Białoruskie media: nowy parlament bez opozycji


Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka, fot. EPA-ELTA
W nowym białoruskim parlamencie nie będzie przedstawicieli opozycji, w poniedziałek, 18 listopada, informują białoruskie media, podsumowując wstępne wyniki niedzielnych wyborów do Izby Reprezentantów. Oficjalnie zagłosowało w nich 77,22 proc. obywateli.






„Listę nazwisk deputowanych z dwoma czy trzema nieznacznymi wariacjami można było łatwo sporządzić zaraz po rejestracji kandydatów. Jedyną intrygę stanowiło, czy władza da przynajmniej dwa mandaty swoim oponentom z umiarkowanych kręgów opozycji” – napisał portal Naviny.by.

W ocenie Naviny.by rolę dyżurnego opozycjonisty w nowej kadencji parlamentu będzie pełnić Aleh Hajdukiewicz z Partii Liberalno-Demokratycznej. Partia ta określa się jako opozycyjna, ale działa w ramach systemu. „Oprócz ich samych, nikt ich za opozycję nie uważa” – napisały Naviny.by.

W poprzednim składzie parlamentu były dwie niezależne posłanki – Alena Anisim i Hanna Kanapacka (ze Zjednoczonej Parti Obywatelskiej).

Ostateczne wyniki wyborów Centralna Komisja Wyborcza (CKW) ma podać 22 listopada.

Z nowych twarzy w parlamencie pojawią się m.in. miss Białorusi Marija Wasiliewicz, była minister informacji Lilija Ananicz i były dyrektor telewizji państwowej Hienadź Dawydźka.

O 110 miejsc w Izbie Reprezentantów ubiegało się 513 kandydatów, w tym niemal 200 przedstawicieli opozycji. Izba Reprezentantów jest wybierana na 4 lata w wyborach jednomandatowych. Uprawnionych do głosowania było 6,9 mln osób.

Obserwatorzy niezależnej kampanii „Prawo wyboru” zarejestrowali natomiast ponad 600 przypadków nieprawidłowości.  

CKW podała, że najwyższa frekwencja była w obwodzie mohylewskim (82,3 proc.), najniższa – w Mińsku (63,26 proc.).

Według opozycji oficjalne dane na temat frekwencji są bardzo zawyżone, czego dowodzą m.in. liczne relacje niezależnych obserwatorów, którzy w lokalach liczyli głosujących. Ich działania ostro krytykował w niedzielę zarówno prezydent Białorusi, jak i szefowa CKW. Według nich naruszali oni proces wyborczy i „przeszkadzali” w pracy komisji.

W niedzielę wieczorem milicja zatrzymała dwójkę młodych ludzi – kandydata i jego męża zaufania – za żądanie ponownego przeliczenia głosów w komisji. Zostali wypuszczeni, jednak jeden z nich usłyszał zarzut „drobnego chuligaństwa”.

Szefowa Białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej Lidia Jarmoszyna powiedziała w białoruskiej telewizji państwowej, że prawdopodobnie we wszystkich 110 okręgach deputowani do parlamentu zostali wybrani. „Wszystkie okręgi wyborcze Republiki Białoruś przekazały, że frekwencja u nich przekroczyła 50 procent. To oznacza, że są pełne szanse na wybranie wszystkich deputowanych” – powiedziała.  

Szefowa CKW poinformowała media, że w niedzielę „skarg od obserwatorów zagranicznych nie było”, a relacje z nimi układały się „wręcz świetnie”. 

Zasadniczy dzień głosowania – niedzielę – poprzedziło 5-dniowe głosowanie przedterminowe, w którym frekwencja wyniosła ponad 35 proc.

Na poniedziałek wstępne sprawozdanie z przebiegu misji obserwacyjnej zapowiedziało Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE.

Według obserwatorów ze Wspólnoty Niepodległych Państw, którzy wypowiadali się w mediach, głosowanie przebiegało bez zakłóceń. Wybory do wyższej izby parlamentu Rady Republiki odbyły się 7 listopada.

 Na podstawie: PAP, IAR