Błąd pilota przyczyną katastrofy Tu-154


fot. Jacek Turczyk/ PAP
Analiza ostatnich minut lotu prezydenckiego samolotu Tu-154 wskazuje na błąd pilotażu. O przyczynach katastrofy pod Smoleńskiem pisze w "Polsce" były szef szkolenia dowództwa sił powietrznych pułkownik Piotr Łukaszewicz.
Ekspert do spraw lotnictwa szczegółowo rozpatruje różne przyczyny tragedii. Jego zdaniem istotne znaczenie miało wyposażenie lotniska oraz samolotu w przyrządy nawigacyjne. Prezydencki Tu-154 miał pokładowy system lądowania przyrządowego kategorii I. Niestety, lotnisko Siewiernyj nie dysponowało naziemnym urządzeniem tego typu, co zmusiło załogę do wykonania tzw. nieprecyzyjnego podejścia do lądowania.

Jak czytamy w artykule, samolot osiągnął wysokość decyzyjną w odległości około 2 km od początku pasa i utrzymywał prawidłową pozycję na ścieżce zniżania. Dowódca załogi, osiągając taką wysokość lotu i nie widząc ziemi w stopniu umożliwiającym ustalenie położenia samolotu względem progu pasa, powinien - według pułkownika Łukaszewicza - przerwać lądowanie, zwiększyć wysokość i odlecieć na inne lotnisko. Tymczasem samolot kontynuował manewr, zwiększając intensywnie kąt szybowania i prędkość zniżania.

Zdaniem eksperta dramat rozegrał się na przestrzeni 1000-1500 m, w przedziale wysokości między 100 m a powierzchnią ziemi, w czasie 30-40 sekund. Czynnikiem decydującym o katastrofie była wysokość lotu. Piloci nie zdawali sobie bowiem sprawy, że wykonują manewr na dnie niecki, a kąt wznoszenia jest za mały, aby pokonać wzniesienie - pisze w przygotowanej dla "Polski" analizie były szef szkolenia dowództwa sił powietrznych.

Na podstawie: PAP/IAR