Co dalej z elektrownią atomową na Litwie?


Trwa referendum konsultacyjne na Litwie, fot. wilnoteka.lt
Na Litwie - równolegle z wyborami parlamentarnymi - trwa referendum na temat budowy nowej elektrowni atomowej w Wisagini (Visaginas). Ma ono charakter konsultacyjny, co oznacza, że nie ma dla państwa charakteru wiążącego.
Budowa nowej elektrowni budzi ogromne kontrowersje w społeczeństwie. Był to jeden z najczęściej poruszanych tematów podczas litewskiej kampanii wyborczej.

Nowa siłownia atomowa - Wisagińska Elektrownia Atomowa (Visagino atominė elektrinė) - ma powstać zamiast elektrowni w Ignalinie, której pracę wstrzymano w 2009 roku na mocy porozumień akcesyjnych z Unią Europejską. Był to jeden z wiążących warunków przystąpienia Litwy do Unii Europejskiej - zobowiązanie do wycofania elektrowni z eksploatacji. Elektrownia produkowała 90 procent energii elektrycznej zużywanej na Litwie. Unia zgodziła się pokryć koszty zamknięcia elektrowni i zrekompensować Litwie utratę energii dostarczanej przez elektrownię. Do dziś jednak elektrownia nie została jeszcze zamknięta, tymczasem środki zostały wyczerpane zarówno w litewskim budżecie, jak i w transzy z Unii Europejskiej. Bruksela odmawia dalszego dotowania prac.

Litwa w tym czasie zdecydowała o budowie nowej elektrowni. Jednak spór o sensowność tego pomysłu podzielił społeczeństwo. Jedni uważają, że tylko budowa nowej siłowni zapewni Litwie pełną niezależność od rosyjskich surowców energetycznych. Inni uważają, że koszty budowy są horrendalne, a kwestie późniejszego utrzymania elektrowni - wątpliwe. Dochodzą też ważkie aspekty ekologiczne.

Według opublikowanego w połowie czerwca badania agencji Vilmorus prawie 65 proc. mieszkańców Litwy jest przeciwko budowie nowej elektrowni. Partie opozycyjne doprowadziły do zorganizowania referendum. Udało im się przeforsować jedynie referendum konsultacyjne.

Jednym z największych zwolenników budowy Wisagińskiej Elektrowni Atomowej był obecny rząd Andriusa Kubiliusa. Właśnie dlatego konserwatywny rząd Kubiliusa z dużym impetem parł do uruchomienia projektu. Wstępne porozumienia zostały podpisane w czerwcu bieżącego roku. Jako inwestor strategiczny projektu występuje japoński koncern Hitachi, a partnerami regionalnymi są spółki energetyczne z Litwy, Łotwy i Estonii. Litwa uzyska 38 proc. akcji w projekcie budowy siłowni atomowej na Litwie, Estonia - 22 proc., Łotwa i japoński koncern Hitachi - po 20 proc. akcji. Takie są założenia projektu umowy koncesyjnej, który zatwierdził litewski rząd. Niewykluczone, że do projektu powróci też Polska. Agencja informacyjna BNS, powołując się na nieoficjalne źródła, pisze, że w przypadku powrotu do projektu strony polskiej, byłby budowany nie jeden, a dwa reaktory o ogólnej mocy 2,7 tys. megawatów. PGE, które początkowo deklarowało udział w projekcie budowy siłowni, na początku grudnia 2011 roku zawiesiło swe zaangażowanie. Jeszcze w lipcu tego roku premier Litwy pojechał na rozmowy do Warszawy, głównie w sprawie przywrócenia polskiego udziału w projekcie budowy.

Mimo że referendum ma charakter konsultacyjny, premierzy Łotwy i Estonii czekają na jego wyniki. Dalsze rozmowy i pozycje swoich krajów uzależniają od wyników referendum - tak oficjalnie ogłoszono we wrześniu podczas spotkania premierów Litwy, Łotwy i Estonii.

Duże emocje budzą też projekty energetyczne litewskich sąsiadów: Rosji i Białorusi. Oba te kraje zapowiedziały szybką budowę własnych elektrowni jądrowych, m.in. w Kaliningradzie. Wszystkie trzy elektrownie stanęłyby w promieniu paruset kilometrów od siebie.

Na podstawie. BNS, inf.wł.