje prawa walczą Litwini — ostatnio między innymi drobni przedsiębiorcy — nikt ich takim mianem nie określa.

- Dopuszczasz możliwość wyjazdu na stałe do Polski?

R. K.: To by była swoista ucieczka, emigracja. Polska nie jest krajem, do którego mogę wrócić, bo stamtąd nie przyjechałem. To Polska od nas odeszła. Jak bym wówczas mógł śpiewać „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”? W innych okolicznościach, gdyby nie było tej walki o prawa, to owszem, może bym się zastanowił nad wyjazdem na stałe. Ale wyłącznie w sytuacji, gdyby to był mój własny wybór. Ale gdybym wyjechał dlatego, że tego chcą Litwini, byłaby to droga najmniejszego oporu. Jakbym patrzył po tym w lustro?

- Czy to nie jest tzw. polska duma?

R. K.: Nie wiem, czy duma. Każdy człowiek, niezależnie od narodowości, powinien mieć szacunek do siebie.

- Co jest łatwiejsze: być Polakiem w kraju czy poza jego granicami?

R. K.: Mieszkając w Polsce człowiek na co dzień nie żyje kierując się kategorią bycia Polakiem.Bycie Polakiem w Poslce jest bezoporowe, bycie Polakiem gdzie indziej skłania do głębszych refleksji. Trudno powiedzieć: lżej czy trudniej. W moim przypadku jest po prostu ciekawiej. Codziennie spotykam się z sytuacjami, które zmuszają do refleksji nad tożsamością moją i mego otoczenia. Pozwala mi to na lepiej poznać siebie i swoich rodaków, ale także samych Litwinów – nie tylko od strony historii i schematów postępowania, lecz również od strony ogólnie pojętej narodowej filozofii.

- Czyli bez tej walki o należne Ci prawa czułbyś się jak ryba wyrzucona na ląd?

R. K.: Jest w tym odrobina racji. Należę do mniejszości polskiej na Litwie, która walczy o prawa przysługujące mniejszościom narodowym, czyli zapis imion i nazwisk w oryginalnym brzmieniu, dwujęzyczne napisy w miejscach zwartego zamieszkania etc. Sprawy polskie, jako że pracuję w polskim dzienniku na Litwie Kurier Wileński i Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, pochłaniają sporo czasu. Gdyby te problemy zostały rozwiązane z dnia na dzień, może i czułbym się trochę zagubiony (śmieje się). Ale te sprawy nie zostaną szybko załatwione. Ta walka wytrąca ludzi z normalności, mogą oni mieć problemy z powrotem do normalnego życia. Też bym się może zajął zarabianiem pieniędzy, zakładaniem rodziny. Ale w sytuacji permanentnej walki o zachowanie tożsamości, o prawo do publicznego posługiwania się ojczystym językiem (czasem nawet w domowym zaciszu!) realizacja planów prywatnych wydaje się schodzić na drugi plan.

- Nie myślisz na razie o zakładaniu rodziny?

R. K.: Każdy ma jakieś własne wyobrażenia o rodzinie, którą chciałby mieć, o domu, w jakim chciałby mieszkać. Jeśli państwo chce dyktować, jaką tożsamość narodową powinna posiadać rodzina — w pewien sposób przestaje być moją rodziną, i staje się własnością państwa. Nie mogę się na takie zniewolenie zgodzić.

Rozmawiała Beata Naniewicz

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.