Bój o stolicę Litwy


Andrius Kubilius, fot. Jerzy Dudek/rp.pl
"Rzeczpospolita", 14.04.2011
W Wilnie może powstać egzotyczna koalicja Polaków z konserwatystami.
Spory między litewską prawicą i żyjącymi na Litwie Polakami przybierają na sile, tymczasem w Wilnie bardzo realna jest koalicja Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) z konserwatystami (Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci). – Uzgodniliśmy, że na razie nie będziemy się wypowiadać na ten temat – mówi „Rz" eurodeputowany AWPL Waldemar Tomaszewski.

Działacze AWPL wskazują, że w kilku podwilenskich rejonach już powstały nowe koalicje. Na przykład w Trokach członek AWPL został wicemerem. Lokalnym samorządem kierować będzie razem z liberałami, centrystami i socjaldemokratami. W Szyrwintach w koalicji z AWPL są m.in. właśnie konserwatyści. Jak nieoficjalnie mówią litewscy Polacy, polityka na szczeblu samorządowym różni się od tej w centrum, dlatego takie koalicje są możliwe. – W Wilnie uzgodniono stworzenie większości w radzie miejskiej z udziałem AWPL, konserwatystów, Partii Pracy oraz Porządku i Sprawiedliwości. Ale trwa ostra walka, by do tego nie doszło – podkreśla w rozmowie z „Rz" publicysta tygodnika „Veidas" Audrius Bačiulis. To walka zarówno prowadzona przez inne partie, jak i wewnątrz ugrupowania konserwatystów.

Każdy, kto chce zostać burmistrzem, próbuje pozyskać Polaków – bez nich nie da się stworzyć stabilnych władz miasta. Ale niektórzy konserwatyści są przeciwni współpracy z AWPL ze względów ideowych. – O współpracy z AWPL zadecydowała wpływowa w Wilnie grupa premiera Andriusa Kubiliusa – mówi Bačiulis. Kubilius był m.in. współautorem projektu ustawy o pisowni nazwisk, korzystnej dla litewskich Polaków, zmienionej później przez deputowanych.

Jest pozytywnie nastawiony do współpracy z naszymi rodakami. – Ale zatwierdzić ją musi kierownictwo partii, a przecież wśród konserwatystów są i tacy ludzie jak Gintaras Songaila – dodaje publicysta. Songaila znany jest z radykalnie antypolskich wypowiedzi. Tymczasem burza wokół polskiej mniejszości na Litwie nie cichnie.

Kilka dni temu Waldemar Tomaszewski na pytanie dziennika „Respublika", jak polska mniejszość ma się integrować z litewskim społeczeństwem, jeśli słabo zna język litewski, odpowiedział: „Z kim się integrować? Zawsze tu byliśmy. To wy powinniście się integrować z nami, bo tu przybyliście. Idźcie na stare wileńskie cmentarze – tam są tylko polskie napisy".

W odpowiedzi przewodnicząca Sejmu Litwy Irena Degutienė – konserwatystka – oświadczyła, że Tomaszewski „podżega do waśni narodowościowych". Wczoraj premier Kubilius usiłował uspokajać emocje. Oświadczył, że spór pomiędzy litewskimi Polakami i Litwinami jest jak sprzeczka w rodzinie: nie należy szukać winnych, ale prowadzić rozmowy dla wyjaśnienia problemów.

Jak pisał „Kurier Wileński", podczas wyjazdowego posiedzenia w rejonie solecznickim posłów na Sejm litewski i przedstawicieli litewskiej diaspory z zagranicy były dyrektor litewskiego gimnazjum w Ejszyszkach Vytautas Dailydka oświadczył, że w polskich przedszkolach „wychowują Hitlerjugend". Mówił, że „od przedszkola dzieci nie uczą się języka (litewskiego – red.), niczego nie wiedzą o tym kraju, o Litwie, chociaż się tu urodziły i wychowały". Jego opinię podzieliła dyrektorka litewskiej szkoły w Turgielach Aušra Voverienė. Dailydka wprost zaapelował, żeby Polakami na Wileńszczyźnie zajął się Urząd Bezpieczeństwa Państwa. Protest zgłosili natychmiast posłowie AWPL, żądając przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie.
 

Komentarze

#1 Czy chcemy czy nie Litwa jest

Czy chcemy czy nie Litwa jest jedną wielką rodziną, wielokulturową. Problem w tym, że rządzi tym krajem ten, kto wcześniej wstaje. Wyrażam przekonanie, że po ekonomicznej traumie, przyjdzie czas i na ROZUM.

#2 Nie wierzyć Litwinom -

Nie wierzyć Litwinom - prowadzą swoją grę ani myśląc o Polakch litewskich.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.