Brexit przedłużono do 31 października


Szef Rady Europejskiej Donald Tusk. fot. dpa/ELTA
27 krajów UE i Wielka Brytania zgodziły się na unijnym szczycie w Brukseli na przedłużenie brexitu do 31 października br. Odroczenie ma być elastyczne, co oznacza, że Zjednoczone Królestwo będzie mogło opuścić UE przed tą datą.







Przywódcy ustalili też, że w czerwcu odbędzie się przegląd postępu w pracach nad brexitem. Jeśli porozumienie rozwodowe zostanie ratyfikowane przez obie strony, to wyjście Zjednoczonego Królestwa z UE nastąpi pierwszego dnia następnego miesiąca.

Rozmowy, które rozpoczęły się we środę po godz. 18, skończyły po godz. 2 w nocy. Przywódcy nie mogli przez wiele godzin znaleźć porozumienia w sprawie daty odroczenia brexitu. Brytyjska premier wnioskowała o przełożenie daty wyjścia na koniec czerwca. Część państw członkowskich była gotowa zaakceptować propozycję szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, która zakładała elastyczne przedłużenie procesu brexitu do wiosny 2020 r. Na to nie było jednak zgody Francji, stąd ostateczna kompromisowa data 31 października 2019 r.

Tusk mówił dziennikarzom po spotkaniu, że po raz kolejny udało się uniknąć chaotycznego brexitu. Jak zaznaczył, chciał, żeby termin brexitu został możliwe najbardziej odroczony w czasie, „bo to uprawdopodobniłoby bardziej optymistyczne rozwiązania”. Przekonywał, że przedłużenie o 6 miesięcy daje szanse na zalezienie „możliwie najlepszego rozwiązania” i wystarczający czas dla Londynu, by „przemyśleć swoją strategię brexitową”.

Szef Rady Europejskiej wyraził też nadzieję, że być może w ogóle uda się zapobiec wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Przyznał, że to jego „ciche, prywatne marzenie”. Wskazał jednocześnie, że taką decyzję łatwej będzie uzyskać w rezultacie przedłużenia brexitu.

Jak dodał, na pewno taką decyzję łatwiej będzie uzyskać w ciągu sześciu miesięcy niż sześciu dni. „To jest trochę mniej, niż chciałem, ale o wiele więcej niż wydawało się to możliwe jeszcze kilka tygodni temu” – dodał.

„Nigdy nie ukrywałem, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wycofanie decyzji o brexicie, ale na razie nic na to nie wskazuje” – powiedział Donald Tusk. „Sześć miesięcy to sporo czasu, żeby przemyśleć całą strategię brexitową i być może dojdzie do jakichś niespodziewanie optymistycznych zmian w myśleniu brytyjskim” – powiedział szef Rady Europejskiej, dodając, że być może uda się zapobiec brexitowi.

Tusk zaznaczył, że obecnie wyraźna większość parlamentarzystów brytyjskich jest w dalszym ciągu za brexitem. „Chociaż warto pamiętać, że w tych niekończących się głosowaniach w Izbie Gmin akurat głosowanie nad ewentualnym, kolejnym referendum przepadło, jeśli dobrze pamiętam, 12 głosami. Było bardzo blisko remisu. Jednak nie jest moją rolą organizowane, czy nawet kibicowanie zwolennikom drugiego referendum. To nie może być rola szefa Rady Europejskiej, ale mogę mieć swoje osobiste nadzieje, że być może Brytyjczycy zdanie zmienią” – powiedział.

Tusk ocenił, że przedłużenie brexitu do końca października przyniosło brytyjskiej premier Theresie May ulgę. „Fakt, że uzyskała naszą zgodę na przedłużenie terminu wyjścia, co było jej intencją, na pewno sprawiło jej ulgę. Wiedziałem od samego początku, że jeśli moja propozycja przedłużenia, bardziej niż tego chciała pani premier, się ziści, to ona także to przyjmie bez poczucia krzywdy, czy bez irytacji” – wskazał.

Na szczycie podkreślono, że przedłużenie nie może podważyć funkcjonowania unijnych instytucji. Zapis ten to odpowiedź na obawy niektórych stolic, że Wielka Brytania będzie utrudniać funkcjonowania UE, np. blokować decyzje. Tusk zapewniał, że jest przekonany, iż Londyn nie ma takich intencji. „Szczerze mówiąc, wykluczam to ryzyko” – powiedział.

Przywódcy powtórzyli, że nie ma mowy o renegocjacji umowy rozwodowej, która zawarta została w listopadzie ub.r., a przedłużenie brexitu nie może być wykorzystywane, aby rozpocząć kolejne rozmowy na temat przyszłych relacji.

Na podstawie: PAP, IAR