Co widać w polskim kinie? Po 39 Festiwalu Filmowym w Gdyni


Tomasz Kot
Festiwal Filmowy w Gdyni jest świętem polskiego kina. Od 1974 roku w Trójmieście można zobaczyć to, co najciekawsze w polskim filmie fabularnym. Do 1986 roku siedzibą festiwalu był Gdańsk, od 28 lat stolicą polskiego kina na kilka dni staje się Gdynia. Tegoroczne projekcje odbywały się w centrum festiwalowym, które mieści się w Teatrze Muzycznym w Gdyni (duża sala na 1070 miejsc) i w 8 salach pobliskiego Multikina. O Festiwalu i kondycji polskiego kina w relacji wysłannika Wilnoteki.

To był najsłabszy festiwal od wielu lat. Dwa filmy wyraźnie odstawały od pozostałych (superprodukcja„Miasto 44” Jana Komasy i, przede wszystkim, wspaniała niespodzianka, jaką byli „Bogowie” Grzegorza Palkowskiego). Środek to: „Hardkor Disko” Krzysztofa Skoniecznego„Pod Mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego„Jack Strong” Władysława Pasikowskiego,„Fotograf” Waldemara Krzystka„Jeziorak” Michała Otłowskiego i „Obietnica” Anny Kazejak. Pozostałe to „Sąsiady” Grzegorza Królikiewicza – nieudany, ale najoryginalniejszy film festiwalu; rozczarowująca, szczególnie po poprzednim „Młynie i krzyżu”, „Onirica-Psie Pole” Lecha Majewskiego, niesmacznie przereklamowany i nadrangowany „Obywatel” Jerzego Stuhra oraz dwa filmy właściwie średniometrażowe: „Kebab i Horoskop” debiutanta Grzegorza Jaroszuka i „Zbliżenia” Magdaleny Piekorz. Wydarzeniem, choć bardziej środowiskowo-towarzyskim niż artystycznym, było „Polskie gówno” Grzegorza Jankowskiego. Najczęściej na ekranie pojawiała się Sonia Bohosiewicz.

Patrząc tylko na Konkurs Główny trudno mówić o jakiejś tendencji w polskim kinie, za to oglądaliśmy dwa kryminały i jeden thriller szpiegowski, co nigdy od czasów Chacińskiego nie zdarzyło się. Z pewnością nie grozi nam w najbliższym czasie nowa szkoła polska. Mimo że była nowa nazwa, nowe logo i nowe statuetki, tegoroczny festiwal nie wniósł nic świeżego i był mniej ciekawy na poziomie całościowej koncepcji niż trzy poprzednie. Zmiana dyrektora była podyktowana zbytnią odwagą i bezkompromisowością Michała Chacińskiego, nowy dyrektor artystyczny Michał Oleszczyk jest bardziej dyspozycyjny w stosunku do środowiska, które poprzez Radę Programową wybrało Zespół Selekcyjny, który decydował o wyborze filmów i pilnował „obiektywizmu”. Nie wiem, kogo nie wybrano, ale tegoroczny zestaw był słaby.

Pierwszy festiwal Oleszczyka był bezstylowy, za to z mnóstwem niepotrzebnych gadżetów. Po co takie filmy jak np. „Wielki Liberace”? Festiwal polskich filmów powinien dawać możliwość zapoznania się z całoroczną produkcją filmową. Filmy słabsze niechby miały tylko po jednej projekcji - w Gdyni doszedł drugi multipleks, można to wszystko pogodzić i umożliwić. Brakowało też omasty i gwiazd pokroju Romana Polańskiego. Była za to historyczna chyba wręcz pogoda, dzięki której jak nigdy udały się bankiety-dla niektórych najważniejszy powód wrześniowej wizyty nad morzem.

To, co ewidentnie cieszy, to frekwencja. Tłok przed wejściem na premierę „Miasta 44” i sprawne łokcie celebrytów liczące żebra-bezcenne. Gdyński festiwal rzeczywiście jest świętem polskiego kina, komplety były na większości seansów, nawet na tak niedobrym filmie jak „Kebab i Horoskop”. Michał Chaciński wykonał dobrą robotę i oby nie zrealizowała się możliwość z  anegdoty Jerzego Gruzy: Tego się nie da zepsuć, ale można.

 

To, co najlepsze, czyli niewiele

W praktyce przy braku konkurencji zwyciężył  film dobry. „Bogowie” to krzepiąca i wzruszająca opowieść o człowieku naszych czasów. Zbigniew Religa w wykonaniu Tomasza Kota jest wizjonerem z ludzką twarzą i przyziemnymi  słabościami. W czasach reglamentacji wszystkiego Religa dostawał, co chciał, a przy tym potrafił zachować twarz.  Podobnych życiorysów jest więcej, skoro polskie kino niezmiennie ma problemy z opowiadaniem nowych  historii,  niech weźmie się za biografie. Cieszy powrót Tomasza Kota do sztuki filmowej.

Mimo braków, „Miasto 44” to bez wątpienia najlepsza superprodukcja ostatnich lat. To film, który trzyma standardy średniobudżetowych  produkcji amerykańskich,  a to już coś. Film w reżyserii Jana Komasy wyprzedza o kilka długości tak nieszczęśliwe pomysły z ostatnich kilku lat  jak „Czarny Czwartek”, „Tajemnica Westerplatte” czy „Bitwa warszawska”. 

„Miasto 44”  jest rekordowe pod wieloma względami. 8 lat przygotowań, budżet 25 milionów złotych i ekipa realizatorów, która stanęła przed widzami w teatrze Muzycznym – ponad 30 osób na scenie to chyba rekord 40-lecia. Przy braku konkurencji, bo poziom artystyczny w tym roku jest niski, superprodukcja w reżyserii Jana Komasy nie może nie wygrać tegorocznego konkursu, choć nie jest to film wybitny, jak choćby „Kanał” Andrzeja Wajdy.

Najmocniejszymi punktami filmu są sceny batalistyczne, najlepsze nie tylko od czasów „Wenecji” (pamiętna scena nalotu). To jeszcze nie „Szeregowiec Ryan”, ale blisko.  Kilka scen: krwawy deszcz i grad po wybuchu czołgu nafaszerowanego dynamitem, wirujące, spowalniane w locie kule  i „Dziwny jest ten świat” w wykonaniu Czesława Niemena w tle dźwiękowym  chwilowo przybliżały ten film do arcydzieła.  „Miasto 44” to film postmatriksowski, skierowany do młodego widza, trochę teledyskowy, operujący skrótami i uproszczeniami, ale, jak można sądzić po wypowiedziach Jerzego Gruzy i Krystyny Łubieńskiej,  zrozumiały i wzruszający  dla naocznych świadków:

Nagrodzone za debiut „Hardkor Disko” Krzysztofa  Skoniecznego to film inteligentny. Autor wpisuje w swój komunikat wielu odbiorców: tych z pokolenia disco i tych z hard-core, młodych, chłonących sztukę emocjonalnie, bez przygotowania, jak i wyjadaczy, z satysfakcją odkrywających konteksty i zapożyczenia. Młody, mroczny ale i romantyczny, człowiek znikąd, zderzający się z beneficjentami systemu to nowy „Nóż w wodzie”. Reagujący ostatecznie na absurd życia młody człowiek bez przyszłości to z kolei „Krótki film o zabijaniu”.  Zapożyczeń i hołdów jest w tym krótkim filmie dużo więcej, ale nie przeszkadzają. Jakość filmu tworzą przede wszystkim nagrodzone zdjęcia Kacpra Fertacza (debiut w fabule kinowej, do tej pory głównie klipy) i aktorzy. Antystemowość filmu jest na poziomie dzisiejszego pokolenia: to nie rewolucyjny „Podziemny krąg”, ale bezpieczny, kameralny dramat wycofanego, jak większość młodych ludzi, człowieka bez miłości albo idei. Spokojnie: tutaj rewolucji nie będzie.

Wielu reżyserów marzyłoby o nakręceniu tak dobrze zrealizowanego i zagranego filmu jak „Pod Mocnym Aniołem”. Niezwykłą trylogią („Dom zły”, „Róża”, „Drogówka”) Wojciech Smarzowski tak wysoko podniósł poprzeczkę oczekiwań, że po najnowszej propozycji można było spodziewać się  filmu niezwykłego, rubikonowego i kultowego. Wódka odgrywa w większości filmów autora „Wesela” bardzo ważną rolę i dlatego informacja o rozpoczęciu prac nad filmem według powieści Jerzego Pilcha elektryzowała.  Powstał film ważny na ważny temat, prezentujący najbardziej charakterystyczne cechy stylu Smarzowskiego, ale ostatecznie  nie do końca satysfakcjonujący. Powodów takie stanu rzeczy jest kilka.(...) Jak było do przewidzenia, film Smarzowskiego, choć nie najlepszy w jego dorobku, dostał najwyższe nagrody w historii konkursowych zmagań autora „Domu złego”. To nie pierwszy tego typu przypadek, gdy uznany reżyser zostaje nagrodzony nieadekwatnie (rekordzistą w tej  oryginalnej konkurencji jest zdecydowanie Martin Scorsese).

W filmie „Jack Strong” pamiętny wizjoner i obrazoburca z „Psów” prześlizguje się po powierzchni  w sprawie odpowiedzialności za stan wojenny. Jego Jaruzelski pokazany jest wręcz z godnością i lekką sympatią, reżyser unika deklaratywności w sporze polsko-polskim, nie wiemy dlaczego ostatecznie stan wojenny został wprowadzony, po tym jak został zdekonspirowany plan Kulikowa i wiadomo było, że Radzieccy, jak mówią w filmie o Sowietach polscy oficerowie, na pewno nie odważą się wejść do Polski, a Stany Zjednoczone nie zgodzą się na „drugi Afganistan”. Stan wojenny sam się wprowadził? Nie została też dobitnie  wyartykułowana postawa  USA, które nie ostrzegły Solidarności przed 13 grudnia. Według propagandy PRL USA opuściły Solidarność, według historyków dzięki temu uniknięto przelewu krwi na wielką skalę i kto wie, może w konsekwencji, III wojny światowej. To oczywiście fantazja , bo przecież nikt nigdy za Polskę  nie umierał i umierać nie  będzie, no chyba żeby jakaś mega ropa trysła nad Wisłą. 

Z dwóch kryminałów ciekawszy był „Jeziorak”, pokazujący wg schematu amerykańskiego polski interior. Zaskakująca Jowita Budnik, wyrastający na bardzo ważnego aktora współczesnego polskiego kina Łukasz Simlat i polska Luizjana. „Fotograf” rozwodnił esencję w zbyt wielkiej ilości ofiar i postaci. Anna Kazejak potwierdziła talent, ale „Obietnicy” zabrakło lepszego rozłożenia akcentów, np. rozbudowania postaci Andrzeja Chyry i oddania dwóch kwadransów na opis świata po demaskacji zbrodni.

Zawiedli

Zawiodła na pewno Magdalena Piekorz, odkryta przez Krzysztofa Zanussiego, który jest producentem „Zbliżeń”. Po sukcesie filmu „Pręgi” ze śląską autorką jest tylko gorzej. Najnowsza propozycja, powstała po siedmiu latach przerwy, to właściwie film średniometrażowy, niedograny oraz budzący naturalne pytanie o sens realizacji i dobijający dosłownością zakończenia. „Pianistka” M.Hanekego wg E.Jelinek bardzo podniosła poprzeczkę w kategorii „toksyczna matka”, najnowsza fabuła laureatki Złotych Lwów z roku 2004 to nieudolna próba zbliżenia się do tematu.

Najwięcej osób wychodziło z seansu najnowszej propozycji Lecha Majewskiego i to nie dlatego, że w tym czasie Polacy dzielnie walczyli z Rosjanami. Następca Wojciecha Hasa tym razem przedstawił infantylną  opowieść z kiczowatymi obrazkami (poślubienie smoleńskiej brzozy!). Szkoda, bo po „Młynie i krzyżu” można było mieć nadzieję na stałą już obecność autora „Wojaczka” w gronie najciekawszych przedstawicieli kina stawiającego obraz ponad literaturę. Bardzo nieudany był debiutancki „Kebab i Horoskop”, a najbardziej szalonym filmem był bez wątpienia obraz 75-letniego Grzegorza Królikiewicza, który powrócił do pełnometrażowej fabuły po 19. latach. „Sąsiady” według prozy Adriana Markowskiego to polski realizm magiczny. To także jedyny film o wykluczonych społecznie przez nowy system, nie licząc ujętego jednak w zupełnie innej poetyce „Hardkor Disko”. Polskie kino niechętnie penetruje tematy niewygodne, brakuje nam choćby takiego Kena Loacha, który konsekwentnie przedstawia świat widziany oczyma odrzuconych. „Sąsiady” to „absurdalny surrealizm”, film tak ostentacyjnie inny od tego, co można zobaczyć w dzisiejszym kinie, że wręcz hermetyczny. To jedyny tytuł, który chciałbym zobaczyć jeszcze raz na spokojnie.

Największym rozczarowaniem okazał się film Jerzego Stuhra. „Obywatel” to spotkanie „Zezowatego szczęścia” z „Forrestem Gumpem” pod flagą polsko-polską. Ironiczne, momentami szydercze spojrzenie na Polskę ostatnich 60. lat. Prawie nikt nie ocalał po dywanowym ataku scenarzysty, reżysera i odtwórcy głównej roli w jednej osobie. Bohater, przykuty do szpitalnego łóżka, wspomina wydarzenia ze swojego życia. Nie znajduję uzasadnienia dla rozrzucenia chronologicznego opowieści, ale kierując się klamrowością narracji wychodzi, że bohater jest… erotomanem. Ośmieszeni, skretynizowani wręcz zostają „czarni” i „czerwoni”, lewi i prawi oraz środkowi, z prezydentów ośmieszony jest oczywiście  tylko Kaczyński. Styropiany, betony, żydy, gierki, esbeki itd. itp . Ostała się tylko formacja od 25. lat realnie dzierżąca władzę w Polsce i środowisko filmowe. Filip Mosz nie żyje. (więcej) Nagroda Specjalna dla tego filmu budzi tylko niesmak i zażenowanie.


Moje noty:

Bogowie 5, Fotograf 3, Hardkor Disko 4, Jack Strong 3, Jeziorak 3, Kebab i Horoskop 2, Miasto 44 4, Obietnica 3, Obywatel 1, Onirica-Psie Pole 2, Pod Mocnym Aniołem  3, Sąsiady  3, Zbliżenia  2.

Nagrody w Konkursie Głównym

PROTOKÓŁ JURY

 

Jury 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni w składzie:Przewodniczący Jury:Ryszard Bugajski, Członkowie Jury:Maggie Lee, Maria Sadowska, Małgorzata Zajączkowska, Olga Tokarczuk, Omar Sangare, Thomas Davia, Grzegorz Łoszewski i Alexandru Baciu

na posiedzeniu w dniu 19.09.2014 roku  przyznało następujące nagrody:

1. WIELKĄ NAGRODĘ 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni „ZŁOTE LWY” dla najlepszego filmu BOGOWIE  otrzymuje reżyser ŁUKASZ PALKOWSKI

oraz

WIELKĄ NAGRODĘ  39. Festiwalu Filmowego w Gdyni „ZŁOTE LWY” dla najlepszego filmu BOGOWIE otrzymuje producent PIOTR WOŹNIAK-STARAK

2. NAGRODĘ „SREBRNE LWY” 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni za film POD MOCNYM ANIOŁEM otrzymuje reżyser WOJCIECH SMARZOWSKI

oraz

NAGRODĘ „SREBRNE LWY” 39.  Festiwalu Filmowego w Gdyni za film POD MOCNYM ANIOŁEM otrzymuje producent JACEK RZEHAK

3. NAGRODĘ SPECJALNĄ JURY za odwagę podjęcia trudnych tematów za film OBYWATEL  dla reżysera JERZEGO STUHRA i producenta PIOTRA DZIĘCIOŁA

4. NAGRODY INDYWIDUALNE:

· dla  WŁADYSŁAWA PASIKOWSKIEGO za reżyserię filmu JACK STRONG

· dla  KRZYSZTOFA RAKA za scenariusz do filmu BOGOWIE

· dla  ZOFII WICHŁACZ za główną rolę kobiecą w filmie MIASTO 44

· dla  TOMASZA KOTA za główną rolę męską w filmie BOGOWIE

· dla  KRZYSZTOFA SKONIECZNEGO za debiut reżyserski filmu HARDKOR DISKO

· dla SEBASTIANA FABIJAŃSKIEGO za profesjonalny męski debiut aktorski w filmach JEZIORAK oraz MIASTO 44

· dla JAŚMINY POLAK za profesjonalny kobiecy debiut aktorski w filmie HARDKOR DISKO

· dla KACPRA FERTACZA  za zdjęcia do filmu HARDKOR DISKO

· dla  MIKOŁAJA TRZASKI za muzykę do filmu POD MOCNYM ANIOŁEM

· dla WOJCIECHA ŻOGAŁY  za scenografię do filmu BOGOWIE

· dla   ELENY BABENKO za drugoplanową rolę kobiecą w filmie FOTOGRAF

· dla  DAWIDA OGRODNIKA za drugoplanową rolę męską w filmie OBIETNICA

· dla   BARTOSZA PUTKIEWICZA za dźwięk w filmie MIASTO 44

· dla  PAWŁA LASKOWSKIEGO  za montaż filmu POD MOCNYM ANIOŁEM

· dla  AGNIESZKI HODOWANEJ i ANETY BRZOZOWSKIEJ za charakteryzację do filmu BOGOWIE

· dla  MAŁGORZATY BRASZKI i MICHAŁA KORALEWSKIEGO za kostiumy do filmu JACK STRONG

· dla VITA KOMRZY za efekty specjalne w filmie MIASTO 44
 

Komentarze

#1 Ze zwiastuna jaki jest na YT

Ze zwiastuna jaki jest na YT wynika , że kryminał Jeziorak zapowiada się bardzo dobrze .

#2 ciekawa relacja. By łam na

ciekawa relacja. By łam na Miasto 44 - potwierdzam - świetny film. Czekam na film z Tomaszem Kotem - ciekawe czy w Wilnie uda mi się go zobaczyć - jak myślicie?

#3 Subiektywne opinie są

Subiektywne opinie są najciekawsze. Widać, że ktoś widział te wszystkie filmy i ma zdanie na temat. Chciałabym więcej takich wartościowych artykułów na wilnotece!

#4 Subiektywna opinia

Subiektywna opinia specjalnego posłannika Wilnoteki. Czy na pewno wysłaliście odpowiedniego posłannika na ten festiwal?

#5 Film " Bogowie " też

Film " Bogowie " też prawdopodobnie okaże się filmem wspaniałym , mądrym i pięknym . No i sam temat jest niesamowicie interesujący .

#6 Już po tym zwiastunie widać ,

Już po tym zwiastunie widać , że " Miasto 44 " to rewelacyjny film .

#7 W tym roku były filmy dla

W tym roku były filmy dla widzów a nie dla przynudzających krytyków i o to chodzi .Te filmy które w poprzednich latach tak podobały się krytykom poniosły w kinach sromotną klęskę .Tegoroczne filmy festiwalowe które już były w kinach odniosły duży sukces frekfencyjny i tak powinno być .

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.