Białoruś przed wyborami


Jarosław Romańczuk, fot. kresy24.pl
Kampania przedwyborcza na Białorusi nabiera tempa. Jeden z opozycyjnych kandydatów w wyborach prezydenckich, Jarosław Romańczuk, oświadczył wczoraj, że otrzymał propozycję posady w rządzie. Złożyli mu ją pracownicy administracji obecnego prezydenta Białorusi. Wybory prezydenckie na Białorusi już za pięć dni. Według oficjalnych sondaży przedwyborczych zdecydowanie prowadzi Aleksander Łukaszenka.
Jak twierdzi Romańczuk, "przedstawiciele administracji oświadczyli, że niektóre moje pomysły mają charakter konstruktywny". Wymienił wiele warunków, na jakich mógłby przyjąć wysokie stanowisko, w tym zwiększenie pełnomocnictw rządu i dopuszczenie do jego prac "prawdziwych profesjonalistów". Dalszych rozmów na ten temat nie było. Romańczuk twierdzi, że nie domagano się od niego wycofania się z wyborów.

Tymczasem do innego zdarzenia doszło 11 grudnia - w drodze na spotkanie z wyborcami Romańczuk miał wypadek. W wiozący go samochód uderzył samochód kierowany przez milicjanta w cywilu. Nikt nie ucierpiał, choć samochód został poważnie uszkodzony. Romańczuk nie wykluczył, że nie było to przypadkowe zderzenie.

Kilka dni temu przedstawiciel Prokuratury Generalnej Białorusi Pawieł Radionau zaapelował do zwolenników "alternatywnych" kandydatów na prezydenta, by nie ulegali "prowokacyjnym" wezwaniom do udziału w manifestacji w dniu wyborów 19 grudnia. Podkreślił, że będzie to manifestacja nielegalna i uprzedził o grożących za nią karach.

Pomimo to kandydaci opozycyjni zapewnili, że w dniu wyborów planują manifestację pokojową. Szef Administracji Prezydenta Uładzimir Makiej oskarżył ich, że planowana demonstracja ma być jedynie prowokacją. Zdaniem Makieja świadczy o tym organizowanie grup bojowników oraz gromadzenie ciepłej odzieży i materiałów pirotechnicznych, a nawet wybuchowych. 

Obecnie na Białorusi oczekiwany jest przyjazd tzw. krótkoterminowych obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Do komisji wyborczych mają też trafić karty do głosowania. Wyborcze zwycięstwo obecnego prezydenta, Aleksandra Łukaszenki, wydaje się pewne - sondaże oficjalne mówią o ponad 71-procentowym poparciu dla prezydenta, według badań niezależnego ośrodka NISEPI poparcie Łukaszenki wynosi 48 procent.

W wyborach startuje 10 kandydatów, w tym ubiegający się o czwartą kadencję prezydencką Aleksander Łukaszenka i siedmiu przedstawicieli opozycji: wiceprzewodniczący partii Białoruski Front Narodowy Ryhor Kastusiou, szef sojuszu "O Modernizację" Aleś Michalewicz, lider kampanii "Mów prawdę!" Uładzimir Niaklajeu, wiceszef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Jarosław Romańczuk, jeden z przywódców grupy inicjatywnej na rzecz stworzenia partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Wital Rymaszeuski, lider kampanii "Europejska Białoruś" Andrej Sannikau, szef komitetu organizacyjnego na rzecz stworzenia Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej (Narodnej Hramady) Mikoła Statkiewicz, a także ekonomista Wiktar Ciareszczenka i przedsiębiorca Dźmitry Wus.

Od dziś na Białorusi rozpoczyna się głosowanie przedterminowe. W przeszłości właśnie przebieg tego głosowania, a także liczenie głosów, prowadziło do negatywnej oceny wyborów przez obserwatorów OBWE. Opozycja białoruska uważa głosowanie przedterminowe za pole do nadużyć wyborczych.

Na podstawie: Interfax, PAP, naviny.by, belapan.com