Apokalipsa w sobotę o 18.00


Strona internetowa Family Radio, fot. Wilnoteka
Koniec świata rozpocznie się w najbliższą sobotę, 21 maja, o godzinie 18.00 - przepowiada samozwańczy prorok, 90-letni amerykański radiowiec Harold Camping. Twierdzi, że tak zapisane jest w Biblii.
H. Camping już od 50 lat prowadzi program "Otwarte Forum" w amerykańskim "Radiu Rodzina", gdzie codziennie rozmawia o Biblii. Nadaje w 80 językach, w tym po polsku. "Gdy w kalendarzu pojawi się data 21 maja, w każdym kraju na świecie, gdy będzie tam godzina 18.00 (wraz z przesuwaniem się stref czasowych), dojdzie do wielkiego trzęsienia ziemi, które zapoczątkuje w tym rejonie dzień sądu" - przepowiada H. Camping.

Radiowiec, z wykształcenia inżynier, wyliczył, że Sąd Ostateczny potrwa do 21 października, kiedy wszystko zniszczy ogień. Religioznawców takie przepowiednie ani nie dziwią, ani nie zaskakują. "Gdy ludzie, bez względu na powody, są rozczarowani teraźniejszością, chcą słyszeć, że wszystko może się skończyć z nadzieją, że po tym nastąpi coś lepszego" - tłumaczy prof. John Farina z Uniwersytetu George Mason.

H. Camping wyliczył też, że Chrystus urodził się 2 października 7 roku przed naszą erą. Ustalił również datę początku świata. "Pięć lat zajęło mi samo wyliczenie i skoordynowanie z naszym kalendarzem tego, że stworzenie świata nastąpiło w roku 11013 przed naszą erą" - przekonuje.

Ameryka (i nie tylko) od lat żyje spekulacjami o końcu świata. Napisy na jego temat widnieją na samochodach, a przylatujących na lotnisko w Oakland w Kalifornii wita gigantyczny billboard z ostrzeżeniem o końcu świata. "Doświadczyliśmy już czegoś podobnego, William Miller (amerykański kaznodzieja - przyp. red.) przewidział, że świat miał się skończyć 22 października 1844 roku. Tak się nie stało" - zauważa dr Jim McClellan z Północnej Wirginii. Mimo niespełnionych przepowiedni, Camping ma tysiące zwolenników, przekonanych, że koniec jest tuż, tuż. 

Na podstawie: familyradio.com, tvn24.pl