Aziewicz: Polska i Litwa mają wspólne interesy
GG, 18 lipca 2011, 12:56
Tadeusz Aziewicz, fot. wybrzeze24.pl
wybrzeże24.pl, 04.07.2011
Rozmowa z Tadeuszem Aziewiczem, posłem na Sejm RP, przewodniczącym polsko – litewskiej Grupy Parlamentarnej.
Tadeusz Aziewicz: Jesteśmy nie tylko sąsiadami, łączy nas wspólna historia. Jesteśmy spadkobiercami wspaniałej tradycji. W czasach, kiedy nikt jeszcze nie myślał o integracji europejskiej Polska i Litwa stworzyły jedną z największych potęg ówczesnego świata. Potem nadeszły trudniejsze czasy, spory o Wilno, włączenie Litwy do imperium sowieckiego, następnie odbudowa państwa litewskiego w oparciu o ideę narodową, nierzadko w opozycji do mieszkających tam Polaków.
- Czy stąd biorą się trudności we wzajemnych relacjach?
Tadeusz Aziewicz: Rany z przeszłości są odczuwalne do dziś i pewnie goić się będą jeszcze długo, jednak nie mogą one przesłonić wielkiego sukcesu, jaki udało się osiągnąć obu narodom – Polska i Litwa są dzisiaj niepodległymi państwami, członkami Unii Europejskiej. To wielkie osiągnięcie, ale też jednocześnie potężne wyzwanie i wielka odpowiedzialność. Historyczna szansa, której nie można zmarnować.
- Jak to osiągnąć?
Tadeusz Aziewicz: Trzeba ze sobą rozmawiać, również o sprawach trudnych, ale przede wszystkim o tym co łączy, o wspólnej przyszłości, bo mamy razem dużo do zrobienia.
- Dlaczego jednak współpraca z Litwą jest tak ważna?
Tadeusz Aziewicz: Jako narody niewątpliwie mamy wspólne interesy, zarówno o charakterze geopolitycznym jak i gospodarczym. Ponadto z punktu widzenia naszego kraju niesłychanie ważna jest pamięć o Polakach, którzy zostali na Litwie. Bardzo zależy nam na tym, aby dobrze czuli się w państwie litewskim. Mówię o tym, jako syn Polaka spod Nowej Wilejki, którego wojna i układy jałtańskie wyrzuciły z rodzinnego domu.
- Czy są teraz jakieś poważne wyzwania przed wspólną polityką obu państw?
Tadeusz Aziewicz: Jest ich dużo. Na pewno na pierwszy plan wysuwają się kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym Polski i Litwy oraz dalsze losy inwestycji Orlenu w Możejkach. Na dzisiaj jednak najważniejszym problemem jest osiągnięcie consensusu w zakresie praw mniejszości narodowych.
- Litewska gospodarka nie jest jednak tak silna, jak w części krajów z środkowo-wschodniej Europy. Z czego to wynika?
Tadeusz Aziewicz: Litwa jest stosunkowo małym krajem, ze słabo rozwiniętym przemysłem, myślę, że jej naturalnym atutem z czasem stanie się położenie. Jak wiemy państwo litewskie znajduje się na wschodniej flance Unii Europejskiej pomiędzy dwoma dużymi krajami – Polską i Rosją. Wierzę, że w przyszłości właśnie te dwa kraje staną się dla Litwy naturalnymi partnerami do współpracy.
- Co robi polska strona, by wzmocnić to partnerstwo?
Tadeusz Aziewicz: Czynimy to poprzez powołane w tym celu instytucje. Jestem przewodniczącym parlamentarnej grupy polsko-litewskiej, do której należy ok. 40 posłów i senatorów. Jednocześnie jestem też członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu RP oraz Seimasu RL, które działa w oparciu o traktat zawarty pomiędzy Polska a Litwą w 1994 r.
- Czym różnią się te dwa ciała?
Tadeusz Aziewicz: Grupa polsko – litewska to grupa parlamentarzystów - przyjaciół Litwy - zainteresowanych działaniem na rzecz dobrych relacji pomiędzy naszymi krajami. Z kolei Zgromadzenie jest takim małym, wspólnym parlamentem (po 20 delegatów z każdego kraju), który na sesjach zwoływanych dwa razy do roku, na przemian w Wilnie i w Warszawie, rozmawia o ważnych dla Polski i Litwy sprawach, również tych trudnych, dlatego dyskusje czasami bywają gorące.
- Jak powinna wyglądać nasza polityka względem Litwy?
Tadeusz Aziewicz: Na pewno powinna opierać się na wzajemnym dialogu i zrozumieniu. Tylko tak możemy osiągnąć trwały kompromis i dobrze wykorzystać szansę, jaką dla obojga narodów otworzyło członkostwo w Unii Europejskiej. Wierzę, że efektem będzie rozwój gospodarczy obu krajów, a trudno o lepsze lekarstwo na lęki i stereotypy z minionego wieku niż dobrobyt, którego serdecznie życzę zarówno Litwinom jak i Polakom.
Komentarze
#1 DarKarta dobrze gada.
DarKarta dobrze gada. Litewski mentalitet to tylko kłamstwa, kłamstwa i kłamstwa. Jak sowieci.
#2 do dar karta: negujesz fakty?
do dar karta: negujesz fakty?
#3 Anonim" odczuwalne ataki na
Anonim" odczuwalne ataki na Polaków " ja widze tu rospalenie nie nawiszczi bo nik na niekogo nie napad i tych samych Krowcziunach. To jest cosz w menteliteczie to znaczy klamacz i klamacz i klamacz i klamacz....
#4 O podręcznikach powiedziano,
O podręcznikach powiedziano, nareszcie, prawidłóowo. Tylko i tego mało. Incendent w Krawczunach, oraz inne, mniej spektakularne lecz odczuwalne ataki na Polaków dowodzą że programowanie patryotycznych postaw NIE MOŻE SIĘ ROZPOCZĄĆ wcześniej niż ów PROGRAM BĘDZIE UZGODNIONY.
#5 http://www.naszdziennik.pl/in
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110719&typ=my&id=my05.txt
Na znaczącą zmianę stosunku do Polaków na Litwie będziemy mogli liczyć dopiero wtedy, gdy przeformułowane zostaną programy, podręczniki i praktyka litewskiego szkolnictwa
Antypolonizm po litewsku
Adam Chajewski
--------------------------------------------------------------------------------
Dopiero od niedawna polskie media głównego nurtu, a wraz z nimi polska opinia publiczna, zaczęły dostrzegać, że zza fasady strategicznego partnerstwa polsko-litewskiego i najlepszych w dziejach stosunków między Polską i Litwą wyzierają dyskryminacja Polaków na Litwie oraz agresywny antypolonizm.
Trzeba sobie zdawać sprawę, że choć wiele przejawów antypolonizmu na Litwie miałoby duże szanse w konkursie na szczyt absurdu, litewski antypolonizm zasadniczo absurdalny nie jest.
Za murem nacjonalizmu
Przed stu kilkudziesięciu laty, kiedy tworzył się nowoczesny naród litewski, przywódcy tego procesu musieli przeciwstawić się otaczającej ich polskości. "Litwini musieli wyrwać się z kręgu wpływów polskich, by dojść do własnej tożsamości - pisze w "Polska - Litwa ostatnie sto lat" profesor Piotr Łossowski. - W przeciwnym razie groziła im zagłada narodowa, asymilacja. Metodą odgradzania stała się niechęć i obcość, które później, na wiele dziesięcioleci, przekształciły się w prawdziwy mur wrogości. Za tym murem Litwini gorączkowo budowali własną tożsamość narodową, tworzyli zręby swojej kultury, a potem i państwowości. Źle jednak się stało, iż nieprzyjaźń między dwoma narodami przybierała okresami ostry charakter".
Narodowy ruch litewski wykreował wówczas Polaków i Polskę na najgroźniejsze zagrożenie dla Litwy i w oparciu o antypolonizm jako konstytutywny czynnik świadomości zbudował nowoczesny naród litewski, mentalnie z historyczną Litwą mający niewiele (mimo swej nazwy) wspólnego. W litewskiej świadomości utrwalono na pokolenia groteskowo-absurdalną wizję stosunków polsko-litewskich w minionych wiekach. Polska w tej wizji to główny - jeśli nie jedyny - wróg Litwy. Najpierw była przyczyną katastrofy litewskiej państwowości jako promotor największej litewskiej tragedii - unii polsko-litewskiej oraz sprawcą eksterminacji narodu litewskiego poprzez prowadzenie aktywnej polonizacji. Potem Polska okazała się zdeklarowanym wrogiem niepodległości Litwy, okupantem Wileńszczyzny winnym dokonanego na Litwinach ludobójstwa (genocydu), zarówno w dwudziestoleciu międzywojennym, jak i w okresie II wojny światowej. Obecnie Polska i Polacy oskarżani są o godzenie w integralność terytorialną Litwy oraz o aroganckie traktowanie Litwy i Litwinów.
Sformułowane w tym okresie dwie tezy litewskiej doktryny narodowej wywierały i wywierają przemożny wpływ na świadomość Litwinów i na politykę Litwy wobec Polski i Polaków na Litwie.
Pierwsza teza wynika z przekonania, że o przynależności narodowej przesądzają czynniki obiektywne, takie jak pochodzenie czy więzy krwi. Głosi ona, że na Litwie nie ma Polaków, są natomiast spolonizowani Litwini, których należy przywrócić litewskości nawet wbrew ich woli. Rezultatem tego przekonania jest polityka organizowanej przez administrację państwową lituanizacji. Na Litwie Kowieńskiej przyniosła ona oczekiwane przez Litwinów rezultaty. Z 200-tysięcznej ludności polskiej przed wojną pozostało ok. 10 procent. Rezultat ten stanowi swoiste natchnienie dla litewskich szowinistów dzisiejszej doby głoszących: "Poradziliśmy sobie z Polakami na Kowieńszczyźnie, poradzimy sobie na Wileńszczyźnie".
Druga teza, wychodząc z założenia o okupacji Litwy południowo-wschodniej (Wileńszczyzny) przed wojną przez Polskę, wywodzi, że polscy mieszkańcy Wileńszczyzny to potomkowie okupantów ("wnukowie Piłsudskiego i Żeligowskiego"). Z obu powyżej podanych powodów mieszkańcom Litwy określającym się jako Polacy żadne prawa narodowe utrzymujące ich w polskości nie są potrzebne, a także im się nie należą.
Należy podkreślić, że w odrodzonej po sowieckiej niewoli Litwie nie podjęto żadnych starań, by rozliczyć się z rezultatami, jakie przyniosło wcielanie tych tez w praktykę przez litewską administrację oraz ze skutkami, jakie wywarły na świadomość litewskich elit politycznych, kulturalnych oraz społecznych, a także na przekonania litewskiego społeczeństwa. Co więcej, świadomie do tych tez nawiązywano w politycznej i społecznej praktyce. Warto w tym miejscu - za "Tygodnikiem Wileńszczyzny" (nr 22, 2-8.06.2011, dodatek "Rota", s. 2), przypomnieć oficjalną wypowiedź posłanki Vidy Mariji ˙Cigriejiene.: "W 1939 roku Litwa rozwiązała problem [polskiego szkolnictwa - przyp. "TW"] bardzo prosto: zamknęła gimnazja, zwolniła dyrektorów (...)".
Lituanizacja w oparach absurdu
Przedstawiony powyżej, konstytutywny dla litewskiej świadomości, antypolonizm miał zawsze i ma, zwłaszcza dziś, swój wymiar absurdalny. Często ociera się o groteskę. Jak bowiem potraktować dylematy Vytautasa Landsbergisa
( http://kurierwilenski.lt/2010/10/22/konferencja-poswiecona-%e2%80%9e90-r...
zlamania-umowy-suwalskiej/ )
doszukującego się jakiegoś drugiego dna w fakcie obecności obrazów Matki Bożej Ostrobramskiej w polskich domach? Czy nie jest absurdalne oskarżanie Polaków o arogancję, dlatego że mówią "na Litwie", a nie "w Litwie"? Tego rodzaju zmiany gramatyczne proponuje Thomas Venclova. Co myśleć o stwierdzeniu, że umożliwienie polskim obywatelom narodowości litewskiej zapisu ich nazwisk według zasad litewskiej ortografii to wymierzona w Litwę polska prowokacja? Tak twierdzi warszawski korespondent "Lietuvos Rytas" Eldoradas Butrimas. Czy można potraktować poważnie rewelacje profesora i ministra oświaty Zigmasa Zinkievi˙ciusa o polskich dzieciach, które w polskich szkołach na Wileńszczyźnie zmuszane są do uczenia się w obcym dla nich, bo białoruskim, języku?
Zarysowany powyżej antypolonizm konstytutywny - pragmatyczny w okresie formowania się nowoczesnego narodu litewskiego, czy późniejszego konfliktu z Polską o Wilno i Wileńszczyznę w dwudziestoleciu międzywojennym - dziś wydaje się anachroniczny. Dwadzieścia lat temu został jednak przez Litwinów unowocześniony i dostosowany do nowej sytuacji. Sytuacji narodowego odrodzenia zarówno dominujących ilościowo Litwinów, jak i stanowiących większość na Wileńszczyźnie Polaków.
Początkowe próby współpracy między powstałymi w roku 1988 narodowymi organizacjami Polaków (Stowarzyszeniem Społeczno-Kulturalnym Polaków na Litwie, przekształconym w roku 1989 w Związek Polaków na Litwie) i Litwinów (Sajudisem) szybko zakończyły się niepowodzeniem. Nabierający z miesiąca na miesiąc coraz bardziej szowinistycznego charakteru Sajudis odrzucał lub ignorował polskie postulaty narodowe, np. gwarancje dla polskiego szkolnictwa, prawo do obecności w przestrzeni publicznej języka polskiego, nielituanizowanie polskich nazwisk. Jednocześnie podejmowano prowokacyjne inicjatywy zaostrzające sytuację, takie jak dekret o języku państwowym, faktycznie delegalizujący język polski w życiu publicznym. We wszechobecnej w litewskim życiu publicznym agresywnej propagandzie przywódcy Sajudisu nawiązywali do przytoczonych powyżej tez litewskiej doktryny narodowej, odmawiając Polakom prawa do polskiej identyfikacji narodowej.
( http://wilnoteka.lt/pl/artykul/litewski-polak-obywatelem-nielojalnym )
Kreowanie wroga
W reakcji na tę politykę Polacy, poniżani w swej dumie narodowej i postawieni przed perspektywą zamiany pełzającej rusyfikacji na forsowaną lituanizację, sformułowali koncepcję autonomii jako jedynej gwarancji realizacji swych niezbywalnych praw do polskości. Była ona do niedawna solidarnie zwalczana przez nieformalny, egzotyczny na pierwszy rzut oka, sojusz, tworzony przez polityczne i społeczne elity litewskie związane z Sajudisem oraz litewską partią komunistyczną lub z nich się wywodzące; wyobcowane ze społeczności polskiej na Litwie jednostki o nastawieniu prolitewskim i kompradorskim charakterze; kosmopolityczne elity polityczne i społeczne w Polsce - tzw. Europejczyków, zarówno "czerwonych", jak i "różowych"; część środowisk prometejsko-niepodległościowych w Polsce, gotowych w imię antyrosyjskiego porozumienia z szowinistami litewskimi poświęcić, partykularne w ich rozumieniu, interesy litewskich Polaków, a faktycznie polski interes ogólnonarodowy.
W ramach tego swoistego polsko-litewskiego porozumienia, zwanego później sojuszem strategicznym, wykreowano i wylansowano epitety i pojęcia: "genocydu" (ludobójstwa) dokonanego przez Polskę na Litwinach na Wileńszczyźnie, "wnuków Piłsudskiego i Żeligowskiego" zagrażających niepodległości Litwy, "czystek etnicznych" na Litwinach, "czerwonych Solecznik", "polskiego bantustanu", "polskiego getta", "band AK", itd., itp.
Propaganda ta utrwalała w społeczeństwie litewskim niechęć, by nie powiedzieć - wrogość, do Polaków i Polski. Szczególnie istotne jest, że ten antypolski szowinizm wtłaczany jest w umysły młodych obywateli Litwy, także Polaków, w trakcie edukacji w litewskojęzycznych szkołach. Spektakularnym dowodem na to jest osławione, na szczęście znane w Polsce, wypracowanie Katarzyny Andruszkiewicz o skutkach polskiej okupacji. http://wilnoteka.lt/pl/video/pamiec-grabiezy-wilna-cz-i-mala-bohaterka
Warto również - za "Tygodnikiem Wileńszczyzny" (nr 24, 16-22.06.2011, dodatek "Rota", s. 2 ,http://wilnoteka.lt/pl/video/w-poszukiwaniu-hitlerjugend,http://www.tygodnik.lt/201125/), przypomnieć niedawne wypowiedzi pedagogów litewskich mówiących np.: o polskich przedszkolach, w których "dzisiaj wychowuje się "Hitlerjugend"" (dyrektor gimnazjum w Ejszyszkach Vytautas Dailydka); o polskich szkołach: "te szkoły - to wylęgarnia antypaństwowych mętów i rozsadnik piątej kolumny" (nauczyciel historii w Gimnazjum w Solecznikach, Artu-ras Andriu˙saitis); o sytuacji w rejonie solecznickim, którą powinien zainteresować się Departament Bezpieczeństwa Państwowego (dyrektor szkoły średniej w Turgielach Au˙sra Voveriene.).
Ten polsko-litewski sojusz strategiczny, zbudowany na opresji Polaków na Litwie, załamał się dopiero pod koniec zeszłego roku. I dopiero od tego momentu prawda o litewskim szowinizmie i antypolonizmie zaczęła szerzej docierać do polskiej opinii publicznej.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że z Litwy docierają do nas czasami głosy rozsądku, na przykład liczne wypowiedzi historyka Alfredasa Bumblauskasa. Podobną wymowę ma kwietniowy apel litewskich intelektualistów, którzy podnoszą m.in., że: "Szowinistyczna wersja historii postrzegająca wspólną historię Litwy i Polski jako "stracone wieki", zniekształcona wizja przeszłości państwa odrzuca i znieważa wspólne duchowe, polityczne i kulturalne dziedzictwo obu narodów (...)".
Tym niemniej nawet gdyby głosów tych było znacznie więcej, to na znaczącą zmianę w postrzeganiu Polski i Polaków przez litewskie społeczeństwo, a zatem i na znaczącą zmianę stosunku do Polaków na Litwie, będziemy mogli liczyć dopiero wtedy, gdy przeformułowane zostaną programy, podręczniki i praktyka litewskiego szkolnictwa. Tymczasem jak widać choćby z przytoczonych powyżej wypowiedzi litewskich pedagogów, antypolski szowinizm w litewskojęzycznym szkolnictwie trwa.
Nie ma więc żadnej wątpliwości, że w dającej się przewidzieć przyszłości litewski antypolonizm będzie wywierał znaczący, negatywny wpływ na stosunki polsko-litewskie i na położenie Polaków na Litwie.
http://kurierwilenski.lt/2011/03/18/wczoraj-na-ulicy-dzisiaj-w-sejmasie/
--------------------------------------------------------------------------------
Autor jest wiceprezesem Federacji Organizacji Kresowych.
=================================================
#6 STANOWISKO Federacji
STANOWISKO
Federacji Organizacji Kresowych i Stowarzyszenia ”Memoriae Fidelis”
odnośnie ostatnich kontaktów władz polskich z władzami litewskim
odczytane podczas demonstracji przed Ambasadą Litwy w Warszawie 15 lipca 2011 r.
„Rozstrzygnięcie wrażliwych problemów wymaga więcej czasu” - powiedziała w trakcie konferencji prasowej 12 lipca Pani Prezydent Dalia Grybauskaitė odnosząc się do stosunków polsko-litewskich. Ten czas – żartując – określiła na 40 lat.
Ten czas, te 40 lat – już nie żartując – potrzebny jest władzom litewskim na poradzenie sobie z wrażliwym dla nich problemem Polaków na Litwie. Ten czas potrzebny jest władzom litewskie dlatego, że do poradzenia sobie z Polakami stosują „taktykę salami”… załatwiania kwestii spornych po kolei.
W ostatnich latach załatwiono problem zwrotu ziemi Polakom, zwracając znaczą jej część kolonistom litewskim.
W marcu bieżącego roku załatwiono problem polskiego szkolnictwa uchwalając ustawę umożliwiająca jego lituanizację, likwidację szkół i zwolnienia nauczycieli.
Obecnie władze rozpoczęły załatwianie problemu obecności języka polskiego w sferze publicznej przystępując do likwidacji polskich nazw ulic wiszących obok litewskich, na prywatnych posesjach.
Stosując dalej, przez zapowiadane przez Panią prezydent 40 lat, ten sposób postępowania, władze litewskie wrażliwy problem Polaków na Litwie rozstrzygną. poprzez likwidację, stwarzającej ten problem mniejszości polskiej, tak jak poprzednicy dzisiejszych władz litewskich zlikwidowali problem mniejszości polskiej na Litwie Kowieńskiej.
Przedstawiona powyżej taktyka władz litewskich wydaje się być realizowana za przyzwoleniem władz polskich. Polski Prezydent i polski Premier utrzymują ożywione kontakty ze swoimi litewskimi odpowiednikami. O ich rezultatach polska opinia publiczna nie jest informowana. Zdana jest więc wyłącznie na domniemania.
Prezydenci Polski i Litwy spotykają się w Warszawie 11 listopada 2010 roku premierzy Polski i Litwy spotykają się na początku grudnia… i wkrótce potem pod głosowanie trafia wzmiankowana powyżej ustawa o oświacie.
Prezydenci Polski i Litwy spotykają się w Wilnie w dniu litewskiego święta narodowego,16 lutego 2011 roku, i wkrótce potem litewski sejm uchwala ustawę wymierzona w oświatę polską a Pani Prezydent ją podpisuje.
Prezydenci Polski i Litwy spotykają się w Krasnogrudzie 30 czerwca 2011 roku i wkrótce potem litewskie władze intensyfikują akcje wymierzone w Polaków umieszczających nazwy ulic po polsku.
Opinia publiczna nie wie nic o tematyce i rezultatach tych spotkań, jednak fakt, że są one kontynuowane stanowi dla władz litewskich pretekst do publicznych stwierdzeń, że w stosunkach polsko litewskich nie doszło do sytuacji kryzysowej. Co więcej, taka polityka ułatwia władzom litewskim pozbawianie Polaków kolejnych praw… przypominamy – praw gwarantowanych także przez porozumienia międzynarodowe, których sygnatariuszem jest także Rzeczpospolita Polska – przez Traktat Polsko-Litewski i Konwencję Ramową Rady Europy.
Od władz Rzeczypospolitej oczekujemy zdecydowanej reakcji na wymierzoną w Polaków na Litwie politykę władz litewskich oraz otwartej polityki informacyjnej w tej kwestii.
za PREZYDIUM RADY NACZELNEJ FEDERACJI ORGANIZACJI KRESOWYCH
z upoważnienia STOWARZYSZENIA „MEMORIAE FIDELIS”
Tomir Sołtan
PRZEWODNICZĄCY PREZYDIUM RN FOK
#7 Na dzisiaj jednak
Na dzisiaj jednak najważniejszym problemem jest osiągnięcie consensusu w zakresie praw mniejszości narodowych.