Bartłomiej Topa: Każda rola jest dla mnie ważna
Barbara Sosno, 14 października 2016, 16:23

Bartłomiej Topa, fot. wilnoteka.lt
Bartłomiej Topa, aktor teatralny i filmowy, sierżant sztabowy Ryszard Król w "Drogówce" i Pan Młody w "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego, Zenek Pereszczako ze "Złotopolskich", kapitan Kalicki w "Karbali" Krzysztofa Łukaszewicza był gościem specjalnym XVI Festiwalu Filmu Polskiego w Wilnie. Podczas tegorocznego festiwalu zaprezentowane zostały dwa filmy z udziałem Bartłomieja Topy: "Karbala" i "Obce niebo". W Instytucie Polskim w Wilnie aktor spotkał się z dziennikarzami polskich mediów.
Ostatecznie wybrał więc nie studia weterynaryjne, lecz Wydział Aktorski Szkoły Filmowej w Łodzi. "Była wielka radość w rodzinie, że udało mi się dostać" - Bartłomiej Topa mówi, że nie żałuje decyzji. Zadebiutował świetną rolą w dramacie więziennym "Zakład" w reżyserii Teresy Kotlarczyk. Dużym wyróżnieniem była propozycja zagrania u Krzysztofa Kieślowskiego w filmie "Trzy kolory. Biały".
Uważnie czyta scenariusze, które dostaje. Na to, czy przyjmie rolę, wpływ ma również osoba reżysera. Twórcą, którego propozycje przyjmuje bez wahania, jest Wojciech Smarzowski. Grał u niego w spektaklu "Kuracja", następnie w filmach: "Wesele", "Dom zły", "Drogówka". "Każda rola jest dla mnie ważna. Skoro dostaję propozycję, najpierw z uważnością czytam scenariusz i co jest do zagrania - to jest podstawa moich wyborów. A potem - ekipa i osoba reżysera - to są kluczowe punkty".
Jako student marzył o pracy w Teatrze Studio Jerzego Grzegorzewskiego. Miał propozycje z innych teatrów, ale odmówił, bo chciał być tylko w Teatrze Studio. Teatr w jego życiu pojawił się dopiero po dziesięciu latach. "Uwielbiam teatr. Uważam, że taka relacja, jaką się nawiązuje z widzem, bezpośrednia, jest fascynująca dla aktora" - mówi aktor. Obecnie gra w dwóch spektaklach: "Happy now?" w Teatrze Polonia w Warszawie i "Triathlon story" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
Podczas XVI Festiwalu Filmu Polskiego pokazane zostały dwa filmy z udziałem Bartłomieja Topy: "Karbala" Krzysztofa Łukaszewicza i "Obce niebo" Dariusza Gajewskiego - kompletnie różne, ale podejmujące ważne tematy. "Obce niebo" to historia mieszkającego w Szwecji polskiego małżeństwa, któremu służba opieki zabiera dziecko. "Lubię tematy, które dotyczą relacji międzyludzkich" - mówi aktor. "W «Karbali» ważne było dla mnie, żeby pokazać dylematy tych młodych chłopaków, ludzi, którzy wyjeżdżają na misje. Pojechali na misję pokojową, a zastali regularną wojnę. To są trudne historie, przecież musieli zabijać, żeby chronić życie swoje i towarzyszy broni". Na planie filmowym też zdarzały się sytuacje ekstremalne...
Obecnie Bartłomiej Topa jest aktorem bardzo pracowitym: gra w teatrze, w filmie, zajmuje się dubbingiem, ma własną firmę producencką, jest też osobą zaangażowaną w projekty społeczne. Kilka lat temu portale plotkarskie rozpisywały się o dziwnie zachowującym się w miejscu publicznym Bartłomieju Topie. Aktor "podpatrzony" w metrze i w supermarkecie zachowywał się jakby miał stany lękowe lub był pod wpływem środków odurzających. Tymczasem chodziło o kampanię "Autyzm wprowadza ludzi w błąd" Fundacji SYNAPSIS, mającą na celu zwrócenie uwagi społeczeństwa na problem osób z autyzmem. Bartłomiej Topa uważa, że obowiązkiem ludzi znanych, rozpoznawalnych jest angażowanie się w tego rodzaju przedsięwzięcia.
Niedługo na ekrany polskich kin wejdą kolejne filmy z udziałem Bartłomieja Topy: "Sługi Boże" Mariusza Gawrysia oraz "Dziura w głowie" w reż. Piotra Subbotko.
W Wilnie Bartłomiej Topa był po raz pierwszy, ale jak zapewnił, koniecznie przyjedzie raz jeszcze. Nie tylko dlatego, że nie jest tu rozpoznawany, więc może się czuć swobodnie, lecz również również po to, by wystąpić na deskach teatralnych.
Zdjęcia i montaż: Edwin Wasiukiewicz
Komentarze
#1 Rzadko któremu aktorowi udaje
Rzadko któremu aktorowi udaje się wybić z serialu. Myślałam, że postać Zenka ze Złotopolskich
będzie się ciągnąć za Nim cały czas - niczym za Rysiem z Klanu:) A On pokazał, że grać potrafi i
odnajduje się w różnorodnych rolach. Teraz wszyscy kojarzą go coraz bardziej z ról u
Smarzowskiego niż z serialu. Brawa za to!