Coraz trudniej na linii Warszawa-Wilno


"Strategiczne partnerstwo - tak oficjalnie mówi się o stosunkach polsko-litewskich. Jednakże we wzajemnych relacjach narastają problemy" - reasumuje korespondent dziennika "Rzeczpospolita".
Spotkania prezydentów, premierów, ministrów, parlamentarzystów. Uściski dłoni, uśmiechy przed kamerami. Niby wszystko wygląda pięknie. Ale tylko z pozoru - relacjonuje "Rzeczpospolita".

Dziennik podaje, że sprzeciw litewskiego MSZ wobec polskiej propozycji objęcia całego obwodu kaliningradzkiego małym ruchem granicznym jest najlepszym przykładem pozornie pięknych stosunków polsko-litewskich.

"Nasz projekt po prostu otwiera granice Rosjanom - mieszkańcom Kaliningradu. Jest prosty i można go szybko zrealizować, podczas gdy idea zniesienia wiz dla wszystkich obywateli Rosji wydaje się odległa. Litwini twierdzą jednak, że to zagraża ich bezpieczeństwu narodowemu, bo nie będą mogli kontrolować napływu obywateli rosyjskich do swojego kraju. Tymczasem chodzi o umowę dwustronną Polska-Rosja i o podróżowanie Rosjan do Polski, a nie na Litwę" - pisze "Rzeczpospolita".

Polscy dyplomaci i parlamentarzyści są zaskoczeni postawą Wilna, bo ich dotychczasowe kontakty z litewskimi partnerami nie wskazywały, że pojawią się jakiekolwiek problemy.

Polski dziennik zaznacza również, że nie pierwszy raz się zdarza, że na szczeblu międzypaństwowym zapadają konkretne ustalenia, a później Litwini się do nich nie stosują. Tak jest chociażby z pisownią nazwisk mieszkających na Litwie Polaków.  

"Wydawało się, że sprawa została załatwiona, gdy litewski sejm odrzucił projekt rządowy i przyjął ustawę dopuszczającą pisownię nielitewską, ale wyłącznie jako uzupełniającą i dodatkową. Jak się jednak okazuje, Litwini tak się boją polskich nazwisk, że założyli nawet specjalne stowarzyszenie mające się zająć „obroną języka litewskiego”" - pisze Piotr Kościński, korespobdent "Rzeczpospolitej".

Stosunkom polsko-litewskim nie sprzyja również walka o polskie szkoły na Litwie oraz wciąż nierozwiązana sprawa zwrotu ziemi.

Inny, nie mniej bulwersujący, jest problem największej polskiej inwestycji na Litwie.
"Orlen na zakup rafinerii w Możejkach wydał w 2006 roku prawie 3 mld dolarów. Możejkom przeszkadzają, jak mogą, Rosjanie, ale Litwini też nie są przychylni. Nie zgodzili się na udział Orlenu w terminalu w Kłajpedzie i utrudnili dowóz ropy z tego portu (Rosjanie zakręcili kurek odnogi rurociągu Przyjaźń i ropa musi być przywożona z Kłajpedy). Inwestycja nie przynosi zysków, niewykluczone, że zostanie sprzedana. Komu? Zapewne Rosjanom, których rzekomo tak obawia się Litwa" - pisze "Rzeczpospolita".

Stosunki polsko-litewskie w rzeczywistości układają się więc źle. Pytanie brzmi, kiedy przyznają to otwarcie politycy obu krajów. I co zrobią, by to zmienić - retorycznie pyta "Rzeczpospolita".

Na podstawie: "Rzeczpospolita"