Białoruscy opozycjoniści wzywają do wprowadzenia sankcji


Fot. pixabay.com
Przedstawiciele białoruskiej opozycji apelują do międzynarodowej społeczności o adekwatną reakcję na wydarzenia, jakie mają teraz miejsce na Białorusi. Wzywają do nałożenia sankcji na reżim Aleksandra Łukaszenki. Ostatni dyktator Europy rządzi Białorusią od ponad 25 lat. Protesty na Białorusi zaczęły się po tym, jak ogłoszono wyniki badań exit poll. Wynikało z nich, że prezydent Aleksander Łukaszenka zdobył 79,7 procent głosów, a opozycyjna kandydatka Swiatłana Cichanouska 6,8 procent głosów.
„Obudziliśmy się w nowym kraju. Łukaszenka zachował władzę, ale kraj się zmienił. Białoruś się obudziła i nie już nie chce spać – podczas konferencji w litewskim sejmie w poniedziałek po wyborach na Białorusi mówiła Olga Karacz, przewodnicząca białoruskiego pozycyjnego zgromadzenia obywatelskiego „Nasz Dom”.
 
Białoruscy opozycjoniści wezwali polityków i dyplomatów w Europie i USA, by za żadną cenę nie darowali reżimowi krwi pokojowo nastawionych obywateli Białorusi.
 
W kilkudziesięciu miastach Białorusi doszło w nocy do protestów i starć demonstrantów z siłami bezpieczeństwa. Według agencji Reutera zatrzymano około 1300 osób, są też informacje o rannych.

Protesty zaczęły się po tym, jak ogłoszono wyniki badań exit poll po niedzielnych wyborach prezydenckich. Wynikało z nich, że prezydent Aleksander Łukaszenka zdobył 79,7 procent głosów, a opozycyjna kandydatka Swiatłana Cichanouska 6,8 procent głosów.

Przeciwnicy rządów Łukaszenki uznają te rezultaty za sfałszowane. Do protestów doszło między innymi w Mińsku, Grodnie, Brześciu, Witebsku, Połocku i Homlu.
 
W Mińsku milicja użyła armatek wodnych, gazu łzawiącego i granatów ogłuszających przeciwko wielu tysiącom demonstrantów. Niektórzy zbudowali barykady z kontenerów na śmieci. Według świadków, milicyjna furgonetka wjechała w tłum ludzi. Białoruska państwowa agencja informacyjna Belta oświadczyła, powołując się na milicję, że "kontroluje ona sytuację" w stolicy. Na drogach prowadzących do Mińska widziano kolumny pojazdów wojskowych, w kraju nie działał Internet.
 
Paweł Marynicz, przedstawiciel białoruskiej organizacji pozarządowej Żubr, podkreślił, że ostatnie wybory na Białorusi pokazały, że „97 proc. Białorusinów chce zmian”.

Na podstawie: BNS, PAP