Czy historia rzeczywiście niczego nie uczy?


Mauzoleum Marszałka na wileńskiej Rossie, fot. wilnoteka.lt
"Tygodnik Wileńszczyzny", 14-20.04. 2011, nr 552
"Jeśli historia istotnie się powtarza i ciągle zdarzają się rzeczy nieoczekiwane, jak niezdolny musi być człowiek, skoro doświadczenia niczego go nie uczą" - powiedział George Bernard Shaw. Ile miał racji autor tych słów odnośnie zdolności człowieka, powiedzieć trudno, lecz z tym, że doświadczenia z historii nie dla wszystkich są nauczką, nie sposób się nie zgodzić.
Z racji przypadającej niebawem 76. rocznicy śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego sięgnęłam po wydany w 1930 r. zbiór przemówień, wywiadów i artykułów jego autorstwa z lat 1926-1929. Wśród różnorodnych tematycznie publikacji nie zabrakło w nim materiałów, obrazujących ówczesne stosunki polsko-litewskie. M. in. dotyczących przewrotu na Litwie w 1926 r. i stanowiska Polski w tej sprawie, stosunków polsko-litewskich i działań premiera Augustinasa Voldemarasa oraz słynnego wystąpienia Marszałka na sesji Rady Ligi Narodów.
 
W związku z wydarzeniami kowieńskimi z grudnia 1926 r., które wywołały pewne zaniepokojenie w rejonach przygranicznych, Marszałek Piłsudski udzielił wtedy wywiadu redaktorowi „Głosu Prawdy” na temat stanowiska rządu polskiego wobec przewrotu na Litwie. Zapytany o poczynione zarządzenia Marszałek m. in. powiedział, że jedyne działanie ze strony Polski polegało na bacznej obserwacji tych wypadków. „Stosunek Litwy do Polski stanowi najzupełniejszy wyjątek bodaj w całej Europie, gdy Litwa nie uznaje stanu pokoju między nią a Polską. Nie ma bowiem wątpliwości, że ten, nieco przydługi, okres wychowania ludzi z pominięciem pokojowego zachowywania się, jaki utrzymywały rządy litewskie względem Polski, dać musi zawsze pewną ilość ludzi, dla których prawa, cechujące stan pokoju wśród cywilizowanych państw, nie istnieją”.

Mówiąc zaś o losach nowej władzy litewskiej Marszałek dodał wtedy, że – jego zdaniem – pomyślność rządu A. Voldemarasa zależeć będzie „głównie nie od czego innego, jak od tego, czy zdoła on oswobodzić się od nieco zbyt niepowściągliwych orzeczeń, określeń i formuł, tak dobrze znanych i nam i całemu światu, a które stanowiły niejednokrotnie powód do zniechęcenia, jakie ciężko odczuwać musiała na sobie Litwa w stosunkach wzajemnych narodów i państw. Co do mnie, życzyłbym bardzo tej powściągliwości i rozsądku każdemu rządowi litewskiemu, a więc i rządowi p. Voldemarasa”.

Jak dziś wiemy, były to nadzieje płonne. Przewrót grudniowy nie pociągnął za sobą zmian w ustosunkowaniu się polityków kowieńskich do Polski. Nowy premier szedł drogą, wytyczoną i utartą przez jego poprzedników, utrzymując z Polską „stan wojny bez wojny i pokoju”. Co więcej, na Kowieńszczyźnie zaczął się proces zdławienia szkolnictwa polskiego i stosowanie surowych restrykcji, z aresztowaniami nauczycieli włącznie, jedynie za to, że – „dzieci polskie uczyli w języku polskim, wpajali w nie tradycje przyjaźni i świetnej przeszłości polsko-litewskiej”.

Czym i jak miał się skończyć tamten okres w stosunkach polsko-litewskich, a zarazem i w historii Litwy, z perspektywy czasu dziś wiemy. Podobnie jak rozwój wydarzeń z ostatniego dwudziestolecia. Czy wiele się zmieniło w mentalności ludzi, którym los znów dał szansę wybicia się na niepodległość? – zapytamy. Raczej retorycznie, zwłaszcza mając w tle posunięcia odnośnie pisowni nazwisk, kar za polskie napisy, nowelizację Ustawy o oświacie. Co bowiem mogło zmienić się w mentalności ludzi, „dla których prawa, cechujące stan pokoju wśród cywilizowanych państw, nie istnieją”, jak to dosadnie określił Józef Piłsudski.

Czy dziś „niepowściągliwe orzeczenia” autorstwa tych panów nie są powodem do zniechęcenia, jakie zaczyna odczuwać Litwa „w stosunkach wzajemnych narodów i państw”? Jak widzimy, doświadczenia przeszłości nie nauczyły powściągliwości i rozsądku niektórych litewskich polityków nowej generacji. Najpewniej wywodzących się wciąż z plejady zatrutych niezdrową atmosferą „wewnętrznego pozwalania sobie na wybryki w stosunku do sąsiada” (w czasie dzisiejszym – do współobywatela).

Dobiegło końca pierwsze dziesięciolecie XXI wieku, aczkolwiek czkawka z lat 20. ub. stulecia nadal nie przestaje nękać części elit politycznych Litwy. Zatem i życzenia Marszałka na aktualności wciąż nie straciły.