Ambitne plany polskiej prezydencji


Logo polskiej prezydencji w EU, fot. pl2011.eu
Polska prezydencja w Unii Europejskiej zbliża się wielkimi krokami. Pierwszego lipca Polska po raz pierwszy obejmuje europejskie przewodnictwo. Wprawdzie od czasu Traktatu Lizbońskiego, kiedy stworzono instytucję stałego prezesa Rady Europejskiej, rola przewodnictwa zmalała, ale, jak czytamy w "The Economist", Polacy wyznaczyli sobie kilka celów do osiągnięcia. Najciekawszy z nich: jesienią Polska planuje zorganizowanie wielkiej konferencji na temat nowego wieloletniego budżetu UE.
Jeśli konferencja dojdzie do skutku, będzie to pierwsza tak duża inicjatywa w Unii. Podczas negocjacji obecnego budżetu na lata 2007-2013 żadna z prezydencji nie zorganizowała podobnej konferencji. „Chodzi o to, by przedyskutować budżet bez tematów tabu” - tłumaczą polskie źródła.

To nie koniec polskich pomysłów na zaistnienie podczas półrocznej prezydencji. Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej Radosław Sikorski powiedział w środę w Paryżu, że Polska ma pomysły, jak „tchnąć nowego ducha w unijne inicjatywy”. Wymienił trzy główne bloki tematyczne, wokół których ma być skupiona polska prezydencja: integracja europejska jako źródło wzrostu; Unia korzystająca na otwartości wobec swoich sąsiadów; bezpieczeństwo Europy, również w aspekcie energetycznym. „Chcemy wprowadzić do Unii Chorwację, pogłębiać Partnerstwo Wschodnie, a także budować nowe relacje z południowymi sąsiadami Unii Europejskiej” - wyliczał szef polskiej dyplomacji. 

R. Sikorski podkreślił, że „najnowsza historia Polski to historia sukcesu”. Uzasadnił to osiągnięciami gospodarczymi kraju, wskazując, że w ciągu ostatnich 20 lat polski PKB, mierzony według parytetu siły nabywczej, wzrósł ponad trzykrotnie. „Jesteśmy 21. gospodarką na świecie, 6. w Unii Europejskiej” - zaznaczył minister. 

Zdaniem „The Economist” polskiemu przewodnictwu w UE najbardziej pomoże „polityczna stabilizacja i dobrze funkcjonująca gospodarka”. Osiągnięcie celów ma być także bardziej realne dzięki personaliom. „Polska prezydencja jest koordynowana przez europejskiego ministra - Mikołaja Dowgielewicza, trzeźwo myślącego dawnego rzecznika przy Komisji Europejskiej. To urzędnik służby cywilnej, a nie zawodowy polityk, co może pomóc premierowi Tuskowi (...) To on dowodzi zastępem młodych administratorów, którzy zjedli zęby na przygotowywaniu Polski do wstąpienia do Wspólnoty” - pisze „The Economist”.

A co Polska chce ugrać podczas najbliższego półrocza? Zdaniem brytyjskiego tygodnika Polska będzie chciała zwrócić uwagę na problemy energetyczne i pokazać Europie, jak bardzo jest uzależniona w tej kwestii od Rosji. Ponadto, według brytyjskiej analizy, mimo że Polska rozumie, iż to świat arabski potrzebuje teraz najwięcej uwagi, będzie chciała zwrócić ją na wschodnią część kontynentu - Ukrainę, Białoruś i Mołdawię.

Niestety, wśród priorytetów próżno szukać Litwy i kwestii Polaków na Litwie. Nie ma co się łudzić, Litwa nie jest i prawdopodobnie w najbliższych latach nie będzie kluczową kwestią ani dla Polski, ani dla UE. Pomysłów i chęci rozwiązania przez Polskę problemu polskiej społeczności na Litwie brak. O ileż bardziej spektakularny i doniosły byłby sukces w sprawie demokratyzacji Białorusi? Litwa ostatecznie jako członek Unii Europejskiej sama poradzi sobie ze „swoimi problemami wewnętrznymi”. W tym wypadku, analizując posunięcia polskiej dyplomacji, można przypuszczać, że strategia działania na najbliższe półrocze zasadza się na teorii, zgodnie z którą Polska ma działać ambitnie i z polotem. Wplątaniem się w lokalne polsko-litewskie potyczki mogłaby więcej stracić na wizerunku niż zyskać na arenie międzynarodowej. 

Na podstawie: PAP, economist.com

Komentarze

#1 Nic ta prezydencja tak zwana

Nic ta prezydencja tak zwana Polsce nie da. Juz rezim o to ZADBAL. Tylko z tego powodu skladka do puszki eurokomuny w Bruxeli bedzie kosztowac 157 mln EURO/miesiac, wiedzac ze dlug rosnie o 6 tys zl/sekunde a w Polsce gloduje juz 200 tys dzieci.

#2 Czyli Polacy musza szukać

Czyli Polacy musza szukać sojuszników nie tylko w Macierzy, i robią to.
Całkowicie niezrozumiałe jest stwierdzenie , że domaganie się zachowań zgodnych z obowiązującymi przez jedno państwo UE od drugiego ,też z UE, w czymkolwiek mogło by "zaszkodzić": wizerunkowi Polski. Wręcz przeciwnie , zgoda na takie bezprawie , brak zdecydowanej reakcji na ewidentną dyskryminację ludności polskiej na LT, bardzo niszczy wizerunek Polski, uniewiarygadnia wszelkie jej działania i z całej polskiej prezydencji czyni priarowską farse.
ps.
Miejmy nadzieję,że po prostu nie wspomniano o LT , bo kraj ten dla Polski i dla europy ma po prostu zbyt małe znaczenie , a stosowne działania będą rozwijane.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.